Źródło: Lubimy Czytać |
Autor: Terry Pratchett
Tytuł: Straż nocna
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Stron: 428
Data wydania: 12 maja 2016
Jeśli o mnie chodzi, to Terry Pratchett nigdy się nie znudzi. Zwłaszcza książki opowiadające o życiu w Ankh-Morpork oraz o Straży Miejskiej. Są przepełnione humorem - często czarnym - oraz ogromną ilością złośliwości i sarkazmu. Na szczęście "Straż Nocna" nie jest ostatnim, ani nawet przedostatnim tomem, w którym spotkam się ze wspomnianymi tematami. Nie jest też pierwszym, nie jest najlepszym ani najgorszym. Jest jednak bardzo w porządku i myślę, że takie podsumowanie może okazać się najlepsze.
Manipulacja czasem nigdy nikomu nie wyszła jeszcze na dobre. Sam Vimes, komendant Straży Miejskiej stara się jednak wpisać w karty historii jako pierwszy, któremu wyszło to na dobre. Tak naprawdę to nie ma wyjścia. Nie tylko musi zmierzyć się z własną przeszłościąi to dosłownie, ale również wyszkolić siebie samego na siebie samego. Fakt, że będzie musiał tego wszystkiego dokonać w Ankh-Morpork będzie tylko dodatkowym utrudnieniem. Ale co to jest dla Sama Vimesa, nieustraszonego pogromcy złoczyńców i diuka?
Pratchett jak to Pratchett - poziom trzyma, chociaż każdy cykl jest całkowicie inny. Od dłuższego czasu siedzę w Straży Miejskiej, przemierzając wraz z bohaterami ulice i zaułki Ankh-Morpork. Tym razem miałem okazję odbyć ciekawą podróż w przeszłość i ujrzeć postacie, które już znam, kiedy były młodsze o kilkanaście lat. Było to bardzo ciekawe przeżycie, zwłaszcza że autor postarał się przedstawić ich młodość w dość ciekawy i dopracowany sposób. Charaktery jak i osobowości są nieco inne i mają ślad, który zostawił na nich czas. Czy też raczej, który dopiero zostawi.
Jest nieco mniej humoru, który trafiałby w mój gust. Nie znaczy to oczywiście, że wszyscy inni Czytelnicy też uznają tę pozycję za mniej humorystyczną. Po prostu w mojej opinii jest nieco słabiej niż we wcześniej przeze mnie przeczytanych książkach. Żarty są trochę drętwe i wydaje się być ich o wiele mniej. Mimo wszystko docenić należy sarkazm, którym potrafi pochwalić się Sam Vimes, niezależnie od sytuacji, w której się znajdzie. Zwłaszcza, że tematyka tej powieści nie jest lekka, gdyż obejmuje ona podróże w czasie oraz przebieg rewolucji ludowych. W tym przypadku autor trafił w wiele czułych punktów, które pojawiły się na pewno w głowach wielu ludzi czytających historie wielu rewolucji.
Przy okazji tom pozwala na zapoznanie się z historią miasta, które jest często centrum wydarzeń wielu książek z uniwersum Świata Dysku. Wszyscy kojarzą Ankh-Morpork z inteligentnym i przebiegłym Vetinarim - ale przecież przed nim również byli inni władcy! To niewątpliwie pozycja wręcz obowiązkowa dla wszystkich tych, którzy lubią podcykle dziejące się w tym prastarym, wspaniałym mieście (he-he). Z drugiej strony nie jest też wybitna, ani wgniatająca w fotel. Za walory historyczne jednak należy ją zdecydowanie pochwalić.
Może nie najlepsza z całej serii, może nawet nieco poniżej przeciętnej, ale to Pratchett sam w sobie. Warta uwagi dla wszystkich fanów Świata Dysku, chociaż nie polecam akurat od niej zaczynać swojej przygody. Dużo starych wątków może odstraszyć, a do tego całokształt nie sięga szczytów na tle pozostałych powieści, które napisał Terry Pratchett - jest jednak nieco inna od reszty i to również jest powód, dla którego warto po nią sięgnąć. Mimo wszystko bardzo przyjemna lektura - przeznaczony na nią czas zdecydowanie nie jest czasem straconym.
Łączna ocena: 7/10
Pratchett jak to Pratchett - poziom trzyma, chociaż każdy cykl jest całkowicie inny. Od dłuższego czasu siedzę w Straży Miejskiej, przemierzając wraz z bohaterami ulice i zaułki Ankh-Morpork. Tym razem miałem okazję odbyć ciekawą podróż w przeszłość i ujrzeć postacie, które już znam, kiedy były młodsze o kilkanaście lat. Było to bardzo ciekawe przeżycie, zwłaszcza że autor postarał się przedstawić ich młodość w dość ciekawy i dopracowany sposób. Charaktery jak i osobowości są nieco inne i mają ślad, który zostawił na nich czas. Czy też raczej, który dopiero zostawi.
Jest nieco mniej humoru, który trafiałby w mój gust. Nie znaczy to oczywiście, że wszyscy inni Czytelnicy też uznają tę pozycję za mniej humorystyczną. Po prostu w mojej opinii jest nieco słabiej niż we wcześniej przeze mnie przeczytanych książkach. Żarty są trochę drętwe i wydaje się być ich o wiele mniej. Mimo wszystko docenić należy sarkazm, którym potrafi pochwalić się Sam Vimes, niezależnie od sytuacji, w której się znajdzie. Zwłaszcza, że tematyka tej powieści nie jest lekka, gdyż obejmuje ona podróże w czasie oraz przebieg rewolucji ludowych. W tym przypadku autor trafił w wiele czułych punktów, które pojawiły się na pewno w głowach wielu ludzi czytających historie wielu rewolucji.
"Jego ruchy można by opisać jako kocie, tyle że nie zatrzymywał się co chwilę, by spryskać teren uryną."
Przy okazji tom pozwala na zapoznanie się z historią miasta, które jest często centrum wydarzeń wielu książek z uniwersum Świata Dysku. Wszyscy kojarzą Ankh-Morpork z inteligentnym i przebiegłym Vetinarim - ale przecież przed nim również byli inni władcy! To niewątpliwie pozycja wręcz obowiązkowa dla wszystkich tych, którzy lubią podcykle dziejące się w tym prastarym, wspaniałym mieście (he-he). Z drugiej strony nie jest też wybitna, ani wgniatająca w fotel. Za walory historyczne jednak należy ją zdecydowanie pochwalić.
Może nie najlepsza z całej serii, może nawet nieco poniżej przeciętnej, ale to Pratchett sam w sobie. Warta uwagi dla wszystkich fanów Świata Dysku, chociaż nie polecam akurat od niej zaczynać swojej przygody. Dużo starych wątków może odstraszyć, a do tego całokształt nie sięga szczytów na tle pozostałych powieści, które napisał Terry Pratchett - jest jednak nieco inna od reszty i to również jest powód, dla którego warto po nią sięgnąć. Mimo wszystko bardzo przyjemna lektura - przeznaczony na nią czas zdecydowanie nie jest czasem straconym.
Łączna ocena: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz