czwartek, 24 marca 2016

"Gildia magów" - Trudi Canavan

Źródło: Lubimyczytac
Autor: Trudi Canavan
Tytuł: Gildia magów
Wydawnictwo: Galeria Książki
Tłumaczenie: Agnieszka Fulińska
Stron: 478
Data wydania: 8 sierpnia 2012


Trylogia Czarnego Maga swego czasu odbiła się szerokim echem w wielu sieciowych księgarniach - przez długi czas kolejne tomy wisiały na listach bestsellerów. Od dawna więc wiem o istnieniu tych powieści i od dawna miałem umiarkowaną ochotę na przeczytanie ich. Nie napalałem się niesamowicie na nie, ponieważ z rezerwą podchodzę do wszystkich tytułów, które w sieciowych księgarniach zajmują górne półki z opisem "bestseller". Często niestety można się nadziać na minę. Trafiłem jednak na dobrą promocję, w związku z czym od razu nabyłem wszystkie trzy tomy - skoro już są, to czemu się ograniczać. Na pewno pozostałe dwa przeczytam, ale chyba dobrze zrobiłem, nie ulegając słowu "bestseller".

Sonea jest jeszcze dzieckiem - takim samym, jakich mnóstwo biega po slumsach. Ich aktywność można zauważyć zwłaszcza podczas corocznych Czystek - działania mającego na celu pozbycia się włóczęgów oraz zbirów z Zewnętrznego Kręgu miasta.W każdych Czystkach pomagają magowie, którzy są znienawidzeni przez wszystkich mieszkańców slumsów. Dzieci - a wraz z nimi - Sonea, rzucają w nich kamieniami oraz innymi drobnymi przedmiotami, które mają pod ręką. Na magach ani na generowanych przez nich tarczach nie robi to żadnego wrażenia. W każdym razie nie robiło, dopóki jeden z kamieni nie przedarł się przez tarczę. Dla magów, jak i dla sprawczyni tego incydentu życie może przekręcić się nawet o 180 stopni.

Szczerze powiedziawszy, spodziewałem się po bestsellerze czegoś więcej. Mam ogólnie bardzo mieszane uczucia w stosunku do tej książki. Z jednej strony wydarzenia są opisane bardzo zręcznie i ciekawie. Naprawdę ciężko mi było się oderwać od lektury. W każdej chwili chciałem widzieć co się stanie dalej, jak się dalej potoczą losy, nawet mimo tego, że pierwsza połowa powieści jest dla każdego czytelnika oczywista. No, przynajmniej to, co się na samym końcu stanie. Prosty i lekki język, jakim posługuje się autorka, zachęca do lektury i nie mogę napisać, że czas z "Gildią magów" był czasem straconym - w żadnym razie. Wręcz przeciwnie, z chęcią i uwagą przeczytam kolejne tomy.

Mimo wszystko jest wiele aspektów, które denerwowały i wykluczają po prostu tę książkę z grona książek dobrych, zasługujących na miano bestsellera. Przede wszystkim bohaterowie są ciency jak piąty raz zaparzona herbata. Są miałcy, bez wyrazu, bez żadnej osobowości czy charakteru. Jedynie główny antagonista reprezentuje sobą to, czego można po nim oczekiwać. A oprócz tego wszyscy, od góry do dołu, stworzeni są jak jakieś pomniejsze postacie drugoplanowe, które się na chwilę pojawiają i znikają, więc nie trzeba się o nie troszczyć i ich dopracowywać. Naprawdę, postacie to tragedia połączona z żałością. 

"W pustym podziemnym magazynie o ścianach z cegły i z kamienną ławą nie było nic, co mogłoby się zająć ogniem. Oprócz niej samej."

W wielu miejscach autorka tworzy akcję dla fabuły - ustaliła sobie, że jakieś wydarzenia mają się wydarzyć w ten a nie inny sposób i nie patrząc na kompletny brak logiki w postępowaniu postaci, próbuje doprowadzić do założonego celu. Nie trawię tego - albo się umie prowadzić historię, albo nie i się za to człowiek wtedy nie bierze. Zwłaszcza jedna dziura logiczna pod koniec książki mnie tak zaszokowała, że do ostatnich stron miałem nadzieję, że to tylko taki zabieg. Niestety okazało się, że rzeczywiście w tamtym momencie kilka postaci (w tym magowie!) wykazało się umysłem dwuletniego dziecka. Trzylatek by już wpadł na odpowiednie rozwiązanie. Cóż, niestety z takim naginaniem musimy się zmierzyć w wielu miejscach książki Trudi Canavan.

Ciężko mi tutaj cokolwiek dodać - czy to na obronę "Gildii magów" czy też na jej oskarżenie. Tak naprawdę nie poznajemy jeszcze zbytnio ani świata (raptem parę słów o otaczających krainę królestwach, a o samej krainie nawet mniej), ledwo liźniemy to, jak w świecie stworzonym przez autorkę działa magia. Na razie nie ma nic odkrywczego, czego nie znalibyśmy z innych uniwersów. Mam jedynie nadzieję, że w kolejnych tomach będzie to nieco bardziej rozwinięte, zwłaszcza w drugim. Tytuł bowiem sugeruje dużo nauki magii, a najwięcej się właśnie jej spodziewałem w zbiorze traktującym o Gildii Magów.

Jak widzicie ciężko jest ocenić pierwszy tom Trylogii Czarnego Maga. Z jednej strony niesamowicie przyciąga, wręcz jak magnes, a z drugiej ma wiele odpychających aspektów. Na miano bestsellera cała trylogia zasłużyła sobie albo pozostałymi tomami (ale muszą być o wiele lepsze), albo po prostu ludzi interesowało jedynie lekkie pióro, które przytwierdza człowieka do kartek. A że logicznie i merytorycznie książka przypomina zaschniętą kałużę na plaży to już inna bajka.

Łączna ocena: 6/10


Książka bierze udział w wyzwaniach:

0 komentarze:

Prześlij komentarz