czwartek, 16 kwietnia 2020

„Dziennik 29. Przebudzenie” – Dimitris Chassapakis

Źródło: Lubimy Czytać
Autor:
Dimitris Chassapakis
Tytuł: Dziennik 29. Przebudzenie
Wydawnictwo: FoxGames / GW Foksal
Stron: 144
Data wydania: 11 marca 2020

Nie wiem, czy mieliście już do czynienia z czymś takim jak interaktywna gra książkowa, ale właśnie możecie przeczytać opinię o takim ciekawym tworze. Pierwszy raz spotkałem się z taką formą rozrywki przy okazji recenzowania bezpośredniej poprzedniczki niniejszej książki, czyli „Dziennik 29. Interaktywna gra książkowa” tego samego autora. Bawiłem się naprawdę przednio i nieźle musiałem nagimnastykować swój mózg. Od tamtej pory bawiłem się również z „Dziennikiem. Wyprawa 1907”, który również miał identyczne zasady, ale bił na głowę „Dziennik 29”. Teraz w moje ręce wpadło „Dziennik 29. Przebudzenie” i muszę przyznać, że poziom trzyma – ale poziom swojej poprzedniczki. Wciąż do „Wyprawy 1907” mu bardzo daleko.

Czy smartfon musi służyć tylko do przeglądania mediów społecznościowych? Czy może zastąpić książkę? A może to książka jest całkowicie oderwana od współczesnej elektroniki? „Dziennik 29. Przebudzenie” może zmienić to myślenie i pokazać, że jedno może współgrać z drugim i zapewnić świetną zabawę. Warunkiem jest posiadanie przeglądarki internetowej, ołówka, „Dziennika 29. Przebudzenie” oraz chęci do zagłębiania się w świat zagadek, łamigłówek oraz niezmierzonych tajemnic, układających się w jedną, wielką, spójną całość. W zależności od bystrości umysłu zabawa gwarantowana na wiele godzin lub dni – a może i tygodni!

Czym jest ten „Dziennik 29. Przebudzenie”? Jeśli jest to pierwsza opinia, na którą trafiliście, to spieszę z krótkim wyjaśnieniem! Książka składa się z zagadek, które są rozpisane na kolejnych stronach. Musicie je rozwiązywać i posiłkować się kluczami, które otrzymacie za udzielenie poprawnej odpowiedzi. Skąd te klucze i gdzie udzielać odpowiedzi? Ano na specjalnie do tego przygotowanej stronie internetowej. Potrzebny jest więc dostęp do internetu oraz przeglądarka internetowa. Bez nich uda się Wam przejść przez parę zagadek, ale nie przez wszystkie – część wymaga kluczy z poprzednich łamigłówek. W jaki sposób natomiast należy rozwiązywać te zagadki? W każdy możliwy! Być może wystarczy się przyjrzeć danej stronie, czasem trzeba coś wyciąć, zagiąć rogi, przekręcić książkę – innymi słowy wszystkie chwyty dozwolone!

Zagadki mają bardzo różny stopień zaawansowania i trudności. Wydaje mi się (chociaż to tylko subiektywne odczucie), że w tej części jest średnio wyższy poziom trudności niż w poprzednim „Dzienniku 29”. Niektórych z nich za nic w świecie nie mogłem sam rozwiązać – pewnie by się to oczywiście udało, ale w jakimś bliżej nieokreślonym, skończonym czasie. Na całe szczęście były podpowiedzi na stronie oraz możliwość podejrzenia prawidłowego rozwiązania – w innym przypadku chyba bym się nie uporał do maja z przejściem przez tę wcale nie taką grubą książkę…

Tutaj pojawia się pewnego rodzaju problem, który zauważą w sumie jedynie ci, którzy mieli okazję przebrnąć przez „Wyprawę 1907”. Tam bowiem było coś takiego jak poziom poczytalności, którą traciło się wraz z podglądaniem podpowiedzi i używaniem gotowych rozwiązań. Przydałoby się coś takiego również tutaj, bo takie pozbawione konsekwencji używanie podpowiedzi może psuć nieco zabawę. Niby się w ten sposób hartuje silną wolę, ale wiadomo – lepiej jej pomóc. Zwłaszcza jeśli ktoś siada do tej gry wieczorem, po całym dniu pracy lub wykonywania innych czynności, które nam te nasze baterie rozładowują. Z drugiej strony trudno porównywać dwa różne tytuły od dwóch różnych autorów, jednak pozostawiam pewnego rodzaju ostrzeżenie. Dla wszystkich, którzy z „Wyprawą 1907” mieli do czynienia.

Niemniej jednak jest to cały czas świetna zabawa na długie godziny. Czasem jak się człowiek za mocno wkręci, to może przy tym przesiedzieć naprawdę parę godzin – chociaż przy tych najtrudniejszych łamigłówkach potrafi pojawić się frustracja. Wtedy lepiej odłożyć „Dziennik 29. Przebudzenie” na bok i wrócić za jakiś czas. Być może uda się w tym czasie wpaść na genialny pomysł, jak podejść do męczącej zagadki? Jest to też całkiem niezła zabawa dla całej rodziny – co kilka głów to nie jedna. Więcej perspektyw na ten sam problem to większa szansa znalezienia prawidłowej odpowiedzi. A przy okazji można traktować to jako rozrywkę integrującą rodziny lub znajomych – w końcu to typowa gra, w której musimy zwyciężyć „komputer”, gdzie wszyscy ze sobą współpracują.

W swoich założeniach niezbyt skomplikowana (po prostu jest zagadka i trzeba ją rozwiązać), ale sprawiająca dużo frajdy. Brakuje jej tego, co oferuje „Wyprawa 1907” (poczytalność, kody dostępu do kolejnych rozdziałów etc.), więc pojawia się pewnego rodzaju niedosyt, ale wciąż jest to fajna pozycja do zabawy. Jeśli ktoś nie miał wcześniej do czynienia z tego typu grami interaktywnymi, to zarówno „Dziennik 29. Przebudzenie”, jak i jego pierwsza część będą wręcz idealne – właśnie ze względu na niski stopień skomplikowania. W prosty sposób sprawdzicie, czy jest to rozrywka dla Was, czy też nie – i to bez spędzania wielu minut na mozolnym przebijaniu się przez instrukcję obsługi. Bierzecie ołówek, smartfon/komputer oraz książkę i zaczynacie zajęcia w siłowni dla Waszego mózgu!

Łączna ocena: 7/10

0 komentarze:

Prześlij komentarz