Źródło: Lubimyczytac |
Autor: Trudi Canavan
Tytuł: Wielki Mistrz
Wydawnictwo: Galeria Książki
Tłumaczenie: Agnieszka Fulińska
Stron: 656
Data wydania: 2012
W wielu opiniach widziałem informację, że trzeci tom "Trylogii Czarnego Maga" jest najlepszym ze wszystkich. Co prawda bardzo mnie to nie pocieszało po lekturze poprzednich dwóch części, ale chciałem, aby coś się wreszcie w książkach Trudi Canavan zmieniło - na lepsze. Nie wątpiłem nawet przez chwilę w to, że sama historia będzie wciągająca, ale miałem obawy w stosunku do całej reszty - czułem, że znowu będą popełnione te same błędy, które wytykałem w "Gildii magów" oraz w "Nowicjuszce". Ostatecznie okazało się, że z jednej strony miałem dobre obawy, ale z drugiej coś tam autorce udało się ulepszyć w swoim dziele.
Sonea może wreszcie skupić się w pełni na nauce - nowicjusze dali jej spokój, więc nie musi ciągle zastanawiać się jak przed nimi uciekać. Pozostaje jednak jednak jeszcze jedna osoba, przed którą nie ma ucieczki. Wielki Mistrz, jako jej mentor, może mieć ogromny wpływ na jej codzienne obowiązki. Sonea jednak w miarę jak odkrywa kolejne części układanki, które pokazuje jej Akkarin, sama nie jest do końca przekonana czy nie powinna zmienić priorytetów oraz swojego nastawienia. Przed nią bardzo ważna decyzja, która może mieć wpływ nie tylko na nią samą, ale również przyszłość Kyralii.
Tak jak już wspomniałem, spodziewałem się ponownie doskonale rozrysowanej historii i tutaj się nie zawiodłem. Trudi Canavan świetnie sobie poradziła z dokończeniem przygód Sonei, a od książki ciężko było się oderwać. Można jednak zarzucić wielki chaos w tempie wydarzeń. Tak naprawdę, żeby się móc w pełni rozkoszować wydarzeniami z "Wielkiego Mistrza", autorka powinna rozbić to na dwa kolejne tomy - na spokojnie dodatkowe 500 stron by wyszło. Druga część książki jest strasznie szybka, chaotyczna, gwałtowna i dosłownie jakby pisana na prędko, byle tylko jak najszybciej skończyć tom. Można w tym przypadku poczuć niedosyt, zwłaszcza jeśli ktoś przywykł do dopracowanych i szczegółowo poprowadzonych historii.
Trudi Canavan większość wydarzeń skupiła wokół Akkarina - Wielkiego Mistrza Gildii Magów, którego do tej pory poznaliśmy jedynie jako czasem pojawiającego się człowieka budzącego szacunek z lekką domieszką strachu wśród magów. Z początku chciałem ocenić jego postać jako naprawdę fajnie zbudowaną i przygotowaną - wydawało się, że stał się już kolejną postacią, która nie jest płaska jak kałuża na pustyni. W sumie mogę tak powiedzieć, ale niestety nie mogę zachwalać tego, w jaki sposób został zbudowany i przedstawiony. Chaos. Słowo, którego często można używać opisując "Trylogię Czarnego Maga" - i w tym przypadku zarówno sam Akkarin jak i jego poczynania mogą wydawać się chaotyczne i często ze sobą sprzeczne. Przynajmniej nie jest nijaki, a to jest już jakiś plus.
"- To wszystko? To takie proste?Przytaknął.- Tak. Wiedzę, jak kogoś zabić w okamgnieniu, nabywa się w okamgnieniu."
Zakończenie było oczywiście do przewidzenia i - jak już wspomniałem - miało zbyt szybki przebieg, ale nie zostało w mojej opinii zniszczone. Być może wpływ na to miało właśnie to, że autorka wybrała oczywisty i sprawdzony schemat, którego można było się spodziewać od samego początku pierwszego tomu. Ogólnie cała trylogia bazuje na odgrzewanym kotlecie, ale z dodatkowym sosem, dzięki któremu je się ze smakiem. Czuć w nim wiele niedoskonałości, ale ogólnie człowiek się raczej nie krzywi niesamowicie. Zwłaszcza, że końcówka jest znacznie smaczniejsza od pierwszych kęsów.
Nie podobało mi się jednak takie dziwne zawieszenie wątku z Dannylem. Znowu się pojawił chaos, nie było żadnego skupienia historii ani linii przecięcia. Przez cały drugi tom Dannyl stanowił osobną część książki, jego historia była prowadzona równolegle do historii Sonei i całej Gildii, a tu nagle jakieś takie pyk! i Dannyl już w ogóle nie jest istotny. Pół tomu ciszy i nagle się pojawia jego przyjaciel, który przybył bez zapowiedzi do Kyralii. Tu niby jakieś niedopowiedzenia, tam jakieś sugestie, ale autorka jednak postanowiła podczas rozkręcania sytuacji nagle ją przerwać i już w ogóle do niej nie wrócić. Coś okropnego.
"Wielki Mistrz" teoretycznie wydaje się być o wiele lepszą książką od poprzednich dwóch tomów "Trylogii Czarnego Maga", ale jednak wciąż ma wiele poważnych niedociągnięć. Część problemów, na które wskazywałem we wcześniejszych opiniach zostało chociaż w niewielkim stopniu rozwiązanych, ale pojawiły się nowe. W efekcie pomimo oczywistego, wyższego poziomu, muszę nadać tę samą ocenę, co w poprzednich przypadkach. Zwłaszcza, że nie bez powodu w moich opiniach nie ma żadnych ocen rozbudowy systemu magii - takowych informacji (prócz szczątkowych dotyczących czarnej magii) nie ma. A to jest bardzo poważny minus w historii skupiającej się na magach.
Łączna ocena: 6/10
Książka bierze udział w wyzwaniach:
0 komentarze:
Prześlij komentarz