Źródło: Filmweb |
Oryginalny tytuł: Chernobyl
Twórca: HBO
Rok: 2019
Gatunek: dramat
Tym razem tytuł tego cyklu może być trochę mylący. W końcu „Czarnobyl” to miniserial, który można obejrzeć na HBO, a nie Netflixie. Widać to zresztą nawet w pierwszych czterech linijkach niniejszego wpisu! Jednak mimo tego, serial ten jest zdecydowanie wart opisania i zwrócenia na niego Waszej uwagi (o ile jeszcze jego tytuł nie obił się Wam o uszy), a otwieranie kolejnego cyklu mija się z celem. Być może pomyślę nad jego przemianowaniem na coś bardziej generycznego – w końcu coraz więcej serwisów streamingowych się pojawia! A że nie ma czasu na ciągłe oglądanie to już insza inszość… Na „Czarnobyl” jednak czas znalazłem i absolutnie nie żałuję ani jednej minuty spędzonej przy jego odcinkach. Nawet mógłbym obejrzeć drugie tyle!
26 kwietnia 1986 roku w Czarnobylu dochodzi do jednej z najsłynniejszych katastrof związanych z energetyką jądrową na całym świecie. W bloku energetycznym nr 4 Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej dwa wybuchy doprowadzają do rozsadzenia budynku, w efekcie czego reaktor został odsłonięty, a grafit izolujący do tej pory reaktor zapłonął i rozpoczął swoją wielodniową emisję ogromnej ilości izotopów promieniotwórczych do atmosfery. To, co zaczęło dziać się po godzinie 01:23:40 to historia błędów, trudnych decyzji, propagandy oraz walki o zminimalizowanie skutków katastrofy jak tylko się da. Nie było jednak możliwe osiągnięcie tego bez ogromnych wyrzeczeń oraz poświęcenia wielu ludzkich istnień. I nie tylko ludzkich.
Realizm i naturalizm – tymi dwoma słowami można w pełni opisać „Czarnobyl”. Już od pierwszych minut widać, że twórcy postanowili nie tylko jak najwierniej oddać sam przebieg wydarzeń zarówno katastrofy, jak i tego, co działo się w ciągu miesięcy po niej następujących, ale również wygląd miejsc oraz ludzi. Można wczuć się w klimat radzieckiej myśli technologicznej lat 80. XX wieku – surowe, proste wykończenia, pomieszczenia przytłaczające swoją surowością i ogromem. Realistycznie oddane efekty choroby popromiennej, zwłaszcza w przypadku przyjęcia dużej ilości promieniowania w krótkim czasie. Jeśli macie wrażliwe żołądki, to nie polecam oglądania tego serialu podczas jedzenia. HBO nie bawiło się w cenzurę czy kadrowanie nieprzyjemnych widoków. Pokazali chorobę popromienną w całej okazałości.
Dość wiernie również została oddana sama historia, razem z ludźmi, którzy pociągali za sznurki oraz tymi, którzy szli w pierwszym szeregu do walki ze skutkami. Oczywiście w wielu miejscach konieczne było uproszczenie pewnych sprawy lub wręcz ich w pełni świadome przeinaczenie (jak jest w przypadku postaci Uliany Chomiuk, która tak naprawdę uosabia innych, rzeczywiście żyjących naukowców, którzy dokonali „jej” odkryć). Tego jednak można było się spodziewać, bo czymże byłby serial lub film w stu procentach wiernie oddający jakieś wydarzenia (<ironia mode off>)? Czy te wszystkie nieścisłości miały prawo się pojawić, czy nie wpłynęły przypadkiem negatywnie na postrzeganie wydarzeń z 1986 roku – trudno mi powiedzieć. Zgodnie z moją wiedzą dotyczącą tej katastrofy, nabytą na długo przed pojawieniem się tego miniserialu, nie powinno mieć to żadnych negatywnych skutków. Jednak jeśli ktoś bardzo mocno chciałby poznać dokładne szczegóły, to musi niestety uzupełnić serial bardziej fachowymi reportażami i opracowaniami.
Serial robi niesamowite wrażenie. Nie tylko swoim rozmachem i szczegółowością, ale również warstwą psychologiczną, która pokazuje z czym musieli mierzyć się wszyscy ludzie mający bezpośrednią styczność z katastrofą. Zarówno osoby decyzyjne, które odpowiedzialne były za samą tragedię, jak i usuwanie jej skutków, jak również te, które brały udział we wszystkich czynnościach. Twórcy pokazali ogrom tragedii również dla mieszkańców Prypeci, używając do tego celu scen, które w dość sugestywny sposób pokazują jak bardzo nieświadomi byli ludzie na wiele dni po wybuchach w bloku energetycznym nr 4. Dorośli i dzieci, kobiety i mężczyźni – wszyscy wystawieni na działanie promieniowania, czego wielu z nich nie przeżyło. A inni mieli odczuć skutki dopiero po paru latach. Wszystko to oczywiście w atmosferze powagi oraz prostego przekazywania faktów – bo tym to po prostu było. Faktem, że sporo osób umarło.
Można co prawda odnieść wrażenie, że serial nieco wyolbrzymia skalę problemu, sugerując wręcz wielotysięczne żniwo, jakie zebrała katastrofa w Czarnobylu, co nie do końca jest prawdą. Raporty jasno i wyraźnie wskazują dokładną liczbę osób, które poniosły śmierć w sposób bezpośredni lub pośredni, jednak o tym człowiek się dowie dopiero po głębszych poszukiwaniach. Na pewno jednak twórcy serialu osiągnęli jedną, konkretną rzecz – zwiększyli zainteresowanie tematem, gdyż niemalże cały internet huczy od wielu dni o Czarnobylu. Być może dzięki temu zwiększy się świadomość ludzi i ich umysły otworzą się na naukę, nie na przypuszczenia niepoparte żadnym badaniem. I w efekcie zmniejszy irracjonalny strach przed atomem. Nawet jeśli ma to oznaczać krytykę niektórych scen czy założeń serialu. Chociaż w przypadku badania wpływu katastrofy na wiele przypadków nowotworów sami naukowcy nie są do końca zgodni i uzależniają często wyniki od metodologii badań.
Pomimo pewnych nieścisłości i dość „amerykańskiego” wydźwięku, jest to serial jak najbardziej godny obejrzenia. Nie bez powodu przyćmił nawet ostatni sezon „Gry o Tron” i nie bez powodu pojawił się na ustach niemalże całego świata. Naturalizm oraz realizm przedstawiony w poszczególnych scenach potrafi działać na wyobraźnię i pokazać choć w małym stopniu z czym musieli wówczas walczyć ludzie. Pokazuje również jak bardzo Związek Radziecki próbował zatuszować tego typu problemy. Wreszcie porusza tematykę samego atomu jako źródła energii i zmusza do szukania o wiele bardziej wiarygodnych informacji niż garść zabobonów oraz niesprawdzonych informacji przekazywanych od osoby do osoby. A być może podczas poszukiwań traficie na wywiad z Anatolijem Diatłowem, który pozwoli Wam spojrzeć z dwóch różnych perspektyw na tę katastrofę. Możemy teraz jedynie wspominać te wydarzenia, ale prawdopodobobnie nigdy nie dojdziemy do tego, czy jest jedna konkretna rzecz lub osoba w pełni odpowiedzialna za taki a nie inny koniec czwartego bloku energetycznego Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej.
Łączna ocena: 9/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz