Minął miesiąc, w którym już niemalże nikt nie ma wolnego – a w każdym razie nie takie ustawowe, w pełni legalne, bez konieczności brania urlopu lub zrywania się z zajęć. :) Wróciły czasy komunikacji miejskiej, dojazdów do pracy/na uczelnię, a co za tym idzie więcej możliwości czytania. Co prawda mnie to nie dotyczy (stety i niestety), bowiem pracuję zdalnie, z domu, ale u części z Was na pewno liczba przeczytanych stron wzrosła! O dziwo u mnie też, jeśli porównamy to do poprzedniego miesiąca, chociaż nie wiem do końca z czego to może wynikać. Zwłaszcza, że ostatnia książka, czyli „S.N.U.F.F.” Wiktora Pielewina szła naprawdę bardzo wolno. Nie dlatego, że była kiepska – po prostu nie była zbyt łatwa w odbiorze.
Miesiąc więc minął mi całkiem nieźle. Bywały dni, w których naprawdę mało czytałem (a nawet pod koniec października takie, w którym sobie grałem po prostu w Aground – ciekawe, choć niezbyt wymagające połączenie minera i RPG). Prywatnie również nie mam na co narzekać, po prostu miesiąc jak każdy inny. Ani zły, ani dobry – ot, po prostu dni sobie minęły. :) Czasem nie jest to dobry znak, ale dopóki czuję się komfortowo z tym, jak życie mija to chyba jest jeszcze dobrze, co nie? W każdym razie miesiąc ten raczej nie zapadnie mi w pamięć ani jako rewolucyjny, ani przygnębiający.
Wydaje mi się, że wystarczy w zupełności tego nieco przydługiego wstępu i można przejść prosto do samego podsumowania. A w nim jak zwykle ten sam zestaw diagramów, wykresów i po prostu zwykłych danych. :)
Twardo się tej piątki nieszczęsnej trzymam, choć nie mam pojęcia dlaczego. :) Jakoś tak wychodzi samo z siebie – staram się utrzymywać te same godziny czytania (inaczej mógłbym w ogóle omijać książki w natłoku innych zajęć), więc zapewne stąd właśnie ta regularność. Liczba stron per dzień poszła w górę, chociaż tutaj może mieć (i na pewno ma) znaczenie wielkość fontów, interlinia, marginesy i cała reszta otoczki wydawniczej.
Pierwsze co mi się rzuca w oczy to na pewno odrobinę większy procent powracających użytkowników. Ciężko orzec czy to dobrze czy źle, ale na pewno oznacza to, że (teoretycznie) więcej osób, które choć raz zajrzały na mojego bloga, wracają do niego. Z drugiej strony współczynnik odrzuceń jest rekordowo wysoki, jednak ten na blogach książkowych niezbyt często jest niski. Przy okazji jego duża wartość w naszym przypadku nie oznacza niczego złego. Niestety również dwie osoby „odlubiły” mój fanpejdż na Facebooku, jednak trzeba się liczyć z tym, że takie rzeczy się będą zdarzały. Zapewne zmieniło się coś (być może duża przewaga fantastyki nad kryminałami/thrillerami), co spowodowało, że obserwowanie mojego bloga nie jest już dla tych osób atrakcyjne. :)
Tutaj mała niespodzianka. Jestem w lepszej sytuacji niż myślałem! Zazwyczaj prowadzę te statystyki bazując na podliczeniu milimetrów na stronie z recenzjami z danego roku. Robię to tam ręcznie, więc niestety istnieje możliwość pomyłki. Takowa jak się okazało nastąpiła – odkryłem to po dodaniu sumowania tych wartości w moim arkuszu, w którym trzymam dane dotyczące przeczytanych w danym roku książek. Tam robi to za mnie automat, więc nie może być mowy o pomyłce, jeśli tylko dane się zgadzają (a zgadzają się). Gdzieś zjadłem ze dwie książki i nie dodałem ich grubości na stronie podsumowującej 2018 rok, a co za tym idzie miałem nieco niższy wynik niż w rzeczywistości. :) Tadam! Prawie 90%! Muszę to mieć! :)
Wydawać by się mogło, że dość biednie w tym miesiącu wypadam pod względem zdobyczy, ale brakuje tutaj czegoś, co zazwyczaj się pojawiało. Wiecie już cóż to jest? Tak, to King i książki z kolekcji. :) Po prostu wysyłka tej paczki miała miejsce 31 października, więc siłą rzeczy nie mogła do mnie dotrzeć w minionym miesiącu. Kolejne tomy Mistrza Grozy zasilą jednak moją biblioteczkę w listopadzie!
Skoro październik był takim ciekawym, „piątkowym” miesiącem, to warto przypomnieć te pięć przeczytanych książek:
1. "Spektrum" - M. Raduchowska
2. "Pierwsze słowo" - M. Kisiel
3. "World of Warcraft: Traveler. Wedrowiec" - G. Weisman
4. "Cienie tożsamości" - B. Sanderson
5. "S.N.U.F.F." - Wiktor Pielewin
Ogromnym zaskoczeniem dla mnie jest fakt, że w październiku najpopularniejszym wpisem według Google Analytics był post pod tytułem „Czy nowe książki można kupić na wagę?”, który został napisany w 2015 roku! Nieźle. Kolejnym zaskoczeniem (pozytywnym oczywiście) jest to, że tym razem to Kasia z Kącika z Książką wygenerowała mi najwięcej wejść z blogów książkowych. Dzięki wielkie! :D
A jak Wam minął miesiąc?
Skoro październik był takim ciekawym, „piątkowym” miesiącem, to warto przypomnieć te pięć przeczytanych książek:
1. "Spektrum" - M. Raduchowska
2. "Pierwsze słowo" - M. Kisiel
3. "World of Warcraft: Traveler. Wedrowiec" - G. Weisman
4. "Cienie tożsamości" - B. Sanderson
5. "S.N.U.F.F." - Wiktor Pielewin
Ogromnym zaskoczeniem dla mnie jest fakt, że w październiku najpopularniejszym wpisem według Google Analytics był post pod tytułem „Czy nowe książki można kupić na wagę?”, który został napisany w 2015 roku! Nieźle. Kolejnym zaskoczeniem (pozytywnym oczywiście) jest to, że tym razem to Kasia z Kącika z Książką wygenerowała mi najwięcej wejść z blogów książkowych. Dzięki wielkie! :D
A jak Wam minął miesiąc?
0 komentarze:
Prześlij komentarz