Autor: Sabaa Tahir
Tytuł: Ember in the Ashes. Imperium Ognia
Wydawnictwo: Akurat
Tłumaczenie: Jerzy Malinowski, Marcin Wawrzyńczak
Stron: 510
Data wydania: 4 listopada 2015
Książka ta bardzo szybko została okrzyknięta genialnym debiutem, a w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej błyskawicznie zdobyła status bestsellera. Mnóstwo osób dało się oczarować "Imperium Ognia" i kilkadziesiąt krajów wykupiło prawa do tłumaczenia wydając książkę w swoich językach. Chrapkę na tę pozycję miałem praktycznie od samego początku, jak tylko o niej usłyszałem i niesamowicie się ucieszyłem, kiedy wreszcie udało mi się ją zdobyć. Nie zwlekając zbyt długo zabrałem się za lekturę i wiem na pewno jedno - z niecierpliwością będę oczekiwał kolejnego tomu.
Scholarzy zostali pięćset lat temu ujarzmieni przez Wojan i wcieleni do Imperium, a przez cały ten czas traktowani byli jak obywatele gorszej kategorii. Laia jest jedną z nich - cichą i nieśmiałą nastolatką, która w pewnym momencie musi stanąć przed koniecznością uwolnienia swojego brata z rąk Wojan. Nigdy by się nie spodziewała, że los zetknie ją z jednym z Masek - bezwzględnych żołnierzy Imperium, szkolonych w Czarnym Klifie, chodzących maszyn do zabijania. Obydwoje jeszcze nie znają konsekwencji ich spotkania, ale bardzo szybko przekonają się, że świat niekoniecznie wygląda dokładnie tak, jakim sobie go wyobrażają.
Przyznam szczerze, że na początku miałem poważne wątpliwości. Oczywiście jeszcze przed sięgnięciem po "Ember in the Ashes. Imperium Ognia" wiedziałem, że mamy tutaj do czynienia z bardzo oklepany schematem - biedna dziewczyna z uciśnionego ludu spotyka na swojej drodze pełnego wątpliwości przedstawiciela jej prześladowców. Kiedy zacząłem czytać, zauważyłem że konstrukcja książki aż krzyczy "patrzcie, jestem typową książką tego rodzaju!". Narracja prowadzona jest na przemian z punktu widzenia zarówno Lai ("biedna dziewczyna z ciemiężonego ludu) oraz Eliasa (pełen wątpliwości oprawca). Przyznam szczerze, że włos mi się zjeżył na głowie i się zniechęciłem - w końcu ile można czytać takich książek, które są odgrzewanym kotletem. Jednak wraz z każdą kolejną stroną traciło to na znaczeniu i bardziej się zacząłem przejmować tym, co się dzieje oraz zmaganiami dwójki bohaterów niż tym która to z kolei książka z takim schematem, jaką czytam.
Historia jest świetna. Może nie sam ogólny zamysł, na który i tak będę narzekał, ale poprowadzenie całej fabuły. Wszystkie wydarzenia wydają się być doskonale obmyślane i nienachalne. Nienawidzę kiedy cała książka jest dostosowywana do fabuły, a przyznam szczerze że spodziewałem się tego po początku lektury. Sabaa Tahir na całe szczęście uniknęła tego - widać po prostu, że wie czego od swojego dzieła chce i oczekuje. To w końcu jeden z ważniejszych warunków napisania dobrej książki. O wszystkich scenach można również powiedzieć, że zadają kłam mojej początkowej opinii - nie są wcale schematyczne (przynajmniej w większości) i pomimo swojej powtarzalności trącą świeżością. Po prostu autorka nie wykorzystywała podobnych zdarzeń z innych historii, a jedynie wykorzystywała same motywy. Ciężko nazwać "Imperium Ognia" nieprzewidywalnym (czytelnik raczej jest w stanie łatwo się domyślić, co się dalej wydarzy), ale można się spodziewać jedynie rezultatu, a nie sposobu, w jaki zostanie on osiągnięty. Jest to również ciekawy i dobry sposób prowadzenia swojej historii - przede wszystkim jednak jest bezpieczny.
Świat, który wykreowała Sabaa Tahir jest naprawdę ciekawy - nie należy do rozbudowanych (przynajmniej w pierwszym tomie tego nie widać), ale to co zaplanowała autorka, zostało dość dobrze dopracowane. Nie zataja też przed czytelnikiem szczegółów, dzieli się zarówno historią Imperium oraz Scholarów, starymi przepowiedniami, jak i aktualnym systemem polityczno-militarnym. Jest jeszcze wiele rzeczy, o których chciałbym się dowiedzieć, ale mam nadzieję, że wątki zostaną pociągnięte w drugim tomie. Jak zresztą w wielu innych cyklach fantasy. Sporo też się można dowiedzieć od razu o głównych bohaterach - począwszy od informacji o ich przodkach, poprzez opisy młodości, przekonań a zakończywszy na potrzebach oraz aktualnych stanach psychicznych. Bohaterowie wydają się na chwilę obecną dość sensownie wykreowani oraz prowadzeni konsekwentnie.
Muszę niestety zarzucić tej książce zbyt proste podejście do problemu dobra i zła. Reklamowana jest jako opowieść o odwadze, lojalności, honorze, miłości oraz wyborach. Niestety te wybory są aż zbyt czarno-białe. Podejście czysto logiczne, zero-jedynkowe - albo coś jest dobre albo złe. Jeśli jest dobre to jest takie i takie, a jeśli złe to takie i takie. Gdzieś tam próbuje się jakaś szarość przebić, pojawiają się lekkie zawahania i zachwiania, ale ostatecznie i tak wszystko przedstawiane jest jako "dobre" lub "złe". Nawet kiedy autorka pokazuje różne punkty spojrzenia na tę samą rzecz, to albo dana sytuacja jest nieskazitelnie wspaniała, albo diabelnie zła. Nic pomiędzy. Nie ma żadnego "ale". Dla jednej strony ktoś może albo postąpić w pełni dobrze, albo w pełni źle i tak samo jest dla obozu przeciwnego. Świat - żaden - taki nie jest, więc trochę boli takie idealizowanie rzeczywistości i tworzenie złudnego poczucia możliwości segregowania ludzi tylko na dobrych lub złych.
Ogólnie podsumowując nie mogę się doczekać aż pojawi się na polskim rynku kolejna część. Pomimo tych kilku wad, całokształt wychodzi naprawdę na plus. Przede wszystkim spójność wydarzeń oraz konsekwencja w prowadzeniu bohaterów gra na korzyść "Ember in the Ashes. Imperium Ognia". Mam nadzieję, że w drugim tomie uda się zlikwidować proste podejście do problemu dobra i zła, a cały świat zostanie jeszcze lepiej opisany. Ciekawi mnie również jakie podejście do samej historii będzie miała autorka - czy zachowa dotychczasowy, bezpieczny system, czy też zaryzykuje i czymś czytelnika zaskoczy.
Łączna ocena: 8/10
Przyznam szczerze, że na początku miałem poważne wątpliwości. Oczywiście jeszcze przed sięgnięciem po "Ember in the Ashes. Imperium Ognia" wiedziałem, że mamy tutaj do czynienia z bardzo oklepany schematem - biedna dziewczyna z uciśnionego ludu spotyka na swojej drodze pełnego wątpliwości przedstawiciela jej prześladowców. Kiedy zacząłem czytać, zauważyłem że konstrukcja książki aż krzyczy "patrzcie, jestem typową książką tego rodzaju!". Narracja prowadzona jest na przemian z punktu widzenia zarówno Lai ("biedna dziewczyna z ciemiężonego ludu) oraz Eliasa (pełen wątpliwości oprawca). Przyznam szczerze, że włos mi się zjeżył na głowie i się zniechęciłem - w końcu ile można czytać takich książek, które są odgrzewanym kotletem. Jednak wraz z każdą kolejną stroną traciło to na znaczeniu i bardziej się zacząłem przejmować tym, co się dzieje oraz zmaganiami dwójki bohaterów niż tym która to z kolei książka z takim schematem, jaką czytam.
Historia jest świetna. Może nie sam ogólny zamysł, na który i tak będę narzekał, ale poprowadzenie całej fabuły. Wszystkie wydarzenia wydają się być doskonale obmyślane i nienachalne. Nienawidzę kiedy cała książka jest dostosowywana do fabuły, a przyznam szczerze że spodziewałem się tego po początku lektury. Sabaa Tahir na całe szczęście uniknęła tego - widać po prostu, że wie czego od swojego dzieła chce i oczekuje. To w końcu jeden z ważniejszych warunków napisania dobrej książki. O wszystkich scenach można również powiedzieć, że zadają kłam mojej początkowej opinii - nie są wcale schematyczne (przynajmniej w większości) i pomimo swojej powtarzalności trącą świeżością. Po prostu autorka nie wykorzystywała podobnych zdarzeń z innych historii, a jedynie wykorzystywała same motywy. Ciężko nazwać "Imperium Ognia" nieprzewidywalnym (czytelnik raczej jest w stanie łatwo się domyślić, co się dalej wydarzy), ale można się spodziewać jedynie rezultatu, a nie sposobu, w jaki zostanie on osiągnięty. Jest to również ciekawy i dobry sposób prowadzenia swojej historii - przede wszystkim jednak jest bezpieczny.
"Są dwa rodzaje przewinień. Te, które ciągną cię na dno i czynią bezużytecznym, oraz te, które pobudzają do działania."
Świat, który wykreowała Sabaa Tahir jest naprawdę ciekawy - nie należy do rozbudowanych (przynajmniej w pierwszym tomie tego nie widać), ale to co zaplanowała autorka, zostało dość dobrze dopracowane. Nie zataja też przed czytelnikiem szczegółów, dzieli się zarówno historią Imperium oraz Scholarów, starymi przepowiedniami, jak i aktualnym systemem polityczno-militarnym. Jest jeszcze wiele rzeczy, o których chciałbym się dowiedzieć, ale mam nadzieję, że wątki zostaną pociągnięte w drugim tomie. Jak zresztą w wielu innych cyklach fantasy. Sporo też się można dowiedzieć od razu o głównych bohaterach - począwszy od informacji o ich przodkach, poprzez opisy młodości, przekonań a zakończywszy na potrzebach oraz aktualnych stanach psychicznych. Bohaterowie wydają się na chwilę obecną dość sensownie wykreowani oraz prowadzeni konsekwentnie.
Muszę niestety zarzucić tej książce zbyt proste podejście do problemu dobra i zła. Reklamowana jest jako opowieść o odwadze, lojalności, honorze, miłości oraz wyborach. Niestety te wybory są aż zbyt czarno-białe. Podejście czysto logiczne, zero-jedynkowe - albo coś jest dobre albo złe. Jeśli jest dobre to jest takie i takie, a jeśli złe to takie i takie. Gdzieś tam próbuje się jakaś szarość przebić, pojawiają się lekkie zawahania i zachwiania, ale ostatecznie i tak wszystko przedstawiane jest jako "dobre" lub "złe". Nawet kiedy autorka pokazuje różne punkty spojrzenia na tę samą rzecz, to albo dana sytuacja jest nieskazitelnie wspaniała, albo diabelnie zła. Nic pomiędzy. Nie ma żadnego "ale". Dla jednej strony ktoś może albo postąpić w pełni dobrze, albo w pełni źle i tak samo jest dla obozu przeciwnego. Świat - żaden - taki nie jest, więc trochę boli takie idealizowanie rzeczywistości i tworzenie złudnego poczucia możliwości segregowania ludzi tylko na dobrych lub złych.
"Dostrzec we wrogu człowieka. To najgorszy koszmar generała."
Ogólnie podsumowując nie mogę się doczekać aż pojawi się na polskim rynku kolejna część. Pomimo tych kilku wad, całokształt wychodzi naprawdę na plus. Przede wszystkim spójność wydarzeń oraz konsekwencja w prowadzeniu bohaterów gra na korzyść "Ember in the Ashes. Imperium Ognia". Mam nadzieję, że w drugim tomie uda się zlikwidować proste podejście do problemu dobra i zła, a cały świat zostanie jeszcze lepiej opisany. Ciekawi mnie również jakie podejście do samej historii będzie miała autorka - czy zachowa dotychczasowy, bezpieczny system, czy też zaryzykuje i czymś czytelnika zaskoczy.
Łączna ocena: 8/10
Książka bierze udział w wyzwaniach: