Źródło: Lubimyczytac |
Autor: Terry Pratchett
Tytuł: Czarodzicielstwo
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Stron: 310
Data wydania: 21 stycznia 2016
Od Pratchetta ciężko się oderwać - jak już się zacznie i ma się książki, to aż się chce od czasu do czasu jakąś wrzucić między inne pozycje. Tak też było z "Czarodzicielstwem", za które się zabrałem nawet w sumie nie zdając sobie sprawy z tego, że sięgam po tego autora. Po prostu zdałem sobie sprawę po kilku stronach, że znowu spotkam się ze Światem Dysku. Ponownie zresztą z Rincewindem, Bagażem i problemami końca świata. Cóż, było to bardzo miłe spotkanie.
Ósmy syn ósmego syna może stać się tylko jednym - czarodzicielem. Potężniejszym od wszystkich magów Świata Dysku razem wziętych - bawi się magią i nagina osnowę rzeczywistości do własnych potrzeb. Miło, jeśli taka osoba dba o dobro świata, opiekuje się zwierzątkami i pomaga potrzebującym. Gorzej jeśli doprowadza cały Świat Dysku do wojny taumaturgicznej. W takim wypadku pomóc może jedynie Rincewind, który z czarami ma tyle wspólnego, co piesek preriowy z wykrywaniem narkotyków. Może właśnie dlatego jest w stanie uratować świat.
Jeśli ktoś czytał "Kolor magii" oraz "Blask fantastyczny" i polubił postać Rincewinda oraz Bagażu wykonanego z myślącej gruszy, to "Czrodzicielstwo" wydaje się być idealną kontynuacją przygody ze Światem Dysku. Ponownie bowiem spotykamy nieudanego maga, który po raz kolejny musi, choć nie chce uratować cały świat przed zagładą. Tym razem motywem przewodnim są "Baśnie tysiąca i jednej nocy". Poszukiwanie ukrytych motywów z baśni w treści książki stanowiło świetną zabawę! Oczywiście nie należy zapominać o magii, która ponownie staję się obiektem kpin Pratchetta, wraz z najbardziej popularnymi, związanymi z nią motywami.
Wyjątkowo w tej powieści znajdą się nawet bardzo mądre myśli, w pełni poważne, choć i tak na swój sposób przekręcone w krzywym zwierciadle, tak bardzo lubianym przez autora. Nic jednak dziwnego, gdyż akurat ta książka ze względu na tematykę wybraną przez Pratchetta musi mieć choć odrobinę powagi. Nie jest więc tylko karykaturą konkretnego tematu, ale również potrafi na chwilę wprowadzić czytelnika w głębokie zamyślenie. Oczywiście bardzo szybko go z niego wybija swoim humorem, ale to już zupełnie inna bajka.
"Prawdę niełatwo jest przyszpilić pismem do stronicy. W wannie historii prawdę trudniej jest utrzymać niż mydło, i o wiele trudniej znaleźć..."
Zakończenie bezpośrednio sugeruje kontynuację, ale to akurat jest już w tym momencie dla wszystkich oczywiste. W końcu blurb "Eryka" - kolejnej części przygód ze Świata Dysku" - jednoznacznie informuje o tym, kto zaszczyci karty książki swoją obecnością. Jest to akurat doskonała wiadomość dla wszystkich fanów maga, bo będzie można się jeszcze od niego wiele nauczyć. Zwłaszcza w dziedzinie przeżycia i umiejętności ucieczki z niemalże każdej, śmiertelnie niebezpiecznej pułapki.
Humor, świetna zabawa podczas odkrywania ukrytych elementów "Baśni tysiąca i jednej nocy" oraz stary, dobrze znany Rincewind. Dla czytelników, którzy mają za sobą już wcześniejsze tomy taka rekomendacja powinna w zupełności wystarczyć. Dla całej reszty - polecam wrócić jednak do początków, gdzie magia i Świat Dysku pojawiły się po raz pierwszy. Będzie o wiele więcej frajdy, a wszystkie pomniejsze wątki staną się w pełni zrozumiałe.
Łączna ocena: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz