Źródło: Lubimy Czytać |
Autor: Jacek Lusiński
Tytuł: Carte blanche
Wydawnictwo: Axis Mundi
Stron: 220
Data wydania: 14 stycznia 2015
Kiedy w Polsce istniał jeszcze Showmax, miałem tam konto. Tak właściwie to miała je moja ładniejsza połówka, ale wiadomo, czasem się skorzystało. Showmax słynął z tego, że miał dużo polskich filmów i to nie takich klasy Patryka Vegi, tylko raczej Smarzowskiego. Było więc co oglądać, a wśród wszystkich dostępnych produkcji pojawiło się między innymi „Carte Blanche”. Kiedy więc zobaczyłem okładkę z tym tytułem podczas kiermaszu w toruńskim schronisku po prostu kupiłem. Nie zastanawiałem się ani chwili, nie tylko dlatego, że to zawsze jakaś pomoc dla zwierzaków. Historia przedstawiona w książce, opierająca się na prawdziwym przypadku, potrafi poruszyć już w samym opisie. W samej książce co prawda nieco mniej, ale wciąż jest to dość zadziwiający przypadek, wart zapoznania się z nim.
Kacepr Bielik jest nauczycielem w szkole – jest też pasjonatą, kocha to co robić, uwielbia historię oraz nauczanie. Niestety los nie jest dla niego łaskawy i tuż przed objęciem wychowawstwa lekarze diagnozują u niego postępującą chorobę oczu. Jej efektem jest powolna, ale sukcesywna utrata wzroku. Kacper jednak nie chce rezygnować z pracy, którą kocha oraz którą traktuje niemalże jak misję. Ukrywa więc przed wszystkimi, że jeden z jego zmysłów się wypala, próbując na wszelkie sposoby zarówno zachować posadę, jak i dawać z siebie 100%, aby jak najlepiej przygotować swoją klasę do matury. A ta już za rok, w międzyczasie przeplatana przeróżnymi wydarzeniami.
„Kto żyje jak zboże, ten staje się słomą historii”.
Wzrok jest czymś, co większość z ludzi uważa za coś oczywistego – jeden ze zmysłów, z którymi się urodziliśmy i na których opieramy całe swoje poznanie świata. A także całe nasze życie. Nie mam więc pojęcia jak czuje się osoba, która nagle dowiaduje się, że niedługo straci wzrok. A właśnie to spotkało Kamila Bielika, który został stworzony w oparciu o nauczyciela z Lublina, któremu udawało się rzeczywiście przez dwa lata ukrywać fakt, że powoli traci wzrok. Pierwowzorem był Maciej Białek z VIII Liceum Ogólnokształcącego w Lublinie, chociaż parę wątków takich jak romans czy konflikt z jednym z nauczycieli nie były prawdziwe, co ujawniła w rozmowie z mediami dyrektor wspomnianego liceum. Oprócz tego jest to mniej więcej wierna adaptacja historii, która rozgrywała się w obecnej stolicy województwa lubelskiego.
„Carte blanche” nie jest grubą książką, chociaż dość treściwą. Skupia się głównie na pokazaniu tego, co przeżywał główny bohater, Kacper Bielik, podczas stopniowegj utraty wzroku oraz w jaki sposób próbował sobie radzić. Zarówno w domu, jak i ja w pracy z uczniami. Okazuje się, że człowiek jest bardzo kreatywną istotą i nawet w najbardziej beznadziejnych przypadkach jest w stanie znaleźć sposób na wybrnięcie z nich. A do tego przystosowanie się do życia na nowo w nowych warunkach, ale tak naprawdę bez żadnej pomocy z zewnątrz. Do obowiązków nauczyciela bowiem należy między innymi uzupełnianie dziennika lekcyjnego – tylko jak to zrobić, jeśli ledwo widzi się nawet duże obiekty? Ano, jak się okazało Kacepr Bielik, a wcześniej jego pierwowzór, znalazł i na to sposób!
„Kiedy kolana zorientowały się, ze wieczorne bieganie to nie tylko jednorazowy kaprys, obraziły się i po prostu przestały boleć”.
Po szumie, który został swego czasu stworzony wokół filmu, jak i po samym filmie spodziewałem się o wiele lepszej i bardziej poruszającej książki. Ta jednak nie spełniła tych oczekiwań – okazała się bowiem naprawdę pozytywną i skłaniającą do refleksji pozycją, ale nie taką, która by mną wstrząsnęła. Raczej w sposób trochę radosny, trochę ckliwy przekazał pewne wartości oraz historię człowieka walczącego z chorobą oraz przeciwnościami, które w związku z nią życie mu rzuca pod nogi, niczym kłody. Obraz jest naprawdę dający do myślenia, jednak nie wywołuje burzy emocji, może jedynie lekki deszczyk. Przeszedłem przez całą książkę dość szybko, wręcz za szybko. Równie szybko wróciłem do codzienności i przeskoczyłem do kolejnej pozycji. To mnie najbardziej dziwi, bo spodziewałem się, że przez parę dni będę kontemplował treść, którą właśnie przyswoiłem.
Książka zdecydowanie warta przeczytania, chociaż nie spodziewajcie się po niej ostrej, emocjonalnej jazdy bez trzymanki. Przedstawia niesamowitą historię, którą oczywiście można oceniać w przeróżny sposób, ale udowadnia, że gdy się chce, to można. Sporo czarnego humoru, który ubarwia lekturę i łagodzi wydźwięk problemu przedstawionego w „Carte blanche”. Dobra pozycja, która może być świetnym przerywnikiem między kolejnymi książkami. Mimo swego ciężkiego tematu, nie czyta się jej z mozołem, a wręcz przeciwnie – napisana lekkim piórem, strony znikają wręcz jedna po drugiej. Nie spełniła moich oczekiwań, ale być może miałem je zbyt duże – warto dlatego, abyście sami się przekonali, czy obudzi w Was jakieś głębsze emocje.
Łączna ocena: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz