Co prawda niniejszy post nie pomoże Wam akurat w poprawieniu swojego września, jednak być może da Wam szansę na zrewidowanie planów czytelniczych na październik! Parę słów o każdej książce, która nie pojawiła się w formie pełnej recenzji, to też jakaś wskazówka. Zwłaszcza że staram się zawsze wybrać tylko co, co według mnie jest najważniejsze w danej pozycji. Mam jednak nadzieję, że znajdziecie coś dla siebie w tym zestawieniu, lub uda się Wam uniknąć lektury, która nie będzie Was satysfakcjonowała!
„Zadziwiający Maurycy i jego edukowane gryzonie” – Terry Pratchett
Format: Papier
Stron/długość: 254
Tłumacz: Piotr W. Cholewa
To już był przedostatni tom z kolekcji „Świata Dysku”, który przeczytałem. Została mi jedynie „Pasterska korona”, więc cieszę się, że Maurycy okazał się równie świetny, jak większość ostatnio przeze mnie przeczytanych książek brytyjskiego pisarza! Przygody kota Maurycego oraz jego edukowanych gryzoni są wspaniałymi i bardzo… edukacyjnymi historiami. Czysto teoretycznie Pratchett przepuszcza przez swoje krzywe zwierciadło historie związane ze szczurzymi grajkami, jednak schował również coś o wiele ważniejszego – porównanie ludzi oraz szczurów.
Wydaje Wam się to trochę… nie na miejscu? Na pierwszy rzut oka można tak pomyśleć, jednak autor nie stawia obok siebie człowieka i szczura, ale poprzez wypowiedzi inteligentnych szczurów rzuca nam, jako gatunkowi, wyzwanie. Pokazuje, jak moglibyśmy być widziani przez szczury – jako totalnie bezsensownie postępujące istoty, które lubują się w zdradach, kombinowaniu, niszczeniu własnego środowiska naturalnego, chytrych i pełnych sprzeczności. Jest tam wiele dających do myślenia cytatów, z którymi warto się zapoznać i wziąć je sobie do serca.
„Stulecie detektywów” – Jürgen Thorwald
Format: Audiobook
Stron/długość: 26h 11m
Lektor: Popczyński Marcin
Miałem już okazję czytać inną książkę tego autora – „Stulecie chirurgów” – przewspaniała pozycja, pełna szczegółowych, choć nie zanudzających informacji o historii medycyny. Tym razem Jürgen Thorwald wziął na warsztat historię detektywów! Chociaż jest to dość niefortunny tytuł, albowiem nie chodzi jedynie o samych detektywów czy ogólnie pojętą policję. Ta działka to jedynie jedna z części całej książki. Jest ona o wiele bardziej bogata w wiedzę, z zachowaniem tego samego stylu, jaki być może znacie z innych pozycji tego pisarza.
Jeśli jesteście zainteresowani takimi tematami jak toksykologia oraz jej rozwój (i pierwsze kroki), balistyka sądowa czy sama medycyna sądowa, to jest to właśnie książka dla Was! Bardzo fajnie się jej słuchało zaraz po wysłuchaniu „Krwawego księżyca”, w którym pojawiły się pierwsze chwile istnienia i pracy FBI – a tutaj mamy już wszystko kompleksowo. Bardzo fajnie autor podzielił to na części oraz rozdziały, w których słuchamy konkretnych historii z konkretnymi ludźmi, z których się dopiero wyłania cały obraz danego tematu. Wszystko jest uporządkowane, zrozumiałe, a do tego autor wszedł w swoją pracę wystarczająco głęboko, żeby zaspokoić ciekawość nawet najbardziej wymagającej osoby.
„Dlaczego śpimy” – dr Matthew Walker
Format: Audiobook
Stron/długość: 15h 02m
Lektor: Andrzej Ferenc
Jest to chyba jedna z najbardziej znanych książek popularnonaukowych dotyczących snu. Nic jednak dziwnego – tytuł ten zawiera w sobie ogrom wiedzy i to bardzo szczegółowej (czasem aż by się chciało usunąć trochę detali). Przy okazji autor w bardzo pewny siebie sposób przedstawia kolejne informacje dotyczące snu oraz potencjalnych problemów wywołanych jego brakiem. Jednak jest to też w pewnym sensie minus „Dlaczego śpimy”. Wokół książki bowiem wyrosło trochę kontrowersji, a obawiam się, że nie są one bezzasadne. Radek Kotarski wypunktował już w jednym z odcinków Polimatów nieścisłości oraz wręcz kłamstwa, które padły spod pióra Matthew Walkera, jednak sam widzę dwa inne główne problemy.
Pierwszym jest zafiksowanie się autora na ośmiu godzinach snu. To jest według niego magiczna liczba, której nie wolno odpuszczać nawet na jedną sekundę. Drugim problemem jest wspomniana już pewność siebie – w połączeniu z dość przesadzonymi w niektórych miejscach liczbami oraz pierwszym problemem, daje to wybuchową mieszankę. Ludzie mogą za bardzo się przestraszyć konsekwencji i zacząć działać przeciw naturze, jeśli tak można określić. Oczywiście nie można odmówić pisarzowi ogromu faktycznej wiedzy, z której wiele osób nie zdawało sobie sprawy. Niestety trzeba uważać podczas czytania i jeszcze bardziej niż zwykle weryfikować wszystko, co się przeczyta/usłyszy. Zwłaszcza jeśli chodzi o dane dotyczące potencjalnego wzrostu prawdopodobieństwa zachorowania na coś przez niedobór snu.
„Anatomia góry” – Rafał Fronia
Format: Audiobook
Stron/długość: 7h 30m
Lektor: Marcin Popczyński
To była moja pierwsza książka górska – wcześniej jedynie czytałem opinie o takich pozycjach i zastanawiałem się, czy w ogóle mi się to wszystko spodoba. Lubię góry, nie tylko oglądać, ale i po nich chodzić, jednak moje wojaże kończyły się zawsze gdzieś w okolicach dwóch tysięcy metrów nad poziomem morza – znaczy w naszych polskich górach. Tymczasem Rafał Fronia w „Anatomii góry” opowiada o swoich przygodach na o wiele większych wysokościach, w tym na najwyższych szczycie Ziemi – Mount Everest. Przy okazji przedstawia (chociaż bardzo pokrótce) swoją własną drogę od rodzinnych Karkonoszy do wielkich ośmiotysięczników, na które nikt nie wybiera się samotnie. W pewnym sensie więc pozwala spróbować człowiekowi zrozumieć, skąd się w ogóle bierze ten wielki pęd w stronę śmierci – śmierci oraz piękna.
Cała książka jest trochę chaotyczna i autor często przeskakuje spore jednostki czasu w swojej opowieści. Wiecie, w pierwszej chwili przechodzicie razem z nim z jednego obozu, do drugiego, a zaraz już niemalże jesteście na dole (albo walczycie z niedogodnościami podczas schodzenia). Można jednak powiedzieć, że ten chaos ma swój porządek, bo w ten sposób wygląda każdy opis wyprawy – czy to na nepalskie ośmiotysięczniki, czy na lodowiec Baltoro, czy choćby na koronę Europy, Mont Blanc. Faktycznie jednak Rafał Fronia skupia się na przedstawieniu tych najpiękniejszych jego zdaniem chwil, które mogą nam pokazać, dlaczego tylu ludzi każdego roku stara się wybrać na kosztowne i często niebezpieczne wyprawy. Można powiedzieć, że miłość autora do gór wręcz rozlewa się wokół jego książki lawiną.
„Rozmowa z górą” – Rafał Fronia
Tym razem jest to zupełnie inna książka niż „Anatomia góry” – słusznie zauważył jeden z bookstagramerów, który mi ją polecił, że jest o wiele bardziej osobista. Przy okazji o wiele bardziej górnolotna, gdzie emfaza przeplata się z bardzo prostymi żartami. Jest też o wiele bardziej spokojna, płynąca w pewnym sensie, pozwalająca na próby wyobrażenia sobie tego wszystkiego, co opisuje Rafał Fronia. Faktycznie skonstruowana jest tak, jakby autor chciał pokazać całą konstrukcję dialogu między himalaistą a górą, którą planuje zdobyć, począwszy od lądowania w najbliższym mieście, z którego można wyruszyć, aż po szczyt. Po drodze jest nie tylko base camp, od którego bardzo wiele osób rozpoczyna opowieść, ale również cała droga do niego prowadząca – a tę też trzeba przebyć.
Chyba bardziej mi się podoba „Rozmowa z górą” niż „Anatomia góry”. Jest mniej chaotyczna, bardziej płynna, a do tego pełna zarówno faktów, jak i przemyśleń. Pokazuje od kuchni cały ciąg wyprawy wysokogórskiej wraz z tym, co dzieje się w głowie człowieka. No i jak ważny jest szacunek do góry, bez względu na to, jaką ma wysokość. Zresztą nie brakuje wcale wstawek opisujących wypady w polskie Tatry, chociaż oczywiście największy nacisk położony został na ośmiotysięczniki. Oraz na niebezpieczeństwa, które mogą spotkać wszystkich śmiałków pragnących zdobyć ich wierzchołki. A zarówno śmiałków, jak i niebezpieczeństw jest co niemiara.
„Thomas Alva Edison. Biografia autoryzowana” – Thomas A. Edison, William H. Meadowcroft
Już na wstępie warto podkreślić, że podtytuł „Biografia autoryzowana” oraz nazwisko samego Edisona jako jednego z autorów nie znalazły się tutaj bez powodu. To faktycznie jest dość wczesna biografia, opowiadana na przemian słowami samego wynalazcy oraz Williama Meadowcrofta. Nie spodziewajcie się więc obiektywnej i mega rzetelnej rozprawy zawierającej w sobie również tę nieco bardziej mroczną i mniej znaną stroną Thomasa Edisona – a już na pewno nie przeczytacie o tak kontrowersyjnych rzeczach, jak kradzież patentów, podprowadzanie pomysłów, ani tym bardziej o „wojnie” pomiędzy Edisonem a innym wielkim umysłem tamtych czasów – Nikola Teslą.
Jeśli jednak odłoży się chęć posłuchania o kontrowersjach na boku, to jest całkiem niezła historia amerykańskiego wynalazcy – począwszy od jego pierwszych kroków przy sprzedaży gazet, przez pierwsze kontrakty na jego wynalazki, aż po bycie głową wielkiej firmy, zatrudniającej setki tysięcy osób i dostarczającej prąd oraz oświetlenie na praktycznie cały świat. Niestety ciągle czuć pochwalne nuty, głównie ze strony Williama Meadowcrofta, bo sam Edison przekazywał w swoich słowach raczej suche fakty i starał się (ewentualnie redakcja się starała) usunąć jakiekolwiek narcystyczne nuty. Czy polecam? Na początek na pewno tak. Jednak nie sądzę, żeby komuś, kto już zapoznał się z życiorysem właściciela patentu żarówki, lektura tej książki pokazała cokolwiek nowego.
0 komentarze:
Prześlij komentarz