Źródło: Lubimy Czytać
Autor: Dimitris ChassapakisTytuł: Dziennik 29. PrzebudzenieWydawnictwo: FoxGames / GW FoksalStron: 144Data wydania: 11 marca 2020
Nie wiem, czy mieliście już do czynienia z czymś takim jak interaktywna gra książkowa, ale właśnie możecie przeczytać opinię o takim ciekawym tworze. Pierwszy raz spotkałem się z taką formą rozrywki przy okazji recenzowania bezpośredniej poprzedniczki niniejszej książki, czyli „Dziennik 29. Interaktywna gra książkowa” tego samego autora. Bawiłem się naprawdę przednio i nieźle musiałem nagimnastykować swój mózg. Od tamtej pory bawiłem się również z „Dziennikiem. Wyprawa 1907”, który również miał identyczne zasady, ale bił na głowę „Dziennik 29”. Teraz w moje ręce wpadło „Dziennik 29. Przebudzenie” i muszę przyznać, że poziom trzyma – ale poziom swojej poprzedniczki. Wciąż do „Wyprawy 1907” mu bardzo daleko.
Czy smartfon musi służyć tylko do przeglądania mediów społecznościowych? Czy może zastąpić książkę? A może to książka jest całkowicie oderwana od współczesnej elektroniki? „Dziennik 29. Przebudzenie” może zmienić to myślenie i pokazać, że jedno może współgrać z drugim i zapewnić świetną zabawę. Warunkiem jest posiadanie przeglądarki internetowej, ołówka, „Dziennika 29. Przebudzenie” oraz chęci do zagłębiania się w świat zagadek, łamigłówek oraz niezmierzonych tajemnic, układających się w jedną, wielką, spójną całość. W zależności od bystrości umysłu zabawa gwarantowana na wiele godzin lub dni – a może i tygodni!
Czym jest ten „Dziennik 29. Przebudzenie”? Jeśli jest to pierwsza opinia, na którą trafiliście, to spieszę z krótkim wyjaśnieniem! Książka składa się z zagadek, które są rozpisane na kolejnych stronach. Musicie je rozwiązywać i posiłkować się kluczami, które otrzymacie za udzielenie poprawnej odpowiedzi. Skąd te klucze i gdzie udzielać odpowiedzi? Ano na specjalnie do tego przygotowanej stronie internetowej. Potrzebny jest więc dostęp do internetu oraz przeglądarka internetowa. Bez nich uda się Wam przejść przez parę zagadek, ale nie przez wszystkie – część wymaga kluczy z poprzednich łamigłówek. W jaki sposób natomiast należy rozwiązywać te zagadki? W każdy możliwy! Być może wystarczy się przyjrzeć danej stronie, czasem trzeba coś wyciąć, zagiąć rogi, przekręcić książkę – innymi słowy wszystkie chwyty dozwolone!
Zagadki mają bardzo różny stopień zaawansowania i trudności. Wydaje mi się (chociaż to tylko subiektywne odczucie), że w tej części jest średnio wyższy poziom trudności niż w poprzednim „Dzienniku 29”. Niektórych z nich za nic w świecie nie mogłem sam rozwiązać – pewnie by się to oczywiście udało, ale w jakimś bliżej nieokreślonym, skończonym czasie. Na całe szczęście były podpowiedzi na stronie oraz możliwość podejrzenia prawidłowego rozwiązania – w innym przypadku chyba bym się nie uporał do maja z przejściem przez tę wcale nie taką grubą książkę…
Niemniej jednak jest to cały czas świetna zabawa na długie godziny. Czasem jak się człowiek za mocno wkręci, to może przy tym przesiedzieć naprawdę parę godzin – chociaż przy tych najtrudniejszych łamigłówkach potrafi pojawić się frustracja. Wtedy lepiej odłożyć „Dziennik 29. Przebudzenie” na bok i wrócić za jakiś czas. Być może uda się w tym czasie wpaść na genialny pomysł, jak podejść do męczącej zagadki? Jest to też całkiem niezła zabawa dla całej rodziny – co kilka głów to nie jedna. Więcej perspektyw na ten sam problem to większa szansa znalezienia prawidłowej odpowiedzi. A przy okazji można traktować to jako rozrywkę integrującą rodziny lub znajomych – w końcu to typowa gra, w której musimy zwyciężyć „komputer”, gdzie wszyscy ze sobą współpracują.
Łączna ocena: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz