Źródło: Lubimy Czytać |
Autor: Thomas Arnold
Tytuł: Substancja czynna
Wydawnictwo: Agencja Reklamowo — Wydawnicza VECTRA
Stron: 392
Data wydania: 6 marca 2020
Nie ma roku, w którym nie pojawiłaby się nowa książka Thomasa Arnolda – daleko mu z częstotliwością wydawania kolejnych powieści do Remigiusza Mroza, ale jakość co najmniej podobna! Tym razem autor w pewnym sensie zaskoczył, bo po raz pierwszy opublikował zbiór opowiadań. To dość niewdzięczna forma, która często lubi nie wyjść – zupełnie jak dobre ciasto. Człowiek się namęczy, a w efekcie dostaje zakalca. „Substancja czynna” została jednak przetestowana wcześniej, zanim padła decyzja o wydaniu w formie książki. Wylądowała bowiem w magazynie MGR.FARM, publikowana jako osobne opowiadania. Przeszła więc wstępną ocenę, jak się okazuję dobrą, a teraz udostępniana jest szerszej publiczności – w tym mnie. A ja jak zwykle jestem zachwycony!
W każdej aptece pracuje wiele osób na różnych stanowiskach – począwszy od stażysty, który dopiero uczy się wszystkiego, a zakończywszy na kierowniku, który ma największe kompetencje, ale i odpowiedzialność. Każde ze stanowisk wiąże się z innymi możliwościami, obowiązkami i przywilejami. Często można je wykorzystać do niecnych celów, czy to świadomie, czy też nie. Pięć różnych opowiadań to pięć różnych stanowisk i ich historie – czasem trochę mniej prawdziwe, a czasem trochę bardziej. Zawsze jednak nietypowe, trzymające w napięciu i jakże zwodniczo realistyczne. Wejdź więc do apteki, rozejrzyj się po ekspedycji, a potem zagłęb się w mroczne czeluście receptury oraz innych pomieszczeń tego tajemniczego przybytku…
Thomas Arnold, jak to Thomas Arnold, stanął na wysokości zadania. Na dodatek poradził sobie z formą opowiadania – co niestety nie jest łatwe. Często trudno pisarzom odpowiednio rozłożyć całą historię i ustalić dobrą dynamikę, żeby całość nie skończyła się ani za wcześnie, ani za szybko. W „Substancji czynnej” mamy łącznie pięć opowiadań i żaden z nich nie ma tych klasycznych, często występujących problemów. Chociaż nie są to też bardzo skomplikowane historie, więc w pewnym sensie autor miał trochę ułatwione zadanie – więcej bowiem w nich obyczajówek niż kryminałów. Zagadki oczywiście nie opuszczają żadnego z nich, ale nie każde kończy się (lub też ma w sobie) elementem zbrodni, przestępstwa czy innego czynu prawnie zabronionego. Moralnie tak, ale niekoniecznie prawnie.
Wszystkie opowiadania powstały początkowo dla magazynu MGR.FARM, który jest branżowym czasopismem farmaceutycznym. Można by więc sobie pomyśleć, że będą pełne branżowego żargonu, niekoniecznie zrozumiałego dla przeciętnego człowieka, za to niewymagającego wyjaśnień dla farmaceutów. Nie wiem jednak, czy jest to efekt dopieszczania opowiadań pod wydanie w formie książkowej, czy też zabieg poczyniony od samego początku, ale mnóstwo niezrozumiałych sformułowań zostało wyjaśnionych w sposób dość naturalny, jako część opisów. Dzięki temu możemy również zajrzeć za kulisy tego, jak działa apteka – jakie jest prawo farmaceutyczne, jakie pomieszczenia, czym się zajmują pracownicy oprócz sprzedaży leków i reszty asortymentu – innymi słowy to takie małe kompendium wiedzy o działalności apteki.
Jeśli jesteście przyzwyczajeni do dość bezkompromisowej narracji, jaką można spotkać w książkach Thomasa Arnolda, to możecie poczuć się nieco rozczarowani – lub po prostu spojrzeć na autora z innej strony. Ze względu na początkowe przeznaczenie opowiadań, nie mógł sobie pozwolić na jazdę po bandzie, więc powstały o wiele łagodniejsze historie. Nie są jednak w żadnym wypadku nudne. Czasem trochę brakowało dynamiki lub po prostu konkretny, opisywany przypadek nie był bardzo… interesujący, jednak od początku do końca autor mimo wszystko utrzymał poziom. Tam, gdzie tylko mógł, zamieszał oczywiście na swój sposób i stworzył falę przeskakujących podejrzeń lub zakręcił nimi tak, że łatwo było dostać kołowacizny i zaprzestać domyślania się, jak się to wszystko rozwiąże. Nawet w tych najbardziej delikatnych przypadkach.
Cóż mogę więcej napisać o „Substancji czynnej”? Dobre opowiadania, napisane przez dobrego autora. Inne niż jego dotychczasowa twórczość, ale równie interesujące. Można powiedzieć, że jest to idealna lektura na czas relaksu, podczas którego nie chce się sięgać po bardzo wymagającą lekturę – jako przerywnik pomiędzy wyżymającymi mózg zagadkami kryminalnymi i długimi oraz ciężkimi cyklami fantasy, te pięć opowiadań to idealny wybór. Zwłaszcza jeśli ktoś już polubił prozę Thomasa Arnolda – choć tym razem umiejscowioną na naszym polskim podwórku. Oczywiście czytelnikowi zazwyczaj nie robi to różnicy, jeśli jednak ktoś woli czytać o polskich realiach (w końcu w takich się zawodowo obracał Thomas Arnold), to może to być kolejna zachęta do sięgnięcia po tę książkę.
Łączna ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi, Thomasowi Arnoldowi!
0 komentarze:
Prześlij komentarz