Źródło: Filmweb |
Oryginalny tytuł: Parfum
Twórca: Constantin Film
Rok: 2018
Gatunek: kryminał
Nawet nie chce mi się pisać, kiedy ostatni raz pojawił się epizod Z Netflixa pod pióro – było to tak dawno, że jest to idealna okazja do rozpoczęcia drugiego sezonu! Zwłaszcza, że serial, który chcę opisać, jest niemal równie krótki jak pierwszy sezon niniejszego cyklu. :) Ma raptem sześć odcinków, ale za to jakich! Może dzięki temu udało mi się go skończyć. Za wiele czasu na seriale nie mam, ale czasem wolę je niż filmy. No, chyba że dojdziemy do czasów, w których każdy serial będzie miał dwugodzinne odcinki, no to się zrobi problem… Na razie jednak powoli sobie łykam kolejne odcinki kilku seriali, rozwlekając to niemiłosiernie w czasie. Jednak dobrze mi z tym! Ważne, że kolejny fajny serial zaliczony. :)
Policja otrzymuje zgłoszenie morderstwa – ofiarą jest kobieta, która została pozbawiona gruczołów zapachowych. Wycięte zostały przez profesjonalistę – cięcia są precyzyjne i pewne. Jednymi z pierwszych przesłuchanych w sprawie są dawni przyjaciele denatki, z którymi łączyła ją głęboka więź jeszcze z czasów szkolnych. Przeszłość paczki przyjaciół nie należy do tych z gatunku sielskich i grzecznych. Wiele grzechów popełnili kiedyś, wiele grzechów popełniają również w teraźniejszości i nic nie wskazuje na to, aby przestali je popełniać.
Chyba zaczynam lubić niemieckie, współczesne kino – w każdym razie seriale. Bardzo mi pasują pod względem wizualnym. „Pachnidło” jest niesamowicie podobne do „Dark” jeśli chodzi o styl, w jakim zostały nakręcone zdjęcia. Albo symetryczne półzbliżenia z niewielką głębią ostrości, albo ekstremalnie szerokie kadry, które przytłaczają swoim ogromem. Uwielbiam takie ujęcia, zwłaszcza w dokładnie takiej mieszaninie. W „Dark” było podobnie, chociaż tam nieco bardziej skupiali się na kolorystyce – większość tła była utrzymywana w nieco zdesaturyzowanych kolorach, a nasycone były jedynie najważniejsze elementy. Tym razem jednak pierwsze skrzypce gra zabawa planami oraz głębią ostrości, jak również samą ostrością i poziomem detali w zbliżeniach.
Niejakim standardem w pewnym sensie we współczesnych, niemieckich serialach, jest igranie poprawnością polityczną poprzez pokazywanie najbardziej kontrowersyjnych wydarzeń i powiązań, jakie mogą się pojawić w społeczeństwie. Zwróciłem na to uwagę już podczas oglądania „Dark” i również od razu rzuciło mi się to w oczy w przypadku „Pachnidła”. Twórcy serialu nie bawili się w tworzenie dzieła, które mogą spokojnie obejrzeć dzieci, wręcz przeciwnie. Relacje pomiędzy poszczególnymi postaciami zdecydowanie nie należą do zdrowych, a ich oglądanie również może wpłynąć niezbyt pozytywnie na co słabszą psychikę. Z drugiej strony oglądanie serialu, który porusza takie a nie inne tematy ma w sobie coś niezwykle intrygującego – jest jak sięgnięcie po zakazany owoc, po który normalnie nie wyciągnęlibyśmy ręki ze względu na społeczne normy zachowań.
Podobnie sytuacja wygląda z coraz większym mętlikiem, jaki pojawia się w miarę upływu kolejnych minut serialu. Chaos ten jest jednak w pełni kontrolowany, o czym przekonujemy się na samym końcu. Coby nie mówić, to jest to już drugi serial niemieckiej produkcji, którego zakończeniem jest bardzo usatysfakcjonowany, jak również jego narastającym bezładem, który jednak ma swój własny wzór wypisany w każdej niezrozumiałej w pierwszej chwili scenie. Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych oglądanie czegoś takiego może być poza możliwościami, dlatego lojalnie uprzedzam. Ja uwielbiam tego typu klimaty, dlatego seans z każdym kolejnym odcinek był coraz lepszy.
Samo zakończenie jest zaskakujące i bez bicia się przyznaję, że nawet przez chwilę nie przyszło mi na myśl. Takie finisze jak to z „Pachnidła” się ceni i aż przyjemnie jest z nimi zakończyć przygodę z serialem (lub jego jednym sezonem). Widziałem i słyszałem głosy mówiące, że rozwiązanie jest zbyt nagłe, jednak jak dla mnie jest to ogromny plus. Nie jest nagłe w ten negatywny sposób, w którym bez ostrzeżenia otrzymujemy coś nowego, czego się nie spodziewaliśmy i co nijak się ma do tego, co do tej pory obejrzeliśmy. Osobiście widzę mnóstwo powiązań między tym zakończeniem, a scenami, które zobaczyłem we wszystkich odcinkach. Widzę sens i logikę, a przede wszystkim widzę zaskoczenie, które zawsze jest przeze mnie mile widziane.
Świetny serial, choć nie dla każdego. Jeśli lubicie specyficzną zabawę obrazem, nie boicie się tematów kontrowersyjnych i najlepiej czujecie się w chaosie wydarzeń – bierzcie się za „Pachnidło”! Nie pożałujecie. Nie polecę go jednak osobom bardziej wrażliwym lub nie przepadającym za tematyką jadącą nieco po bandzie poprawności i przyzwoitości. Twórcy się bowiem nie bawią w jakieś konwenanse i serwują rzeczy niekoniecznie zjadliwe przez osobę reprezentującą średnią całego, współczesnego społeczeństwa. Dla mnie to była świetna uczta dla oczu i umysłu, którą będę wspominał przez dłuższy czas. Na koniec jeszcze dodam – choć to nie jest najmniej istotna informacja – że nie jest to serial, który byłby adaptacją książki Patricka Süskind, chociaż oczywiście w pewnym sensie kręci się wokół jego dzieła.
0 komentarze:
Prześlij komentarz