Też jeszcze nie możecie uwierzyć, że to już kolejny, 2020 rok? Taki w pewnym sensie okrągły (bo dwie dwudziestki, hehe, prawie jak czterdziestka, hehe), do tego przestępny (tak, mamy dłuższy luty!) no i w ogóle po prostu nowy. A tok 2019 został za nami. Czy był dobry, czy też zły, to już zapewne każdy sam musi ocenić. Ja ze swojej perspektywy mogę w sumie ocenić miniony rok jako neutralny – były i dobre chwile i złe, ale nie sądzę, żebym był w stanie uargumentować przechył na konkretną stronę. Na pewno to, o czym pisałem w ubiegłorocznym podsumowaniu, się spełniło – w listopadzie 2019 świętowałem kolejny rok z firmą, z którą współpracuję już od ponad dwóch lat. Podsumowania z różnych portali i serwisów, z których korzystam, zalewają mnie już od ponad miesiąca, więc teraz pora na to, aby ja Was zalał garścią statystyk z 2019 roku – oczywiście tylko tych związanych z książkami!
Ciężko stwierdzić, czy 2019 rok był lepszy niż 2018. Jeśli spojrzeć tylko na same twardy liczby, to mam twardy orzech do zgryzienia. Wychodzi bowiem, że w 2018 przeczytałem więcej książek, a co za tym idzie również więcej stron. Jednak nie ilość się liczy, tylko jakość. Trudno jednak ją w sensowny sposób oprzeć na liczbach (jakiejś średniej wyciągniętej z ocen tytułów przeczytanych w danym roku czy coś), więc po prostu uznam, że miniony rok był po prostu mniej więcej tak samo udany, jak poprzedni. Tak będzie chyba najbardziej sprawiedliwie i przy okazji najbardziej sensownie. A z opinii słownej to jeszcze ciężej wyciągnąć jakiekolwiek średnie…
W kategorii książek recenzenckich 2019 rok wypada nieco gorzej. Łącznie otrzymałem 29 egzemplarzy, czyli o ponad dziesięć mniej niż w ubiegłym roku. Jednak wydaje mi się, że tym razem o wiele lepiej udało mi się trafić z wyborem konkretnych egzemplarzy (nie biorę bowiem wszystkiego, co Wydawnictwa mi proponują). Przy okazji udało mi się nawiązać nową współpracę z Wydawnictwami Feeria, Feeria Young oraz Feeria Science, od których otrzymałem naprawdę świetne tytuły (zwłaszcza te popularnonaukowe)! Głównie egzemplarze recenzenckie spływały właśnie od wymienionych przed chwilą Wydawnictw oraz od Uroboros. Oprócz tego pojawił się oczywiście patronat kolejnej książki Thomasa Arnolda, a do tego odkryłem nową, obiecującą autorkę, Z.D. Wittner, od której otrzymałem do recenzji pierwszy tom jej trylogii, „Droga do Little Star”.
Czas więc chyba na parę list, wykresów czy innych diagramów, co nie? Zaczniemy więc może od tych bardziej opisowych rzeczy!
Na początek więc muszę się pochwalić kolejnym patronatem książki Thomasa Arnolda, który wydał drugą część „Legend Archeonu” – „Nocne Słońca”! Thomas Arnold jest jednym z tych autorów, którzy zdecydowanie są niedoceniani i nie mają odpowiedniej siły przebicia do świadomości czytelników, przez co niestety ich twórczość znajduje się w cieniu innych, sławnych pisarzy. Mam jednak nadzieję, że uda mu się kiedyś wybić i trafić na listy bestsellerów, bo w pełni na to zasługuje!
Podobnie jak rok temu, wrzucę Wam również niewielki wykres zawierający wszystkie Wydawnictwa, które zagościły na moich półkach w formie egzemplarzy recenzenckich. Dotyczy to zarówno tytułów otrzymanych bezpośrednio od Wydawnictw, jak i od samych autorów. Mam nadzieję, że nikogo, kto regularnie tu zagląda, nie zdziwi największy słupek przy Uroborosie…
Jeśli chcecie wiedzieć, które z książek przyszły do mnie wprost od autorów oraz autorek, to tutaj przedstawiam listę wraz z linkami do opinii:
„Lubimy Czytać” nieco pozmieniało sobie wygląd statystyk dla nowego wyglądu serwisu (który, zdaje się, cały czas jest w fazie beta), więc tym razem wyglądają o w taki sposób:
Ponownie coś mi chyba poszło bardzo mocno nie tak, bo rozjeżdżają się te słupki z tym, co mam w swoim magicznym arkuszu. Na bank arkusz jest prowadzony rzetelnie i jest bardziej wiarygodny, więc musiały mi się palce omsknąć albo coś. Na liczby stron to już w ogóle nie ma co patrzeć, bo niestety zarówno na Lubimy Czytać, jak i w GoodReads praktycznie co trzecia książka ma błędną liczbę stron. Tam, gdzie to zauważę, to staram się oczywiście zgłosić, ale wiadomo, nie wszędzie się to uda…
Tutaj dla porównania to, co wygenerował mi serwis Good Reads:
Teraz pora już na bardziej klasyczne i znane Wam wykresy! Tak, te z comiesięcznych podsumowań, ale z liczbami dotyczącymi całego roku!
To są wyniki wzięte z mojego magicznego Excela, które się w sumie w pewnym sensie pokrywają z tymi z Lubimy Czytać oczywiście. Jak widać, ilościowo jest gorzej niż w roku 2019, ale to tak naprawdę nic nie znaczy. Ważne, aby czytać to, co się lubi, a jak się nie chce/nie może czytać – to żeby po prostu tego nie robić i tyle.
Jak porównacie sobie te takie jakby koło z fanami na różnych social mediach, to pewnie będziecie mogli odnieść wrażenie, że nic nie drgnęło przez rok… 😅Cóż, Facebooka zdecydowanie zaniedbałem, ale głównie dlatego, że od roku mam już Instagrama i o jest dla mnie o wiele lepszy niż Fejs (o czym pisałem w osobnym wpisie). Twarzoksiążka niestety jest coraz bardziej powolna, pełna błędów, trudno się do czegokolwiek dokopać, więc traktuję ją nieco po macoszemu, skupiając się głównie na Instagramie. Tam co prawda też świata nie zwojowałem, ale jednak więcej treści wrzucam do instastory czy też jako zdjęcia, niż posty na fejsie. Mimo wszystko, co ciekawe, na Facebooku liczba osób obserwujących (nie tych lubiących oficjalnie) przekracza cztery stówy, czyli i tak nieźle!
Odsłon według Google Analytics wyszło o jakieś tysiąc więcej niż w poprzednim roku! Oczywiście sesje trwały krótko, średnio maksymalnie pół minuty i byli to praktycznie w 90% nowi użytkownicy, ale i tak uważam, że całkiem nieźle jak na powoli gasnącą popularność blogów. Chociaż nie wiem, czy powinienem się cieszyć aż tak bardzo, jeśli ponad 60% WSZYSTKICH odwiedzin to otwarcia postu „Wpisy na Facebooku, czyli jak sprawdzić kto udostępnia nasze posty”... 😅
Od roku gdzieś prowadzę ten mój mały profil na Instagramie, który może nie należy do najbardziej rozchwytywanych (nie umiem w social media), to jednak mega mi się spodobało to, co się tam dzieje. Zarówno samo wrzucanie zdjęć (i ich wcześniejsze robienie), jak i o wiele lepsza możliwość komunikacji z innymi twórcami oraz obserwatorami! Tutaj pozwolę sobie jedynie wrzucić wygenerowane automagicznie zestawienie najlepszych dziewięciu zdjęć z roku 2019 pod względem liczby polubień.
Na sam koniec chyba warto jeszcze wspomnieć o tym, ile książek (zarówno otrzymanych, jak i zakupionych) trafiło do mojej biblioteczki! Łącznie było ich w 2019 roku 70 sztuk! Dużo mniej niż w 2018, głównie dlatego, że w sumie nie kupowałem ich zbyt wielu. Łącznie pięć tytułów, które nie przyszły w ramach egzemplarza recenzenckiego i/lub jako element kolekcji (czy to Mistrza Grozy, czy też „Czarnego Kryminału”) oraz pięć sztuk zakupionych na kiermaszu w toruńskim Schronisku dla Zwierząt.
A jak Wam minął ubiegły rok?
0 komentarze:
Prześlij komentarz