Nie wiem czy zaskoczę Was tą pozycją czy też nie, ale jest to jedna z tych książek, której z chęcią zwiększyłbym priorytet na półce "Chcę przeczytać" w serwisie Lubimczytac.pl, gdyby tylko była taka opcja. Różni się ona bardzo od tego, co do tej pory mogliście spotkać na moim blogu, ale być może część z Was już zauważyła, że czasem moje zainteresowania są skrajnie różne - potrafię jednocześnie poznawać tajniki sieci komputerowych i konfiguracji urządzeń sieciowych, jak również czytać o ciekawostkach historycznych dotyczących wikingów. Ten schemat można także wstawić w moje książkowe zainteresowania, czego najlepszym przykładem jest chęć przeczytania "Dzienników kołymskich" autorstwa Jacka Hugo-Badera.
Książkę polecił mi mój współpracownik pochodzący - żeby było ciekawiej - ze Śląska (bodaj cieszyńskiego o ile dobrze zrozumiałem, ale mogłem pomylić z jakimś epizodem z jego życia). Pojawiła się ona w dyskusji o Rosji i pewnej umiejętności społeczeństwa rosyjskiego, której Polacy chyba nigdy się nie nauczą - oddzielania polityki od interakcji społecznych. Przywołałem przykład naszego rodaka, który prowadzi kanał "W pizdu na krzywy ryj" opisujący jego "wycieczkę" do Rosji, aż na samą Kamczatkę. Jak to podczas podróży spotyka się wiele osób, a że Michał jest dość rozmowny, a do tego wszędzie chodzi ze swoją kamerą na kiju to widzowie mogą obserwować wiele interakcji z rdzenną ludnością. "Dzienniki kołymskie" to trochę inne spojrzenie na społeczeństwo Rosjan, zwłaszcza te wysunięte bardziej na wschód, odsunięte od Moskwy i jej biurokratycznego jarzma. Do tego zaprezentowanie społeczeństwa, ich problemów, codziennych zmagań z rzeczywistością etc. to cel całej tej pozycji. Oto jak opisuje ją samo wydawnictwo:
"Jadę na Kołymę, żeby zobaczyć, jak się żyje w takim miejscu, na takim cmentarzu. Najdłuższym. Można się tu kochać, śmiać, krzyczeć z radości? A jak tu się płacze, płodzi i wychowuje dzieci, zarabia, pije wódkę, umiera? O tym chcę pisać. I o tym, co tu jedzą, jak płuczą złoto, pieką chleb, modlą się, leczą, marzą, walczą, tłuką po mordach…Gdy ląduję, w aeroporcie pod Magadanem czytam wielki napis: WITAJCIE NA KOŁYMIE – W ZŁOTYM SERCU ROSJI".~ Jacek Hugo-Bader
Przez cały czas swojej bytności na Kołymie autor spotyka się ze zwyczajnymi ludźmi, którzy tam mieszkają, pracują, próbują przeżyć. Przedstawia ich takimi, jakimi są - prości, serdeczni, szczerzy, odcięci od większości konwenansów i przymusów społecznych. I to jest właśnie wspaniałe. O tym chcę poczytać.
Też przyglądałem się tej pozycji i chcę przeczytać. Ale muszę mieć na to odpowiedni moment, bo teraz przez okres letni nie bardzo mam ochotę czytać takich książek. Ale jak się nadarzy dobra okazja jesienią lub zimą to pewnie sprawdzę. :)
OdpowiedzUsuńMi to w sumie obojętne kiedy mam co czytać - i tak cały czas pracuję i tak. :P
UsuńJa wciąz do doczytuję, ale już teraz mogę potwierdzić polecenie współpracownika. HB pisze niesamowicie. Dobra rzecz!
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, znaczy się dobry wybór. :)
UsuńO takich rzeczach chce się czytać. Książka mnie zainteresowała, i chętnie do niej zajrzę.
OdpowiedzUsuńNa pewno jest to fajna odskocznia. :)
Usuń