Niezbyt przyjemny ten marzec, co? Chyba nikt się nie spodziewał takiego scenariusza, jaki życie nam zafundowało. W sumie nie bez powodu mówi się, że to ono pisze najlepsze historie. Ja bym się co prawda kłócił, czy takie tąpnięcia w gospodarce oraz nagły wzrost śmiertelności na praktycznie całym świecie to akurat ten „najlepszy” scenariusz, ale jakoś się musimy wszyscy odnaleźć w tej nowej rzeczywistości. Część z Was po raz pierwszy zasmakowała tego, czym jest praca zdalna (być może niekoniecznie w najlepszym jej wydaniu), a część miała możliwość pobyczenia się chwilę z dala od szkoły. Natomiast dla niektórych to z pewnością ciężkie czasy, w których albo praca zdalna nie była możliwa, albo branża podupadała. Zapewne jednak chociaż część osób (patrząc po social mediach okołoksiążkowych) odnalazła spokój właśnie w możliwości zatopienia się w lekturze!
Ja tak naprawdę pod tym względem nie odczułem tej kwarantanny jako coś zupełnie nowego dla mnie. Na co dzień pracuję zdalnie, a moja aktywność w dużej mierze opiera się na zarówno obowiązkach domowych, jak i innych zajęciach związanych raczej z internetem. Jedyne co się więc zmieniło to brak wizyt w siłowni oraz brak wyjść ze znajomymi – a że nie jestem mocno socjalnym stworzeniem i cenię sobie domowe zacisze, to nawet nie odczułem tego zbyt mocno. Jednak brak zmian oznacza również brak możliwości wykorzystania tego czasu do wzmożonego nadrabiania zaległości czytelniczych oraz kinowych (w domowym zaciszu rzecz jasna). Sami zresztą zaraz zobaczycie, że i moje statystyki się odrobinę wahnęły… 😅
Liczbę książek podbił tutaj „Wiedźmin”, którego zacząłem sobie słuchać w formie słuchowisk – a każde wydane jest jako osobna pozycja. W ogóle to jest moje odkrycie lutego te słuchowiska wydane przez superNOWA to po prostu sztos! Muszę sobie koniecznie zaplanować „Trylogię Husycką”, którą mam już dodaną do aplikacji Empik Go – to dopiero będzie zabawa… A reszta to tak jak widzicie – niby podobnie, ale trochę inaczej (zwłaszcza w liczbie przesłuchanych minut). A o dziwo sporo odcinków podcastów się pojawiło!
Już w ostatnim tygodniu marca widać było, że tutaj wyniki są paręnaście procent gorsze niż w poprzednim okresie. Natomiast ja cały czas nie mam pewności czy aby na pewno Google Analytics dobrze sobie radzi z ruchem na Bloggerze, bo trochę podejrzanie wyglądają te wyniki w porównaniu do blogów o niby podobnych zasięgach, ale opartych na własnym hostingu. Muszę się kiedyś wreszcie zmobilizować do migracji, tylko mi się tak bardzo nie chce…
Za to staram się być aktywny na Instagramie, który bardzo mocno polubiłem. Naprawdę, polecam – co prawda syf też się znajdzie, jak w każdych social mediach, ale jako platforma do dzielenia się myślami, chwilami oraz rozmów z innymi osobami jest naprawdę spoko. Bije na głowę Facebooka. W każdym razie tak się prezentuje najbardziej popularne w lutym zdjęcie na moim profilu:
Szału nie ma, tyłka nie urywa, ale jednak coś wpadło. Rzecz jasna wszystko jeszcze przed epidemią. Na zakupy jakoś, tak czy siak, od jakiegoś czasu nie mam weny, bo bym musiał wybrać odpowiednie pozycje, dobrać do tego sklep i tak dalej… Mam na razie co czytać – a poza tym są też audiobooki (choćby cały zestaw Wolnych Lektur do nadrobienia).
Tutaj natomiast znajdziecie opinie książek, które udało mi się przeczytać w marcu. Zarówno te pełnowymiarowe, jak i krótsze, w podsumowaniu zbiorczym:
1. „Książka, której nigdy nie przeczytasz” – W. Orzeł
2. „Getting Things Done” – D. Allen
3. „Podstęp” – M. Adolfsson
4. „Za horyzont” – A. Diakow
5. „Cujo” – S. King
6. „O północy w Czarnobylu – A. Higginbotham
7. „Wiedźmin” – A. Sapkowski
8. „Ziarno prawdy” – A. Sapkowski
9. „Mniejsze zło” – A. Sapkowski
10. „Ciche dni” – A. Greaves
11. „Substancja czynna” – T. Arnold
12. „W ruinie” – Zbiorowa
2. „Getting Things Done” – D. Allen
3. „Podstęp” – M. Adolfsson
4. „Za horyzont” – A. Diakow
5. „Cujo” – S. King
6. „O północy w Czarnobylu – A. Higginbotham
7. „Wiedźmin” – A. Sapkowski
8. „Ziarno prawdy” – A. Sapkowski
9. „Mniejsze zło” – A. Sapkowski
10. „Ciche dni” – A. Greaves
11. „Substancja czynna” – T. Arnold
12. „W ruinie” – Zbiorowa
Na sam koniec oczywiście jeszcze dwie informacje o najbardziej popularnym poście oraz blogu, który zapewnił mi najwięcej wejść! Pierwszym z nich jest „Czy nowe książki można kupić na wagę” (ponownie), natomiast tym razem część wejść zawdzięczam Łukaszowi z bloga Świat Fantasy – dzięki!
A jak tam Wasz marzec w tych niespodziewanie intrygujących czasach?
0 komentarze:
Prześlij komentarz