Pół roku! Tak! Jesteśmy w połowie drogi do kolejnego Sylwestra! Cieszycie się? Każdy by się cieszył! Chociaż nie wiem dlaczego... :D I tak, klasycznie zaczynam od odliczania czasu zarówno minionego, jak i tego, który dopiero przed nami. Tak jakoś mi się już to utarło, że muszę sobie na zmianę ponarzekać i pozachwycać się nad upływem czasu - w końcu wczoraj robiłem podsumowanie maja, prawda? Czy tylko mi się tak wydaje? W każdym razie patrząc na to, że jest koniec czerwca, zadowolony jestem (książkowo) z jednej rzeczy na pewno - z postępów w wyzwaniu Przeczytam tyle, ile mam wzrostu. Naprawdę całkiem nieźle jak na razie mi to idzie i mam nadzieję, że tempa nie zmniejszę. Nigdy nic nie wiadomo, ale trzeba być dobrej myśli! Jak do tej pory się dało, to czemu miałoby się nagle nie dać?
Czerwiec nie był aż tak mocno upalny (przynajmniej przez jego większą część), co mnie bardzo cieszy. Jestem człowiekiem, który nie przepada za temperaturami przekraczającymi dwadzieścia stopni Celsjusza. Druga połowa czerwca była więc dla mnie wręcz idealna! Nie powiem, że jakoś mocno sprzyjała czytaniu, bo ogólnie cały miesiąc był dla mnie dość... zapchany różnymi zajęciami i wyjazdami. Ale jakoś się udało mniej więcej utrzymać dotychczasowe nawyki czytelnicze, które się przełożyły na dość stabilne wyniki w poniższych wykresach w stosunku do poprzednich miesięcy. Ot, wieczorne czytanie tuż przed snem, czasem w weekend z samego rana i wychodzi tyle, ile wychodzi.
Zacznijmy więc od wykresów dotyczących liczby książek, stron i takie tam:
Jak widzicie mniej więcej poziom został utrzymany. No, może bardziej "mniej" niż "więcej", ale wyjazdy nie sprzyjały czytaniu - to nie były te typy, w których można sobie podczas podróży pociągiem poczytać czy rozłożyć się potem gdzieś na plaży albo w parku. Ale i tak jestem zadowolony z tego, że udało się tak czy siak trochę czasu na taką sielankę wygospodarować, bo to niesamowicie odpręża. Nawet i dwadzieścia minut tuż przed legnięciem jak trup w łóżku. :D
Jak widzicie, statystyki wejść nawet lepsze niż w poprzednim miesiącu. ;) W sumie wnioski oczywiste. Trochę kierowania ruchu ze stron Wydawnictw oraz konkurs. Chociaż w tym wszystkim ciekawi mnie około 27% użytkowników, którzy przeglądarki przedstawiły się jako "francuskie", że to tak bardzo prosto ujmę. Tak, Google Analytics twierdzi, że około 27% użytkowników nie tylko używa języka francuskiego i pochodzi z Francji, ale dokładnie wszyscy z Paryża. Ciekawostka taka. :) Dalsza analiza dostawcy tych użytkowników pozwoliła mi na wyciągnięcie dwóch wniosków, które jednak pozostawię dla siebie jako czyste spekulacje. W każdym razie Google Analytics po raz kolejny pokazuje jakie jest potężne i co można wywnioskować z pozornie niezbyt sensownych danych.
O tak, to jest to, o czym wspominałem. Ponad 50%, z zapasem około 6%, to nie tak zły wynik - napawa optymizmem na pewno. Zaparłem się, żeby to jedne, jedyne wyzwanie ukończyć kiedyś i jak na razie wszystko wskazuje, że się wreszcie uda w 2018 roku. O nagle nie okaże się, że coś poszło nie tak w drugiej połowie roku. W końcu i tak może być. ;)
Jak widzicie też niezbyt zaszalałem w minionym miesiącu. Mam na razie co czytać, można powiedzieć nawet, że spore zapasy. Nie chcę więcej robić dodatkowych zakupów (nie licząc paczki z prenumeratą kolekcji Kinga - kubek dorzucają, a i jednak łatwiej jest poczekać grzecznie na listonosza niż zasuwać do kiosku/salonu), najpierw muszę przeczytać to, co mam. Inaczej utonę w książkach, ale tych nieprzeczytanych. :)
Poniżej, jak zwykle prawie na końcu, możecie znaleźć listę opinii o książkach, które udało mi się przeczytać w ostatnim miesiącu.
1. "Gliny z innej gliny" - M. Wroński
2. "Będzie bolało" - A. Kay
3. "Triskel. Gwardia" - K. Chodorowska
4. "Moja europejska rodzina" - K. Bojs
5. "Łzy Mai" - Martyna Raduchowska
Google Analytics tym razem twierdzi, że najwięcej wejść pojawiło się z (uwaga, uwaga, niespodzianka!) bloga Niekulturalnie.pl prowadzonego przez jedną z najbardziej złośliwych bestii jakie znam, czyli Kasię! Natomiast najpopularniejszym wpisem w tym okazał się post z konkursem, w którym do wygrania są dwa egzemplarze "Łez Mai"!
Czerwiec nie był aż tak mocno upalny (przynajmniej przez jego większą część), co mnie bardzo cieszy. Jestem człowiekiem, który nie przepada za temperaturami przekraczającymi dwadzieścia stopni Celsjusza. Druga połowa czerwca była więc dla mnie wręcz idealna! Nie powiem, że jakoś mocno sprzyjała czytaniu, bo ogólnie cały miesiąc był dla mnie dość... zapchany różnymi zajęciami i wyjazdami. Ale jakoś się udało mniej więcej utrzymać dotychczasowe nawyki czytelnicze, które się przełożyły na dość stabilne wyniki w poniższych wykresach w stosunku do poprzednich miesięcy. Ot, wieczorne czytanie tuż przed snem, czasem w weekend z samego rana i wychodzi tyle, ile wychodzi.
Zacznijmy więc od wykresów dotyczących liczby książek, stron i takie tam:
Jak widzicie mniej więcej poziom został utrzymany. No, może bardziej "mniej" niż "więcej", ale wyjazdy nie sprzyjały czytaniu - to nie były te typy, w których można sobie podczas podróży pociągiem poczytać czy rozłożyć się potem gdzieś na plaży albo w parku. Ale i tak jestem zadowolony z tego, że udało się tak czy siak trochę czasu na taką sielankę wygospodarować, bo to niesamowicie odpręża. Nawet i dwadzieścia minut tuż przed legnięciem jak trup w łóżku. :D
Jak widzicie, statystyki wejść nawet lepsze niż w poprzednim miesiącu. ;) W sumie wnioski oczywiste. Trochę kierowania ruchu ze stron Wydawnictw oraz konkurs. Chociaż w tym wszystkim ciekawi mnie około 27% użytkowników, którzy przeglądarki przedstawiły się jako "francuskie", że to tak bardzo prosto ujmę. Tak, Google Analytics twierdzi, że około 27% użytkowników nie tylko używa języka francuskiego i pochodzi z Francji, ale dokładnie wszyscy z Paryża. Ciekawostka taka. :) Dalsza analiza dostawcy tych użytkowników pozwoliła mi na wyciągnięcie dwóch wniosków, które jednak pozostawię dla siebie jako czyste spekulacje. W każdym razie Google Analytics po raz kolejny pokazuje jakie jest potężne i co można wywnioskować z pozornie niezbyt sensownych danych.
O tak, to jest to, o czym wspominałem. Ponad 50%, z zapasem około 6%, to nie tak zły wynik - napawa optymizmem na pewno. Zaparłem się, żeby to jedne, jedyne wyzwanie ukończyć kiedyś i jak na razie wszystko wskazuje, że się wreszcie uda w 2018 roku. O nagle nie okaże się, że coś poszło nie tak w drugiej połowie roku. W końcu i tak może być. ;)
Jak widzicie też niezbyt zaszalałem w minionym miesiącu. Mam na razie co czytać, można powiedzieć nawet, że spore zapasy. Nie chcę więcej robić dodatkowych zakupów (nie licząc paczki z prenumeratą kolekcji Kinga - kubek dorzucają, a i jednak łatwiej jest poczekać grzecznie na listonosza niż zasuwać do kiosku/salonu), najpierw muszę przeczytać to, co mam. Inaczej utonę w książkach, ale tych nieprzeczytanych. :)
Poniżej, jak zwykle prawie na końcu, możecie znaleźć listę opinii o książkach, które udało mi się przeczytać w ostatnim miesiącu.
1. "Gliny z innej gliny" - M. Wroński
2. "Będzie bolało" - A. Kay
3. "Triskel. Gwardia" - K. Chodorowska
4. "Moja europejska rodzina" - K. Bojs
5. "Łzy Mai" - Martyna Raduchowska
Google Analytics tym razem twierdzi, że najwięcej wejść pojawiło się z (uwaga, uwaga, niespodzianka!) bloga Niekulturalnie.pl prowadzonego przez jedną z najbardziej złośliwych bestii jakie znam, czyli Kasię! Natomiast najpopularniejszym wpisem w tym okazał się post z konkursem, w którym do wygrania są dwa egzemplarze "Łez Mai"!
0 komentarze:
Prześlij komentarz