Źródło: Lubimy Czytać
Autor: Neil Gaiman
Tytuł: Mitologia nordycka
Wydawnictwo: MAG
Tłumaczenie: Paulina Braiter-Ziemkiewicz
Stron: 240
Data wydania: 2 marca 2017
Mitologia nordycka to jedna z tych mitologii, które znam najmniej. Swego czasu (jeszcze w szkole) doskonale znałem mitologię grecką oraz rzymską – do tego stopnia, że nawet wygrywałem przeróżne konkursy – jednak nasi północni „sąsiedzi” przewijali mi się jedynie w popkulturze lub prostych i niezobowiązujących nawiązaniach. Rozpoznaję niektóre postacie, znam szkielet wierzeń, jednak nigdy niedane mi było sięgnąć głębiej, po szczegóły. Książka Neila Gaimana wydała się więc potencjalnie idealną pozycją dla mnie, fana fantastyki, który doskonale zna nazwisko tego autora. Widziałem sporo pochlebnych opinii o niej, jak również ostrzeżenia, że nadaje się ona głównie dla osób, które nie zjadły na mitach nordyckich zębów. Czyli w sumie jestem w grupie docelowej!
Na bazie mitów nordyckich powstało wiele dzieł popkultury, z Marvelem na czele. Duża część literatury jest wręcz przesiąknięta tą mitologią. W życiu Neila Gaimana również odegrała bardzo dużą rolę – pisarz od najmłodszych lat zafascynowany był przygodami Thora oraz podstępnymi sztuczkami Lokiego. Wiele osób jednak wciąż zna te postacie jedynie z filmów oraz literatury niekoniecznie bezpośrednio nawiązującej do oryginalnych historii. Neil Gaiman wychodzi naprzeciw potrzebom propagowania surowych, oryginalnych mitów i tworzy książkę zawierającą tak wierne odbicia starych opowieści, jak to tylko możliwe. Przy okazji jednak dodając szczyptę świeżości oraz nowoczesności – tak, aby współczesny czytelnik zapoznał się z nordyckimi bogami z przyjemnością.
„– Loki-rzucił. – Loki to zrobił.
– Czemu tak myślisz? (...)
– Ponieważ – odparł Thor – kiedy coś idzie nie tak, najpierw zawsze myślę, że to wina Lokiego. Oszczędza mi to mnóstwo czasu.”
Na samym początku muszę się zgodzić z mnóstwem opinii, które podkreślają, że „Mitologia nordycka” przeznaczona jest głównie dla osób, które nie miały wcześniej z nią styczności. No, ewentualnie miały niewiele. Ja właśnie taką osobą jestem – znałem oczywiście imiona bogów, kojarzyłem parę nazw, wiedziałem, jakie cechy mają poszczególne postacie, ale na tym się wszystko kończyło. Przy okazji mój pogląd na postacie mityczne był trochę skrzywiony przez popkulturę (Marvel mocno powykrzywiał to i owo). Nie znałem żadnych pełnych historii oraz ani jednej przygody któregokolwiek z bogów. Neil Gaiman mi to umożliwił, chociaż do porządnego zagłębienia się w temat brakuje jeszcze bardzo dużo – w końcu to jedynie 240 stron i kilkanaście historii!
Autor ułożył je w bardzo sensownej kolejności i wygląda na to, że dobrze wybrał te, które były warte wspomnienia. Sam wspomina na samym początku, że po zakończeniu pracy nad tym dziełem, odkrył, że czyta się je bardzo płynnie – pomimo tego, że można to uznać za coś w rodzaju zbioru opowiadań. Faktycznie, płynność jest zachowana, a z jednej opowieści wynika druga, powołując się często na wydarzenia, które właśnie poznaliśmy. Jak więc widzicie, rzeczywiście można traktować „Mitologię nordycką” jako jedną z pierwszych pozycji na drodze do poznania panteonu bóstw nordyckich oraz ich rzekomej przeszłości, jak i przyszłości. Razem z samym Ragnarökiem na czele. No dobra, na samym końcu, zgodnie z kolejnością poszczególnych historii, ale wiadomo, o co chodzi.
„– Wspaniałe słowa i dzielne słowa – odrzekł Odyn. – Słowa, które mają ukryć twój strach”.
Sama mitologia nordycka znacznie różni się od greckiej czy rzymskiej, które to obie są bardzo popularne (zwłaszcza w trakcie edukacji wczesnoszkolnej za czasów mojej młodości). Tutaj mamy do czynienia z często bardzo brutalnymi i naturalistycznymi opisami oraz podejściem zgoła… obrzydliwym wręcz. Ma to swój niesamowity urok i idealnie komponuje się z wyobrażeniem o narodach nordyckich – twardych, zimnych, pragmatycznych do bólu i niemarnujących absolutnie niczego. Wszystkie historie są tymi wartościami wręcz przesiąknięte, dlatego musicie się liczyć z nieco mocniejszymi fragmentami – i to pomimo tego, że widać w działaniach autora, że starał się złagodzić to i owo jak tylko się dało. Nic w sumie dziwnego, skoro jego książka ma zachęcać do zainteresowania się Odynem, Thorem, Lokim i całą resztą Asów oraz Wanów, jak i reszty istot odgrywających najważniejsze role w tych wszystkich opowieściach.
Jak widzicie, więc jeśli jeszcze nie zaczęliście studiować mitów nordyckich, a bardzo chcielibyście to robić, to pozycja od Neila Gaimana może być doskonałym początkiem. Historie napisane są bardzo przyjemnych, charakterystycznym dla takich przedwiecznych wręcz opowieści językiem, a sposób ich ułożenia gwarantuje pełne zrozumienie poszczególnych wydarzeń. Trudno rozpatrywać „Mitologię nordycką” na tle po prostu książki, bo autor tak naprawdę nie tworzył czegoś swojego od zera, chociaż musiał włożyć również dużo pracy w dobór odpowiednich mitów, ustalenie ich kolejności i takie ich opisanie, aby zachęcić czytelnika do dalszej eksploracji. Te trzy składowe udały mu się świetnie, więc śmiało mogę polecić ten niezbyt gruby tom jako urozmaicenie zarówno beletrystyki, jak i tytułów mocniej stąpających po gruncie. Po prostu sami sprawdźcie, a prawdopodobnie nie będziecie zawiedzeni!
Łączna ocena: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz