Źródło: Lubimy Czytać |
Tytuł: Immersja
Wydawnictwo: Uroboros
Stron: 576
Data wydania: sierpień 2018
Miałem już w swoim życie okazję czytać połączenie najnowocześniejszych technologii przyszłości z klimatami świata osadzonego wiele lat wstecz. Tym razem jednak “Immersja” jest nieco inaczej przedstawioną historią. Zgadza się co prawda fakt, że technologia jest wykorzystana do zatonięcia w grze (zupełnie jak w Aktach Caine’a Stovera), jednak świat, w którym osadzone są główne wydarzenia jest o wiele starszy. Jest to bowiem Kreta z dwóch tysięcy lat przed naszą erą, kiedy rewolucja neolityczna już się dawno skończyła, a cywilizacja kreteńska oraz grecka właśnie powstawały. Takie kąska nie mogłem przegapić! Przyznać muszę, że był on smaczny, choć czasem dało czuś się nieprzyjemną gorycz.
Dzięki MayaVR podróże w czasie mogą być na wyciągnięcie ręki. No, może “podróże w czasie” to określenie na wyrost, jednak MayaVR potrafi stworzyć na bazie wprowadzonych danych archeologicznych świat niemalże idealnie odwzorowujący Kretę 1627 lat p.n.e. - Ben odczuwa na własnej skórze jak bardzo realistyczna jest ta gra. Problemem jednak okazuje się nie tylko dodatkowy, autoryzowany dostęp innych uczestników, jednak również nieautoryzowany dostęp intruzów, którzy nie mieli nigdy pojawić się w systemie. W czasach, w których zbudowano IAM przemoc potrafi się zrodzić z niewielkiego ziarenka chaosu, a w czasach starożytnych, kiedy dotychczasowe zasady przestają mieć znaczenie, przemoc staje się główną walutą.
Idylla. Spokój. Sielanka. Te trzy słowa idealnie pasują do klimatu, który towarzyszy podczas lektury pierwszych kilkuset stron powieści. Fajstos, 1627 lat przed naszą erą, to miejsce pełne spokoju, harmonii i wszechobecnej przyrody. Żyjący ludzie przedstawieni zostali jako miłujące spokój społeczności, które starają się chronić swoich pobratymców, wiodąc jednocześnie spokojne i pozbawione zwad życie. Naprawdę można się uspokoić i ukoić nerwy podczas lektury, chociaż nie na długo. Przeplatane fragmenty życia we “współczesnym” wydarzeniom świecie stopniowo stają się coraz bardziej nerwowe i napięte. Opisy zarówno jednego jak i drugiego świata na pewno są mocną stronę “Immersji”. Potrafią dobrze budować nastrój i pomagają wyobraźni pracować.
Nieco gorsze są dialogi. Często bywają dość sztuczne lub zbyt proste - rzec można, że nawet infantylne. Wiele razy zastanawiałem się, czy dalej czytam tę samą książkę. Prostota jest oczywiście bardzo często najlepszym, co może spotkać książkę, jednak poziom dialogów w tym przypadku był aż zbyt prosty. Zgodnie z moją wiedzą “Immersja” jest debiutem autora, więc osobiście patrzą zdecydowanie bardziej przychylnym okiem - w końcu dialogi nie są wcale najprostszą częścią każdej powieści, a wręcz przeciwnie. Warto jednak, abyście wiedzieli, że stanowią one przy okazji chyba najsłabszą część całej “Immersji”. Mam jednak nadzieję, że Erick Pol poprawi je w następnych powieściach, bowiem jest to rzecz, którą zwyczajnie należy szkolić udoskonalając swój własny warsztat.
Bardzo interesujący jest sam motyw sztucznej inteligencji połączonej z wirtualną rzeczywistością, który pokazuje w jaki sposób może wpływać na człowieka taka z porozu niewinna gra. Co prawda cały wątek psychologiczno-społeczny nie został w pełni rozwinięty (ani tym bardziej dokończony), to jednak możemy jako czytelnicy obserwować codzienne zmagania uczestników eksperymentu wraz z ich reakcjami. MayaVR ma ogromny wpływ nie tylko na myśli i codzienne zachowanie, ale również na to, co w pełni należy do naszej podświadomości. Nie mamy pewności, czy rzeczywiście tego typu technologie mogłyby w dokładnie taki sposób ingerować w nasze życie, jednak mamy możliwość obserwowania jednej z możliwości, jakie pojawią się wraz z rozwojem wirtualnej rzeczywistości i połączeniu jej wspaniałości z sieciami neuronowymi oraz innymi algorytmami sztucznej inteligencji. Bardzo smaczny kąsek dla wszystkich fanów tej tematyki.
Sam pomysł na fabułę należy uznać za poprawny i w miarę interesujący. Podróże w wirtualnej rzeczywistości, które miały początkowo być wyprawami czysto badawczymi, a które zmieniły się wręcz w kwestię życia lub śmierci to temat jednocześnie nietypowy i oklepany. Nagłe zwroty akcji w postaci dodatkowych uczestników nie należą do oryginalnych, jednak w wykonaniu Ericka Pola są bardzo zjadliwe i przyjemne w odbiorze. Zwłaszcza w połączeniu z opisami autora stanowią doskonały szkielet powieści. W wielu miejscach książka przykuwała do siebie, bo aż chciało się dowiedzieć co też autor wymyślić i jak potoczą się dalej losy bohaterów powieści. A tych mieliśmy kilku.
Niestety to również nie jest najmocniejsza strona “Immersji” - bohaterowie. Podczas lektury można dojrzeć pokaz przemiany głównego bohatera - naukowca, który biorąc udział w eksperymencie w pewnym sensie próbował zachować swoje stanowisko. MayaVR i drugie życie, które w niej prowadzi, zmieniają jego charakter zmuszając do wykształcenia cech i zachowań, o które wcześniej nikt by go nie posądzał. Nie jest on jednak tak wyrazisty, jakby można było się spodziewać. To samo można powiedzieć o pozostałych uczestnikach “gry”. Prowadzeni są oczywiście w większości konsekwentnie, zgodnie z założonym scenariuszem, jednak jest ich nie tylko zdecydowanie za mało, ale również często wydają się zbyt nijacy. Erick Pol stworzył coś w rodzaju sinusoidy, która ciągnie się przez całą książkę i ukazuje jej główne postacie na przemian jako osoby konkretne i dobrze skrojone oraz jako losowych ludzi, którzy pojawili się w historii, bo musieli się pojawić.
Mimo wspomnianych wad, książka jest naprawdę fajną powieścią, która rodzi nadzieje na lepszą kontynuację. Już wiele razy moja pobłażliwość w stosunku do debiutów zaowocowała mnóstwem wrażeń w późniejszych tomach. Problemy “Immersji” nie są niczym, czego nie można wyeliminować ćwicząc swój warsztat, a jej podwaliny są mocne i wystarczająco intrygujące. Świat stworzony przez Ericka Pola nie został może rozwinięty w stopniu zadowalającym, jednak głównie skupiał się na wydarzeniach w Fajstos, a te z kolei trzymają wysoki poziom, zwłaszcza w przypadku opisów zdarzeń, osób czy przyrody. Warto dać szansę, zwłaszcza jeśli patrzy się na debiuty przez palce. Wówczas można z tej powieści czerpać sporo przyjemności.
Łączna ocena: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz