Źródło: Filmweb
Oryginalny tytuł: Sex EducationTwórca: NetflixRok: 2019, 2020Gatunek: dramat, komedia
Przyznać muszę, że początkowo nie byłem przekonany do tego serialu. Mam tu na myśli oczywiście w ogóle sięgnięcie po niego. No bo, wiecie, nastolatek prowadzący poradnię seksualną w szkole nie brzmi zbyt zachęcająco na pierwszy rzut oka. Widziałem jednak mnóstwo pozytywnych opinii, zwłaszcza zachwalających bardzo neutralne podejście do kwestii seksu, tematów LGBTQ i tak dalej. Do tego pochwały dla humoru i takiej… lekkości serialu ostatecznie mnie przekonały. No i okazało się, że wciągnąłem oba sezony nad wyraz szybko jak na mnie – chociaż na pewno fakt, że każdy z nich miał tylko osiem odcinków na pewno w tym pomógł. Łącznie bowiem wyszło raptem około 13 godzin oglądania.
Otis na pierwszy rzut oka jest zwykłym, cichym nastolatkiem – prawiczkiem, który ma problemy z kontaktem z dziewczynami. Jego dodatkowym zmartwieniem w tej dziedzinie jest mama – znana pani seksuolog, z książką na koncie. Jego totalnym przeciwieństwem jest Maeve, która co prawda ma swoje własne problemy i jest wyrzutkiem, jednak ciężko jej odmówić doświadczenia i przebojowości. Jednak Maeve potrzebuje kasy, a Otis może jej ją zapewnić. Jak? Doradzając innym uczniom w sprawach seksualności – wszak edukacja seksualna w szkołach nie jest na zbyt wysokim poziomie. O czym zresztą nasz przedsiębiorczy duet bardzo szybko się przekonuje…
Na samym początku niniejszego wpisu możecie zobaczyć, że obok gatunku wstawiłem dwa słowa: „dramat” oraz „komedia”. W większości przypadków w tym cyklu biorę je po prostu z Filmweba – żeby samodzielnie nie głowić się nad klasyfikacją. Czasem coś mi nie pasuje i dorzucam coś od siebie albo zmieniam. W pierwszej chwili patrząc na takie połączenie, też chciałem zmodyfikować te gatunki, ale po chwili namysłu doszedłem do wniosku, że nie powinienem tego robić. „Sex Education” jest faktycznie połączeniem dramatu oraz komedii. W prześmiewczy często sposób próbuje przekazać wiedzę, która może się przydać wielu nastolatkom na całym świecie. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdzie internet jest pełen kompletnie sprzecznych opinii.
Część osób właśnie to czytających jest nastolatkami – część ma już ten etap życia za sobą. Na pewno więc większość z Was przypomina sobie sytuacje, w których nie wiedzieliście jak się zachować, co zrobić i czy macie się martwić. Do tego w czasach obecnych osoby o różnych orientacjach seksualnych z o wiele mniejszym strachem ujawniają swoje preferencje. Z tym natomiast często wiąże się niewiedza reszty społeczeństwa o szczegółach życia seksualnego innego niż klasyczna para heteroseksualna, uprawiająca seks dla prokreacji. Cały czas jest niska świadomość różnych chorób czy dysfunkcji – ba, często ludzie dowiadują się o czymś takim jak „aseksualizm” z BoJack Horsemana! Serial ten więc robi kupę dobrej roboty edukacyjnej, serio.
A jak to robi? W najprostszy i chyba najbardziej skuteczny sposób. Jak przekazywać wiedzę o seksie tak, żeby wszyscy chętnie słuchali i podświadomie przyswajali wiedzę? Za pomocą żartów! Czasem potrzebne są do tego żarty niskich lotów, żeby dotrzeć do odbiorcy, a czasem po prostu należy wyśmiać i wytknąć pewne problemy. Tutaj właśnie ujawnia się ta komediowa natura wspomagająca przekazywanie dramatów, które przeżywają ludzie każdego dnia (i to nie tylko nastolatkowie). Czasem humor ten jest bardzo brutalny czy wręcz prymitywny, ale trudno z drugiej strony oczekiwać bardzo wyrafinowanych żartów dotyczących seksu analnego czy rzeżączki. Jest śmiesznie, jest lekko, a pod tym płaszczem pozorów mamy sporo porządnej wiedzy. Czego chcieć więcej?
Na przykład postaci, z którymi się można zżyć, których codzienne tragedie można śledzić z wypiekami na policzkach. Czy „Sex Education” to dostarcza? Si, oczywiście. Nie wszyscy są tacy, niektóre postacie są bardzo płytkie i nijakie, ale śledzenie losów Maeve i Otisa oraz tego, co się wokół nich dzieje, potrafi naprawdę wciągnąć! Ba, mało tego, tak jak pierwszy sezon skupiał się głównie na różnych problemach nastolatków (trochę trącał proceduralem nawet), tak drugi to jest emocjonalny rollercoaster. Nie wiadomo komu kibicować, nie wiadomo co się zaraz stanie, a najgorsze (lub wręcz najlepsze) jest to, że podobne sytuacje mogły być (a może i były) udziałem każdego z nas. To nie są jakieś oderwane od życia scenariusze. Można powiedzieć, że to samo życie.
Część z Was pewnie się zastanawia nad tym, czy serial ten nie jest wielką, krzyczącą propagandą LGBTQ, która jedyne co próbuje robić, to przedstawić tylko inne niż heteroseksualna pary (lub grupy). Bardzo pozytywnie mnie to zaskoczyło, że nie jest. Niestety często ostatnio poprawność polityczna nakazuje umieszczanie osób i zachowań nieheteronormatywnych na pierwszym planie, w sposób wręcz ostentacyjny. Przyjacielem serialowego Otisa jest Eric – gej, który wychowywany jest w bardzo religijnej rodzinie. Brzmi jak coś, co może zostać wykorzystane w ostentacyjny sposób? Oczywiście! Czy zostało wykorzystane? Absolutnie nie. Co więcej, jego rozterki miłosne również śledzi się z zapartym tchem i trudno jednoznacznie kibicować konkretnemu rozwiązaniu jego problemów.
Podsumowując, jest to lekki, humorystyczny, ale przedstawiający również wiele problemów serial. Spójny w przekazie, zabawny i dający widzowi postacie, z którymi może się zżyć. Nie jest to szczyt kinematografii, czasem jego humor jest aż zbyt prostacki, ale w ogólnym rozrachunku śmiało mogę go polecić. Z drugiej strony jest na tyle specyficzny, więc musicie tak naprawdę sami ocenić, czy jest to coś dla Was. Mnie przekonał do siebie, jednak zdaje sobie sprawę z tego, że część z Was może nie przełknąć tego epatowania seksem w naprawdę przeróżnych, często mocno perwersyjnych formach.
Łączna ocena: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz