Źródło: Lubimyczytac |
Dzień dobry wszystkim bardzo serdecznie! Mam nadzieję, że wszystkim tym, którzy pracują wpłynęła już wypłata, bo być może zainteresuję niektórych dzisiejszą pozycją! Historia wikingów, ich wierzeń, mitologii, opisy życia codziennego oraz wypraw jest dość popularna. Sam bardzo lubię wszystko, co jest z nimi związane, chociaż nie jestem specem od mitologii - w sumie to nawet niestety mało wiem na jej temat. Podobnie zresztą jak na temat samych wikingów. Niestety współcześnie w małej ilości publikacji "rozrywkowych" można spotkać rzetelne i nieprzeinaczone fakty o dawnych mieszkańcach północy, a niestety nie za bardzo mam czas i ochotę na zagłębianie się w naukowe teksty. Właśnie dlatego ucieszyłem się, gdy zobaczyłem "Karmiciela Kruków" autorstwa Łukasza Malinowskiego, gdyż opinie twierdzą, iż jest to bardzo rzeczowa książka, która łączy fakty z fikcją.
Pierwszy raz usłyszałem o cyklu "Skald" u Kamila, na jego blogu Świat Bibliofila. Oczy mi się zaświeciły, ale wolałem jeszcze poczytać co nieco o tych książkach. Okazało się, że oceny są jak najbardziej pochlebne, a co najważniejsze - świat przedstawiony wydaje się być jak najbliższy temu prawdziwemu, znanemu z historycznych przekazów. Moje obawy całkowicie rozwiała informacja o tym, że autor jest doktorem nauk historycznych, który specjalizuje się właśnie w Skandynawii w czasach średniowiecza. Czy czegoś więcej mi do zachęty potrzeba? Raczej nie.
Zobaczcie sami, jak prezentuje się opis na stronie Instytutu Wydawniczego ERICA, który jest wydawcą "Karmiciela Kruków" oraz pozostałych książek z cyklu o Skaldzie:
"X wiek, Skandynawia. Nastały ponure czasy. Lokalni władcy walczą o władzę i bogactwa, chrześcijańscy misjonarze z miernym skutkiem próbują wprowadzać nową wiarę. Wojownicy wolą wyruszać za morza na łupieżcze wyprawy niż bronić ludności przed demonami i czarownicami.
To czas ludzi silnych i walecznych. Takich jak Ainar Skald.
Ainara kochają kobiety – i nic dziwnego, gdyż jest waleczny, przystojny, dowcipny, inteligentny, sprytny i obeznany ze sztuką miłosną. Przede wszystkim jednak dlatego, że jest znakomitym skaldem, poetą, którego pieśni są powszechnie znane, a królowie i jarlowie płacą za nie brzęczącym srebrem.
W Karmicielu kruków Ainar samolubnie wywoła małą wojenkę, by tylko dla siebie zdobyć pokaźny skarb. Potem schroni się przed krwawą zemstą na Wyspie Lodów, gdzie zmierzy się w pojedynku na pieśni z upiorem draugiem. W końcu wyląduje na Wyspie Irów, a tam opat pewnego klasztoru poprosi go o wyjaśnienie zagadki morderstw dokonywanych przez powabnego kobiecego demona. Przy okazji Skald będzie musiał stawić czoło tajemnicy z własnej przeszłości."
Prawda, że brzmi bardzo obiecująco? Czytalibyście? :)
Nigdy w życiu nie czytałam nic o wikingach. Nie jestem pewna czy taki temat by mi pasował.
OdpowiedzUsuńDopóki nie spróbujesz... I tak dalej. :P Plus jest taki, że to książka człowieka, który wie co pisze.
UsuńPolecę mojemu kuzynowi. On uwielbia czytać wszystko, co traktuje o wikingach.
OdpowiedzUsuńW sumie nawet możesz mu zafundować pod choinkę! :D
UsuńCzytałem i z czystym sercem polecam ;)
OdpowiedzUsuńDzięki! :D Będę musiał kupić, ale pewnie już w 2016. :P
UsuńHehe, jestem rad, że Cię zainteresowałem, chociaż sam jeszcze nie czytałem. Zobacz, ziom, jak zrymowałem! Joł! :D
OdpowiedzUsuńA tak na serio, zapowiada się bardzo fajnie, jeszcze Michał, któremu udało się wygrać, podkręcił temat i tym bardziej trzeba to sprawdzić. Ja się wstrzymywałem, bo nie lubię czytać nieskończonych cykli. Ale w przyszłym roku chyba pojawi się ostatnia, trzecia część, więc powoli można to szarpać. :P
"Karmiciela" można śmiało czytać bo akcja zamyka się w obrębie tego tomu :). Ja w święta biorę się za "Kowala" i zobaczymy czy też będzie tak przyjemną lekturą ;)
UsuńNawet nie czujesz, kiedy rymujesz!
UsuńCykle to ogólnie dziwna rzecz. Często nawet jak wszystkie części już wyszły to i tak nie kupisz na raz, więc się człowiek denerwuje, że nie może przeczytać. Jak będzie po kolei kupował to też się będzie denerwował. Jednak bez cykli też jest źle, bo jednak dobra seria potrafi na długo zapaść w pamięci i dać dużo radochy. :)
Ja jestem zajebisty w rymowaniu, to mój skryty talent, którym się nie chwalę, a tak naprawdę ściany mam w rymach zapisane, zamiast w tapetami wyklejone. :P ;)
UsuńDokładnie. Dlatego trzeba znaleźć jakiś skończony odpowiednik albo poczekać na skończenie tego konkretnie cyklu. :)
Nie podpuszczam Cię, ale nie wydasz tomiku poezji... :D
UsuńNawet jak poczekam to pewnie od razu wszystkich tomów i tak nie kupię i też będę marudził, że całości nie przeczytałem. :P Tak źle i tak niedobrze! :)
Hehe, nie, zapewne nie. :D
UsuńNajgorzej mają Ci, co czekają np. na 10 tomów (jak u Sandersona), a są dopiero 3 i całość ma być w 2020. :P
O bogowie... Pamiętam moje oczekiwanie na kolejne tomy Pana Lodowego Ogrodu. To też była mordęga. :D Co prawda nie posiadam na własność, od kumpla pożyczałem, ale naprawdę szlag człowieka trafiał, bo Grzędowicz to mistrz cliffhangerów.
UsuńErikson w Malazańskiej Księdze Poległych na szczęście cliffhangerów nie stosuje za bardzo, więc to też jest jeden z powodów, dlaczego tak mi idzie długo z tym cyklem. Generalnie nie lubię, jak autor wie, że czeka go długi cykl, a tak postępuje na koniec.
UsuńJa jeszcze nic o Wikingach nie czytałam, ale podobno zawsze musi być ten pierwszy raz ;)
OdpowiedzUsuńTo jest ten idealny moment!
UsuńOstatnio coś głośno na temat Wikingów. Ta książka ma taka magiczną okładkę, że aż chce się ją wziąć do ręki :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że i mi i Tobie się to uda dość szybko. :D
Usuń