wtorek, 1 czerwca 2021

Zbiorczo spod pióra w maju 2021

Ależ ta nasza tegoroczna majówka zachęcała do czytania, prawda? Prawie w całej Polsce padało, wiało i ogólnie było mało grillowo. W niedzielę, 2 maja, to ja nawet pozwoliłem sobie na rozpustę w postaci spania przez dwie godziny w środku dnia! A na takie coś, to ja sobie praktycznie nigdy nie pozwalam. Zdarzają mi się oczywiście krótkie drzemki, tak zwane power napy, które trwają 20 minut, jednak tak długiego spanka to już od dawien dawna nie zaliczyłem. Żeby było ciekawiej, nie miałem wcale problemów z zaśnięciem w nocy! Tak, to była naprawdę dziwna majówka. Jak możecie się domyślić, wcale zbyt dużo nie przeczytałem na początku maja… Później nie było jakoś wybitnie dobrze, ale jakoś się dało radę!

Znowu miałem całkiem niezły miszmasz w odmianach gatunkowych. Po trosze wszystkiego, od fantastyki, przez reportaże true crime, aż po historię powstania firm. Cóż, nie od dzisiaj wiadomo, że nie lubię się zamykać na jedną odmianę, chociaż czasem mam ochotę dać się pochłonąć samej fantastyce i w ogóle z niej nie wychodzić… Tym razem jednak nawet się skusiłem na pokazanie również jednej z książek branżowych, czego zazwyczaj nie robię, żeby nikogo nie zanudzać! „Projekt Jednorożec” jednak jest fabularyzowanym „poradnikiem” (chociaż nie jest to w żadnym przypadku dobre słowo), który może się przydać każdemu w każdej branży. No, prawie każdej. Serio. 

Przejdźmy jednak już do krótkich opinii! Jak zawsze wszystkie zaprezentowane okładki pochodzą z serwisu Lubimy Czytać.

„Wampir z Zagłębia” – Przemysław Semczuk

Format: Audiobook
Stron/długość: 15h 28m
Lektor: Mateusz Kwiecień

Bardzo poruszająca i bardzo niejednoznaczna historia schwytania oraz skazania Wampira z Zagłębia, czyli Zdzisława Marchwickiego. Chociaż pojawiają się również głosy twierdzące, że to nie on był seryjnym mordercą, który zabijał kobiety w latach 1960 – 1970. Przemysław Semczuk przedstawił nie tylko tyle danych dotyczących Zdzisława Marchwickiego oraz jego rodziny (bardzo… nieprzeciętnej), jak również kontrowersji, które przez lata narosły wokół całego procesu oraz postawiły pytanie, czy aby na pewno skazany został odpowiedni człowiek. Niezaprzeczalnie jednak nawet sama historia nieżyjącego już skazanego jest warta książki.

Dopracowana, bardzo szczegółowa książka, opisana neutralnie, ale bez omijania drastycznych szczegółów. Poznałem już styl Przemysława Semczuka przy okazji lektury „Czarnej wołgi” i w obu książkach był podobny – surowy, pozbawiony emocji, przekazujący fakty, pozwalający czytelnikowi samodzielnie wyrobić sobie opinię. Jest to istotne zwłaszcza w przypadku momentów opisujących kontrowersje w sprawie wyroku, ponieważ nie są one w żaden sposób jasno udowodnione jako prawdziwe lub nie. Po prostu autor przedstawia prosto i zrozumiale niuanse, które zostały wzięte pod lupę po latach. Dla części osób z pewnością będzie to bardzo wstrząsająca lektura.

„Mitologia Słowian” – Aleksander Gieysztor

Format: Audiobook
Stron/długość: 9h 55m
Lektor: Marcin Popczyński

Wow. Tak merytorycznych książek mi brakowało. W sumie to aż zbyt merytoryczne jak na audiobooka – chciałoby się aż jednak niektóre fragmenty przeczytać. Tak kilka razy. Autor wkopuje się bardzo głęboko we wszystkie dane historyczne, jakie się tylko da. Zaczyna od wyjaśnienia, czym w ogóle jest ta cała mitologia i czemu jednak można o niej mówić w kontekście słowiańskim. Następnie przebija się przez główny panteon bóstw z uwzględnieniem trójpodziału społeczeństwa, a niemalże wszystko łączy z genezami nazw oraz imion.

Dawno nie miałem okazji obcować z tak szczegółową i doskonale przygotowaną książką. Tylko uwaga, jest tam tyle informacji, że bardzo szybko uciekają z głowy! Po prostu nie da się ich zapamiętać. Poszczególne tematy są jednak ładnie uporządkowane, więc jeśli skusicie się na egzemplarz papierowy, to z pewnością szybko odnajdziecie interesujące Was zagadnienia. Nie jestem pewien, czy znajdę bogatsze i jednocześnie równie przystępne źródło wiedzy na temat tego, co można nazwać mitologią Słowian. Z czystym sercem polecam jako totalny laik!

„Projekt Jednorożec” – Gene Kim

Format: Papier
Stron/długość: 334
Tłumaczenie: Jacek Romański

Poprzednik tej książki, czyli „Projekt Feniks”, uznawany jest za jedną z podstawowych książek, które przedstawiają nie tylko samą metodologię DevOps, ale również potencjalną drogę, którą należy podążyć, aby wdrożyć ją w danej organizacji. „Projekt Jednorożec” powstał z myślą o uaktualnieniu swojego poprzednika i zastosowanie najnowszych metod oraz zasad wytwarzania oprogramowania, aby nieco odświeżyć trącającego już myszką ojca. Niestety nie jest już tak bardzo merytoryczny, jak poprzednik i przemęczyłem się w trakcie lektury. Chociaż trudno stwierdzić, że nie robi swojej roboty.

Gdyby wyciąć sporą część bardzo prymitywnie skomponowanej ekspozycji w dialogach między postaciami, a zamienić to w odrobinę więcej mięsa technicznego (wraz ze wskazaniem potencjalnych wad i zalet konkretnych rozwiązań), byłoby o wiele lepiej. Rozumiem, że stworzenie sfabularyzowanej wersji frameworka służącego do prowadzenia organizacji IT jest przeogromnym wyzwaniem i nie sądzę, żebym zrobił to lepiej, jednak pozostaje wiele niedociągnięć, które powodują, że traci się najważniejsze informacje. Nie mniej jednak warto się zapoznać z tą pozycją, nawet jeśli po prostu prowadzicie jednoosobową działalność gospodarczą. Znajdziecie tam wiele sposobów optymalizacji codziennej pracy oraz być może zidentyfikujecie wąskie gardła w swoim przepływie pracy.

„Atlas chmur” – David Mitchell

Format: E-book
Stron/długość: 544
Tłumaczenie: Justyna Gardzińska

Książka ta powstała w 2004 roku, uznawana jest za jedną z perełek współczesnej literatury. No, może takich brylantów od razu, ale na pewno większość ludzi chociaż raz słyszała ten tytuł. Wiele polecanych rankingów z serii „Top 100” poleca ją jako konieczną do przeczytania. Szczerze? Bladego pojęcia nie mam czemu. Całość składa się z kilku historii bardzo luźno ze sobą powiązanych (w niektórych widać ewidentne nawiązania, chociaż pojawiające się raptem z raz czy dwa, ale w większości nie byłem w stanie tego dostrzec), a same w sobie nie są zbyt interesujące. Gdyby to była po prostu antologia, to uznałbym ją za co najwyżej przeciętną.

Na pewno na szacunek zasługuje umiejętność zabawy stylami. Zarówno po stronie autora, jak i tłumaczki – wyobrażam sobie, że nie była to prosta praca. Wiele opowieści nawiązuje stylistycznie do czasów, w których została osadzona akcja, lub do sposobu wysławiania się osób, które są narratorami. To wyszło naprawdę świetnie. Jednak niestety z większości historii nie byłem w stanie nic wynieść. Ani przemyśleń, ani po prostu jakiejś takiej radości z lektury. „Atlas chmur” niesamowicie mnie wymęczył, w wielu momentach musiałem się wręcz zmuszać do czytania, a te naprawdę intrygujące fragmenty można zliczyć na palcach jednej ręki. Chyba największe rozczarowanie w tym roku, przynajmniej jak do tej pory.

„Netflix. To się nigdy nie uda” – Marc Randolph

Format: Audiobook
Stron/długość: 11h 16m
Lektor: Bartosz Głogowski

Raczej do tej pory nie sięgałem po historie powstania i rozwoju firmy – chyba że możemy do tego zaliczyć opowieść o drodze do powstania Dooma. Jakby nie patrzył, było tam naprawdę dużo historii i różnych perypetii. Netflix oraz Amazon to dwie pierwsze firmy (wchodzące zresztą w skład FAANG, czyli piątki gigantów technologicznych), o których chciałem poczytać. Już niejednokrotnie słyszałem ciekawostki w stylu „czy wiesz, że Netflix na początku wysyłał płyty DVD swoim klientom”, ale jednak nie spodziewałem się, że za tym wszystkim kryje się aż tyle fajnych przygód oraz niepokojów. W końcu Netflix nie był jeszcze gigantem w trakcie pęknięcia bańki internetowej.

Dużym plusem jest to, że opowieść snuje Marc Randolph, który był założycielem oraz pierwszym CEO firmy. Nie jest to więc żaden dziennikarz, który próbuje zebrać do kupy wiele wiadomości, ale faktyczne wspomnienia kogoś, kto jest w pewnym sensie odpowiedzialny za sukces. Wiadomo, że wiele niewygodnych rzeczy zapewne zostało wyciętych, jednak to, co dostałem, bardzo mnie satysfakcjonuje. Wielu młodych przedsiębiorców może dowiedzieć się, z jakimi praktycznymi problemami mierzył się Netflix na początku kariery. Nie są to tylko peany na jego cześć, ale również nawet tak nieprzyjemne informacje, jak „odsunięcie” Ralpha z funkcji Dyrektora Generalnego, co paradoksalnie przyniosło firmie korzyści!

„Od Z do A. Jak to zrobiliśmy?” – Colin Bryar, Bill Carr

Format: Audiobook
Stron/długość: 12h 47m
Lektor: Bartosz Głogowski

Nie sposób jest mi nie porównywać tej książki do „Netflix. To się nigdy nie uda” autorstwa Marca Randolpha. Nie dość, że przeczytałem ją tuż przed historią Amazona, to na dodatek okazał się naprawdę interesującą historią. „Od Z do A. Jak to zrobiliśmy” w pewnym sensie faktycznie zasługuje na swój tytuł, gdyż totalnie różni się od wcześniej wspomnianej lektury. Tym razem mamy do czynienia z rozłożeniem powstania Amazona na czynniki pierwsze od ogółu do szczegółu. Nie uświadczycie tutaj również żadnej chronologii, która zwiększałaby apetyty na dalszy rozwój akcji. Książka ta jest raczej zbiorem wartości wyznawanych przez firmę oraz przedstawienie jej kultury pracy.

W detalach mamy tutaj wyjaśnione czternaście zasad przywództwa Amazona, ich proces rekrutacyjny oraz tło, na którym powstawał (wraz z popełnianymi błędami) oraz inne wewnątrzfirmowe procesy, dzięki którym gigant z Seattle jest w stanie tak sprawnie funkcjonować. Jest to więc raczej przepis na sukces Amazona niż sama jego historia. Trafia się parę anegdotek czy opisów, jak to na samym początku sam Jeff Bezos brał udział w niemalże wszystkich przedsięwzięciach, jednak tak naprawdę całość rozbierana jest już z perspektywy dobrze naoliwionej maszyny, która pracuje 24 godziny na dobę w kilku krajach. Czy jest to coś złego? Nie sądzę, chociaż osobiście wolałbym poznać nieco więcej… przyziemnych spraw.


0 komentarze:

Prześlij komentarz