Źródło: Lubimy Czytać |
Autor: Thomas Arnold
Tytuł: Mauzoleum
Wydawnictwo: Agencja Reklamowo - Wydawnicza VECTRA
Stron: 432
Data wydania: 16 listopada 2018
Thrillery zaraz obok fantastyki to chyba najbardziej popularne powieści, jakie można znaleźć w mojej czytelniczej historii. Samego Thomasa Arnolda i jego twórczość poznałem całkowitym przypadkiem – już nawet nie pamiętam kiedy dokładnie – i od pierwszej książki zacząłem wykazywać zainteresowanie jego powieściami, a obecnie je wręcz uwielbiam. Przeczytałem wszystkie tytuły, jakie do tej pory wyszły spod jego pióra, więc absolutnie nie mogłem odpuścić również „Mauzoleum”, które jest kolejnym thrillerem. Tym razem jednak zupełnie innym niż dotychczasowe książki. Dosłownie umierałem z ciekawości, jakie tym razem niespodzianki zaserwował autor swoim czytelnikom. Danie było i orzeźwiające, i syte.
Zack Seeger nie jest przeciętnym mieszkańcem Pittsburgh. Prowadzi własną, dobrze prosperującą firmę, związał się z piękną kobietą i może sam decydować o wielu rzeczach. Miewa oczywiście swoje kłopoty, jednak nawet nie wie, w jakie się wplącze, kiedy postanowi pomóc rodzinie sąsiada i wejdzie w posiadanie listu napisanego przez Derriana McCaine’a. Wydarzenia, które nastąpią po przeczytaniu listu doprowadzić mogą do szaleństwa każdego, łącznie z Zackiem oraz Nicole, jego partnerką. We wszystko wmieszana jest bardzo stara historia sprzed wielu lat, która wcale nie należy do przyjemnych. Przeżycia wspomnianej pary również takie nie będą…
Jeśli mieliście już do czynienia z książkami Thomasa Arnolda, to zapomnijcie o niemalże wszystkim, co z nich pamiętacie. Zapomnijcie o detektywach, zapomnijcie o sprawie kryminalnej, która rozwiązywana jest przez całą książkę. Zapomnijcie o próbach rozszyfrowania co autor miał na myśli i zapomnijcie o klasycznym formacie kryminału. Przypomnijcie sobie za to, jak Thomas Arnold potrafi mieszać w prostych wydawałoby się sprawach i w jak głębokie zakamarki ludzkich lęków potrafi wejść. Jeśli jednak jest to Wasza pierwsza książka tego autora, to nastawcie się na scenariusz dobrego thrillera, który nie tylko przyprawiłby Was o gęsią skórkę, ale mógł zapewnić niezapomniane wrażenia, zwłaszcza, gdybyście oglądali go w nocy.
Cała historia opiera się o wydarzenia, które przytrafiły się dwójce młodych ludzi. Całkowicie zmyślone wydarzenia, rzecz jasna, które wręcz ocierają się o granice absurdu. Słowo „ocierają” jest jednak w tym przypadku użyte z pełną premedytacją – oznacza nie mniej, nie więcej, jak to, że autor starał się wycisnąć co się tylko da z balansowania na granicy rzeczywistości i absurdu, jednak przez całą drogę zachował równowagę. Było parę momentów, w których można było się zastanowić nad sensownością danej sceny, jednak całokształt skutecznie zacierał jakiekolwiek negatywne wrażenia. Na szczególne uznanie zasługuje fakt, że zdecydowana większość powieści rozgrywa się w jednym budynku. Już nie raz podkreślałem w opiniach, jak bardzo szanuję autorów, którzy potrafią stworzyć trzymającą się kupy i interesującą historię w zamkniętych pomieszczeniach – chapeau bas, bo to wyzwanie samo w sobie.
„Kto w dzisiejszych czasach zwraca uwagę na wyjące syreny alarmowe… Ludzie odwracają głowy, aby tylko ktoś nie zauważył, że niepotrzebnie się interesują”.
Wspomniałem już, że całe „Mauzoleum” nadaje się na scenariusz do filmu? Ostatnie parędziesiąt stron książki to jeden plot twist za drugim. Nie jestem co prawda osobą, która próbuje rozwikłać zagadkę w trakcie czytania, ale wiele razy pewne potencjalne rozwiązania same przychodzą na myśl. Bez względu na to, czy mają one sens, czy nie, po prostu się pojawiają, bo wydarzenia je po zwyczajnie sugerują. Podczas czytania „Mauzoleum” nie przyszło mi do głowy nic, co by było w choćby najmniejszym stopniu związane z rzeczywistym rozwiązaniem. Thomas Arnold ponownie zrobił niezłe zamieszanie, które tym razem aż się prosi, żeby je przerzucić na wielki ekran. Bladego pojęcia nie mam, w jaki sposób wygląda praca nad scenariuszem filmowym, ale historia opisana w tej powieści wydaje się być wręcz gotowcem, nad którym nie trzeba się zbyt długo pochylać, aby wykrzesać z niego gotowy obraz.
Co bardziej wybredne osoby mogą zauważyć również przeze mnie już wspomniane balansowanie na granicy realizmu – ciężko to nazwać wadą lub zaletą, jednak warto o tym wspomnieć. Kiedy jednak ktoś będzie zastanawiał się nad tym, czy dane ruchy przy konkretnych obrażeniach nie są zbyt… optymistyczne, to warto wziąć pod uwagę wykształcenie autora, który lekarzem co prawda nie jest, jednak wie sporo zwłaszcza o wpływie przeróżnych substancji (w tym produkowanych przez ludzki organizm) na ludzką sprawność. Na pewno przydałoby się odrobinę więcej wyjaśnień dotyczących niektórych ze scen, aby je nieco bardziej urealnić. Wszak przeciętny zjadacz chleba może nie wiedzieć niektórych rzeczy, nawet jeśli jest wielkim fanem thrillerów, w których pewne schematy powtarzają się w niemalże każdym tytule.
Jako thriller jest to chyba jeszcze lepsza powieść niż te dotychczasowe, napisane przez Thomasa Arnolda. Na pewno wprowadza coś nowego nie tylko do jego książek, ale również do gatunku. Z jednej strony całkowicie wybija się ze schematów, a z drugiej bardzo twardo stoi w konwencji. Czytelnik nie zostanie zanudzony ani klasycznym śledztwem, charakterystycznym dla książek ze środkiem ciężkości umiejscowionym w kryminalnym aspekcie, ani też standardowym pojedynkiem pomiędzy złoczyńcą a ofiarami. To jest właśnie bardzo mocna strona „Mauzoleum”. Co więcej, jeśli nie czytaliście wcześniejszych książek Thomasa Arnolda, to możecie tak czy siak sięgnąć po tę pozycję. Nie jest bowiem ściśle powiązana z przygodami dwójki detektywów – chociaż smaczki się znajdą. W każdym razie nie będziecie się czuli, że czegoś nie rozumiecie, chociaż możecie sobie zdradzić garść szczegółów z poprzednich książek.
Łączna ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi, Thomasowi Arnoldowi!
0 komentarze:
Prześlij komentarz