Źródło: Lubimy Czytać |
Autor: Terry Pratchett
Tytuł: Wiedźmikołaj
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Stron: 392
Data wydania: 18 sierpnia 2016
Wspaniałość Terry'ego Pratchetta polega między innymi na nietuzinkowym spojrzeniu na świat i ciężkim do podrobienia poczuciu humoru. Gdy czyta się fragment dowolnej książki ze Świata Dysku od razu czuć, że to Pratchett. Nic więc dziwnego, że człowiek, który raz zasmakuje w prozie tego brytyjskiego pisarza, będzie chciał więcej. Ja też cały czas chcę więcej i choć nieubłaganie zbliżam się do końca, to mimo wszystko zew jest silny. Na tyle silny, że wreszcie po niemalże czterech miesiącach pękłem i sięgnąłem po "Wiedźmikołaja". Zdecydowanie muszę brać Pratchetta do ręki częściej.
Noc Strzeżenia Wiedź to bardzo magiczna noc w Świecie Dysku. To wtedy do świata mogą przeleźć różne potworności, a osnowa rzeczywistości robi sobie małe wakacje. Wtedy też Wiedźmikołaj odwiedza wszystkie dzieci i wręcz im rózgi. Albo pistolety. Albo Wielkie Maszyny do Mielenia Wrogów. Dla każdego coś dobrego. Jednak nie dla Wiedźmikołaja, który wydaje się... być zaginiony. A kiedy do tych spraw wtrąci się Śmierć z wnuczką i Gildią Skrytobójców, to nikt w Świecie Dysku nie może spać spokojnie.
Tym razem Pratchett postawił na dwa główne tematy do wyśmiania i ukazania w krzywym zwierciadle - skomercjalizowaną magię świąt Bożego Narodzenia, z Mikołajem na czele (oraz innymi magicznymi stworami) oraz prowadzenie dochodzeń detektywistycznych. Choć to drugie nie jest oficjalnie raczej wspominane w opracowaniach, to postać Susan Sto Helit wręcz krzyczy wszem i wobec, że prowadzi śledztwo. Tak skrajne tematy mogą się wydawać zdecydowanie nie na miejscu, jednak Terry Pratchett już nie raz udowodnił, że sztuka łączenia nie jest mu obca. Nie dość, że wyszedł wyborny koktajl, to na dodatek chciałby się go pić aż do przelania własnego żołądka.
Susan pojawia się w niewielu książkach z cyklu "Świata Dysku", a na pewno nie jako jedna z głównych bohaterek. "Wiedźmikołaj" jest jednym z trzech tomów napisanych przez tego autora, w których możemy spotkać tę nie do końca normalną i nie do końca nadnaturalną dziewczynę. A szkoda, bo mimo, że nie jest to jedna z najbardziej rzucających się postaci w całym uniwersum, to z pewnością jest interesująca. Jest połączeniem wszystkiego, co najgorsze z punktu widzenia pochodzenia. Trochę arystokratka, trochę zwykła kobieta, a do tego z odrobiną krwi Śmierci w żyłach (he-he). Do tego pragnąca normalności, co niestety nie zawsze wychodzi. Wynikają z tego dość nietypowe i często zabawne sytuacje.
Trochę zaskoczyć może końcówka, która jest niesamowicie pouczająca jak na twórczość Pratchetta. Wydawać by się mogło, że autor ten tworzy jedynie utwory przeznaczone jedynie czystej i niczym nie skrępowanej rozrywce, ale już kilka razy udowodnił, że potrafi też przekazać coś istotnego. "Wiedźmikołaj" jest właśnie jedną z tych powieści, która wręcz każe zastanowić się nad pewnymi aspektami, których ze względu na możliwe spoilery nie chcę nazywać po imieniu. Można się ich bowiem teoretycznie domyślić już na samym początku książki (a nawet z opisu), jednak wbrew pozorom nie są one dokładnie takie, jakie zazwyczaj ludzie sobie wyobrażają. Nawet w tej sprawie Terry Pratchett potrafi zaskoczyć. A napisał przecież tyle książek, że łatwo można wpaść w pułapkę pod tytułem "przecież on już nic nowego nie wymyśli".
Kolejny bardzo udany tom "Świata Dysku", łączący w sobie zarówno zabawę i śmiech, jak i mądrość. Brak bardzo ścisłych powiązań z innymi częściami cyklu robią z tego tomu doskonałego kandydata do rozpoczęcia przygody z autorem dla wszystkich, którzy jeszcze nie sięgnęli po książki nieżyjącego już Brytyjczyka. Zwłaszcza przesłanie, które niesie ze sobą książka, może być dla części osób argumentem ostatecznie zachęcającym. W każdym razie nawet jeśli to nie przekona wielu osób, to "Wiedźmikołaj" jest wciąż zabawną i dobrze napisaną pozycją, która powinna zadowolić wiele osób swoim poczuciem humoru.
Noc Strzeżenia Wiedź to bardzo magiczna noc w Świecie Dysku. To wtedy do świata mogą przeleźć różne potworności, a osnowa rzeczywistości robi sobie małe wakacje. Wtedy też Wiedźmikołaj odwiedza wszystkie dzieci i wręcz im rózgi. Albo pistolety. Albo Wielkie Maszyny do Mielenia Wrogów. Dla każdego coś dobrego. Jednak nie dla Wiedźmikołaja, który wydaje się... być zaginiony. A kiedy do tych spraw wtrąci się Śmierć z wnuczką i Gildią Skrytobójców, to nikt w Świecie Dysku nie może spać spokojnie.
Tym razem Pratchett postawił na dwa główne tematy do wyśmiania i ukazania w krzywym zwierciadle - skomercjalizowaną magię świąt Bożego Narodzenia, z Mikołajem na czele (oraz innymi magicznymi stworami) oraz prowadzenie dochodzeń detektywistycznych. Choć to drugie nie jest oficjalnie raczej wspominane w opracowaniach, to postać Susan Sto Helit wręcz krzyczy wszem i wobec, że prowadzi śledztwo. Tak skrajne tematy mogą się wydawać zdecydowanie nie na miejscu, jednak Terry Pratchett już nie raz udowodnił, że sztuka łączenia nie jest mu obca. Nie dość, że wyszedł wyborny koktajl, to na dodatek chciałby się go pić aż do przelania własnego żołądka.
"Pokoik był nędzny - taki często wynajmują osoby, które nie planują mieszkać w nim długo; w takim nocą przejściu po podłodze towarzyszy chrzęst karaluchów w śmiertelnym flamenco".
Susan pojawia się w niewielu książkach z cyklu "Świata Dysku", a na pewno nie jako jedna z głównych bohaterek. "Wiedźmikołaj" jest jednym z trzech tomów napisanych przez tego autora, w których możemy spotkać tę nie do końca normalną i nie do końca nadnaturalną dziewczynę. A szkoda, bo mimo, że nie jest to jedna z najbardziej rzucających się postaci w całym uniwersum, to z pewnością jest interesująca. Jest połączeniem wszystkiego, co najgorsze z punktu widzenia pochodzenia. Trochę arystokratka, trochę zwykła kobieta, a do tego z odrobiną krwi Śmierci w żyłach (he-he). Do tego pragnąca normalności, co niestety nie zawsze wychodzi. Wynikają z tego dość nietypowe i często zabawne sytuacje.
Trochę zaskoczyć może końcówka, która jest niesamowicie pouczająca jak na twórczość Pratchetta. Wydawać by się mogło, że autor ten tworzy jedynie utwory przeznaczone jedynie czystej i niczym nie skrępowanej rozrywce, ale już kilka razy udowodnił, że potrafi też przekazać coś istotnego. "Wiedźmikołaj" jest właśnie jedną z tych powieści, która wręcz każe zastanowić się nad pewnymi aspektami, których ze względu na możliwe spoilery nie chcę nazywać po imieniu. Można się ich bowiem teoretycznie domyślić już na samym początku książki (a nawet z opisu), jednak wbrew pozorom nie są one dokładnie takie, jakie zazwyczaj ludzie sobie wyobrażają. Nawet w tej sprawie Terry Pratchett potrafi zaskoczyć. A napisał przecież tyle książek, że łatwo można wpaść w pułapkę pod tytułem "przecież on już nic nowego nie wymyśli".
"Strzeżenie Wiedźm tradycyjnie uważane jest za czas rodzinny, jednak ci, którzy pili w Katafalkach, prawdopodobnie nie mieli rodzin; niektórzy wyglądali, jakby mogli mieć miot albo jajka".
Kolejny bardzo udany tom "Świata Dysku", łączący w sobie zarówno zabawę i śmiech, jak i mądrość. Brak bardzo ścisłych powiązań z innymi częściami cyklu robią z tego tomu doskonałego kandydata do rozpoczęcia przygody z autorem dla wszystkich, którzy jeszcze nie sięgnęli po książki nieżyjącego już Brytyjczyka. Zwłaszcza przesłanie, które niesie ze sobą książka, może być dla części osób argumentem ostatecznie zachęcającym. W każdym razie nawet jeśli to nie przekona wielu osób, to "Wiedźmikołaj" jest wciąż zabawną i dobrze napisaną pozycją, która powinna zadowolić wiele osób swoim poczuciem humoru.
Łączna ocena: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz