Źródło: Lubimy Czytać |
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Tytuł: Noc Kupały
Wydawnictwo: W.A.B.
Stron: 416
Data wydania: 9 listopada 2016
Pomimo tego, że postać Gosławy, która jest główną bohaterką całego cyklu „Kwiat Paproci”, jest przerażająco wręcz irytująca, to jednak cały świat stworzony przez Katarzynę Berenikę Miszczuk w pewnym sensie mnie rozczulił. Ujmując to bardziej konkretnie: chce mi się czytać dalej! A skoro mi się chce, to niemalże od razu sięgnąłem po kolejny tom – moim planem jest przeczytanie co najmniej jednej powieści miesięcznie. Dzięki temu będę mógł ze świeżym umysłem wejść w historię i ocenić przy okazji, jak się odbiera kolejny tom po chwili przerwy. Jak więc w tym przypadku wypadła druga powieść? Całkiem nieźle, jakkolwiek neutralnie by to nie brzmiało.
Noc Kupały zbliża się wielkimi krokami, co nie jest dobrą wiadomością dla Gosławy. To wtedy zderzy się świat Widzącej oraz słowiańskich bogów, którzy chcą otrzymać to, co tylko ona może im dostarczyć. Jednak pomimo kruchego i pozornego zawieszenia broni, praktykantka u Szeptuchy z Bielin nie może czuć się bezpieczna. Przeszłość Mieszka powraca bowiem w bardzo namacalnej oraz zgoła wściekłej formie. To może postawić pod znakiem zapytania nie tylko dalsze losy samej Gosi, ale również i równowagi na świecie. No, a na pewno równowagi w Bielinach.
Odniosłem wrażenie, że drugi tom „Kwiatu paproci” jest czymś w rodzaju pomostu łączącego całkiem dynamiczną „Szeptuchę” z dalszą częścią historii. Przez większość czasu historia kręciła się wokół oczekiwania na Noc Kupały, ubarwiona dodatkowo demonami (nomen omen) przeszłości. Oznacza to nieco mniej wydarzeń, o które można się wesprzeć fabularnie, jednak mamy za to całkiem niezgorszy zastępnik w postaci wspomnianych już starych dziejów związanych z uczniem Mszczuja. Może jest odrobinę nudniej, ale da się przeżyć. Zwłaszcza że widać to jasno, iż nie jest to kontynuacja z nowymi wątkami, ale łącznik, mający na celu sensownie skleić odległe w czasie zdarzenia (co też jest istotne dla odbioru całej historii).
Gosława jest wciąż tą samą, irytującą na każdym kroku, nieprzystosowaną do życia osobą, jaką była w pierwszym tomie. W niektórych fragmentach wykazywała się nawet jeszcze większą ignorancją, rozpuszczeniem i arogancją niż wcześniej. To wręcz fascynujące, jak konsekwentnie można poprowadzić taką postać i wiedzieć, jak absurdalnie powinna się w danym momencie zachować. Cały czas zachodzę w głowę, jak osoba obdarzona takimi cechami jak ona, mogłaby skończyć medycynę, czy w ogóle jakiekolwiek studia (chyba tylko prześlizgując się za pomocą pieniędzy). Zaiście intrygujące. Ach, no i niestety to może dalej odrzucać wiele osób od całego cyklu. Jeśli ktoś nie może znieść do bólu nieżyciowej i absurdalnie zachowującej się postaci, to lepiej niech tutaj nie zagląda!
Pod koniec tomu, gdy zbliżają się już obchody kupalnocki, zaczyna być naprawdę wartko i ciekawie. Wydarzenia zaczynają gnać, choć niestety odbiło się to też na stabilności opowieści – bywały momenty, w których nie do końca nadążałem za zmianami, a nad niektórymi wręcz musiałem się dłużej pochylić, aby zrozumieć, co autorka miała na myśli. Katarzyna Berenika Miszczuk nie ustrzegła się również pewnych uproszczeń, które mogą zostać odebrane jako pewnego rodzaju dziury, jednak przyznać trzeba, że w porównaniu do zarówno pierwszego tomu, jak i pierwszej połowy „Nocy Kupały”, postawiła sobie tą końcówką dość wymagające wyzwanie. Wbrew temu, co mogą sugerować zdania powyżej, wybrnęła z tego całkiem nieźle.
Podsumowując, mamy kolejny tom pełen fajnego klimatu i słowiańskiej magii zaserwowanej w postaci zjadliwej dla przeciętnego człowieka. Pewnie znawcy tematu nie będą zbyt zadowoleni, jednak dla mnie, jako totalnego amatora, który wie tylko tyle o ile, jest to naprawdę dobra uczta dla wyobraźni. Gosławę chyba już nauczyłem się ignorować, więc przestała mnie razić w oczy, jednak lojalnie uprzedzam, że ani trochę się nie zmieniła. Zobaczymy, co przyniesie trzeci tom i jak rozwinie się cała sytuacja Zwłaszcza z Gosią, której nieco inny obraz pamiętam z „Tajemnicy domu w Bielinach”, napisanej przez Katarzynę Berenikę Miszczuk.
Łączna ocena: 6/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz