Źródło: Filmweb |
Reżyseria: Chris Columbus
Premiera: 2010
Gatunek: fantasy, komedia, przygodowy
Telewizja Polsat uraczyła swoich widzów w dniu 9 października 2015 seansem dość głośnej ekranizacji (adaptacji?) książki Ricka Riordana - "Złodzieja pioruna". Film swego czasu bardzo głośny, na jego realizację wydano - bagatela! - sto milionów dolarów. Nie miałem wcześniej okazji go obejrzeć, a że akurat nadarzyła się okazja to z chęcią sięgnąłem po pilota. Seans za mną, minął szybko, bezboleśnie, chociaż nieco nudno. Cóż jednak poradzić - dobrze przynajmniej, że nie wydałem pieniędzy na kino w tym przypadku.
Percy Jackson to niezbyt radzący sobie w szkole dzieciak, żyjący w nie do końca idealnej rodzinie. Nie zna swojego taty, mieszka z matką i ojczymem, nie jest popularny. Wszystko się zmienia, gdy dowiaduje się kim naprawdę jest jego ojciec - samym Posejdonem, bogiem mórz i wszelkiej wody. Kiedy Hades porywa jego matkę, Percy wyrusza na wyprawę po piorun piorunów - najsilniejszą broń, jaką mogą władać bogowie. Okazuje się, że została ona skradziona Zeusowi, a sam Percy jest podejrzewany o jej zabranie.
Film naprawdę ma potencjał. Może temat oklepany, ale jednak można z niego jeszcze coś wykrzesać. Niestety reżyser nie stanął na wysokości zadania i w mojej opinii zrobił jedynie proste filmidło, które można sobie obejrzeć w rodzinnym gronie po sutym obiedzie. Koniecznie przysypiając wówczas, coby się sadełko lepiej zawiązało. Niby zły nie jest, źle się go nie ogląda, ale jest kompletnie przeciętny. Nie ma w sobie nic zaskakującego. Każdy, kto zna choćby podstawy greckiej mitologii domyśli się, co się za chwilę wydarzy i z kim lub czym przyjdzie walczyć głównym bohaterom. Zresztą bohaterowie to kolejna sprawa...
Źródło: Filmweb |
Mam jeszcze wiele zastrzeżeń, którymi się nie podzielę, gdyż mogą to czytać osoby, które jednak mają ochotę obejrzeć "Złodzieja Pioruna". Najwięcej bubli jest niestety w sprawach bezpośrednio związanych z fabułą lub po prostu bardzo charakterystycznych. Ten film ratuje chyba tylko ogólna tematyka, wśród której się obraca oraz efekty specjalne i nawet dobra scenografia i kostiumy (pomijając wychuchanie Percy'ego). Da się obejrzeć, człowiek może nie będzie kręcił nosem strasznie, ale na pewno nie jest to jakaś wybitna produkcja. Na pewno nie jest warta ani pieniędzy, które zostały na nią wydane, ani szumu.
Łączna ocena: 5/10
Na film trafiłam raz przypadkiem, już po przeczytaniu książki, ale obejrzałam tylko 20 minut. Strasznie wszystko zostało spłycone, i masz racje pozostała tylko tematyka. Film nie był bardzo zły, ale książka to jednak książka.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że słowo "adaptacja" jest używane w odniesieniu do tego filmu w pełni świadomie - dzięki temu można mieć nadzieję, że książka jest o niebo lepsza. :) Niestety sam film mnie nie porwał, chociaż pierwowzór papierowy ma dużo lepsze opinie.
UsuńZ książką ma naprawdę mało wspólnego. Ja oglądałem go po przeczytaniu "Złodzieja" i byłem w szoku, że reżyser aż tak luźno podszedł do bohaterów i fabuły. Masakra. Również wymiękłem po 20-30 minutach i nie chce mieć więcej nic wspólnego z tym "filmidłem"
OdpowiedzUsuńInnymi słowy książkę polecasz mam rozumieć? :P
Usuń"Nie wiedzieć czemu Percy został przedstawiony jako lalusiowaty dzieciak z potencjałem na przyszłego lowelasa w rurkach. Wspaniale ulizana grzyweczka, która nie traci na swoim pięknie nawet po bliskim kontakcie z ogromnym jęzorem ognia, nienaganny ubiór i naoliwiona zbroja to jego główne atuty" <3
OdpowiedzUsuńPisz felietony, błagam ;)
Co do filmu, to raczej nie moje klimaty, ale po sutym obiedzie w niedzielę będzie jak znalazł ;)
Hah, nie wiem czy to dobry pomysł, bo bywam dość radykalny w słowach. ^^ Niemniej jednak dzięki za miłe słowa. :)
UsuńJa na początku chciałabym się zapoznać z książką, ale przyznam się szczerze, że do filmu jakoś zbyt wybitnie mnie nie ciągnie ;)
OdpowiedzUsuńMoże to i dobrze, ja raczej kolejnych części nie planuję oglądać. :P Chyba, że trafi mi się gdzieś w tv, kiedy w niedzielę nie będę się mógł ruszyć z przejedzenia...
UsuńNie czytałam książek, ale kiedyś zdarzyło mi się widzieć film. Fakt, tylnej części ciała nie urywał. ;)
OdpowiedzUsuńDelikatnie powiedziane. :D Można powiedzieć, że idealnie się właśnie nadawał na ochronę tylnej części ciała poprzez siedzenie na niej i odprężanie się patrząc kątem oka na film. :P
UsuńWidziałam jedynie kawałek filmu, ale może kiedyś przekonam się żeby cały obejrzeć ;)
OdpowiedzUsuńNie będę namawiał na siłę. :P
UsuńA ja muszę się w końcu wziąć za serię (książkową) a później zobaczę.. zawsze najlepiej przetestować na własnej skórze.. Zawsze można wyłączyć, albo, cóż.. Rzucić książką xd
OdpowiedzUsuńW tym przypadku film ma również dobre oceny, dlatego rzeczywiście warto samemu sprawdzić - gorzej jak każdy wiesza psy na jakiejś produkcji... :P
UsuńPóki co nie widziałam filmu, ani nie czytałam książek z tej serii. Na szczęście ciągnie mnie jedynie do wersji papierowej. ;)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, chociaż jak będzie obie gdzieś przy okazji leciał to też możesz sama sprawdzić. :)
UsuńHmm... może kiedyś skuszę się na film, choćby po to, żeby podpatrzeć Twoje uwagi ;]
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią porównam wrażenia. :P
Usuń