sobota, 8 października 2016

Z ekranu pod pióro #14 - "Osobliwy dom Pani Peregrine"

Osobliwy dom Pani Peregrine
Źródło: Filmweb
Tytuł: Miss Peregrine’s Home For Peculiar Children
Reżyseria: Tim Burton
Premiera: 2016
Gatunek: fantasy, przygodowy


Uwielbiam filmy Tima Burtona - co prawda jeszcze nie obejrzałem ich wszystkich, ale staram się to na bieżąco nadrabiać. Nic więc dziwnego, że na jego najnowsze dzieło wybrałem się w dniu premiery, czyli 7 października 2016 roku (mowa oczywiście o polskiej premierze). Trailery obiecywały sporo, a przede wszystkim pokazywały, że zachowany zostanie charakterystyczny dla Burtona styl. Trochę dziwnych połączeń, duża doza nierealności rodem z bajek, świetna historia i genialne efekty. Muszę przyznać, że w ogólnym rozrachunku rzeczywiście wszystkie te elementy zostały zawarte.

Na wybrzeżu Walii znajduje się niezwykły dom, w którym mieszkają dzieci wraz z ich opiekunką. Młody Jake trafia tam śladami historii jego dziadka. Okazuje się, że nie jest to wcale taki zwyczajny Dom Dziecka, ale Osobliwy dom Pani Peregrine. Jake dowiaduje się o prawdziwej naturze dzieci, samej Pani Peregrine oraz ich wrogów, którzy zwarli szyki i są jeszcze bardziej niebezpieczni niż do tej pory. Młodzieniec musi odnaleźć w sobie swoje dziedzictwo i podjąć decyzję czy weźmie udział w tej nierównej walce.

Pozwolę sobie zacząć bardzo nietypowo, bo od muzyki. Jest ona zawsze ważnym elementem każdego filmu, ale ja jakoś zazwyczaj nie zwracam na nią wielkiej uwagi podczas samego seansu - chyba, że jest kompletnie skopana, niedobrana lub wykonana tragicznie. Tym razem było zupełnie odwrotnie - dość szybko ten element rzucił mi się w oczy jako jedna z mocnych stron filmu. Doskonale dobrana, często nieprzewidywalna, czasem klimatyczna a czasem dostosowana do poczucia humoru samego reżysera. Sądziłem, że za muzyką stoi Clint Mansell czy Danny Elfman (który zresztą skomponował muzykę do wielu filmów Tima Burtona), ale jak się okazuje w tym przypadku jest to duet Mike Higham oraz Matthew Margeson. Ten ostatni skomponował muzykę między innymi do takich produkcji jak "Skyfall" czy "Kingsman: The Secret Service".

Źródło: Foxmovies
Sama historia aż prosi się o kontynuację. Chciałoby się rzec, że szkoda, że nie powstała książka. Chciałoby się rzec i oczywiście można tak rzec! Bowiem "Osobliwy dom Pani Peregrine" powstał na bazie książki o takim samym tytule, a której autorem jest Ransom Riggs. Niestety nie mam bladego pojęcia na ile to jest adaptacja, na ile ekranizacja a na ile inspiracja, chociaż sam opis książki nieco odbiega od tego, co spotkamy w filmie. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. W każdym razie jako dygresję do samej opinii o filmie mogę dorzucić, że ogólnie są trzy książki wchodzące w skład cyklu o Pani Peregrine, z czego trzecia część, "Biblioteka dusz", wydana została w naszym kraju całkiem niedawno, bo 15 września 2016 roku.

Tim Burton jak zwykle odtworzył świat w niesamowity sposób - wspaniała gra kolorów, przejścia między soczystą, nasyconą zielenią a burą szarością walijskiego wybrzeża potrafi niesamowicie oddać klimat. Eva Green zrobiła kawał dobrej roboty odgrywając postać Pani Peregrine. Tak samo jak zresztą w "Mrocznych Cieniach" oraz "Camelocie" - doskonała aktorka do tego typu ról. Trochę mrocznych, nieco fantastycznych, odrobinę szalonych. Widać, że wszystko kręci się wokół niej w "Osobliwym domu Pani Peregrin" i stanowi ona centrum wydarzeń nawet, jeśli brakuje jej akurat w kadrze.

Zresztą podobne słowa można skierować pod adresem Samuela L. Jacksona - naprawdę świetna kreacja Barrona! Jego szaleństwo aż przecieka przez ekran! Ten aktor jednak czego się nie dotknie, to zrobi to niemalże zawsze perfekcyjnie, więc niczego innego się nie spodziewałem.

Cóż tu tak naprawdę dużo pisać. Dla mnie to była wspaniała zabawa, warta przeznaczonego czasu. Mam jakiś mały niedosyt, nie czuję w pełni, tak w stu procentach, że jest to film Burtona, ale na pewno w mojej opinii jest o wiele lepszy niż ostatnie "Mroczne Cienie", do których miałem sporo zastrzeżeń. Dobry dobór aktorów i ich gra, doskonale skomponowana muzyka, świetna manipulacja obrazem. Do tego genialny pomysł na historie. Czego chcieć więcej? Jeśli lubicie twórczość Burtona z charakterystycznymi dla niego, czasem nieco irracjonalnymi lub wręcz nierealnymi zabiegami to jest to film dla Was. Zarówno dorośli, jak i młodzież oraz nawet dzieci powinny mieć mnóstwo frajdy z seansu. Zwłaszcza, że humor był zawsze mocną stroną Tima Burtona. Może nie taki, żeby wyrzucać z siebie salwy śmiechu, ale żeby z radością i lekkim uśmieszkiem na ustach przebrnąć przez cały film.

Łączna ocena: 7/10

0 komentarze:

Prześlij komentarz