niedziela, 28 czerwca 2015

Z ekranu pod pióro #6 - "Obcy: Przebudzenie"

Źródło: Filmweb
Tytuł: Obcy: Przebudzenie
Reżyseria: Jean-Pierre Jeunet
Premiera:  1997
Gatunek: horror, sci-fi


Już od dawna nie miałem okazji w weekendowy wieczór po prostu legnąć przed telewizorem i obejrzeć sobie film, dlatego postanowiłem nadrobić to wczoraj. Jak na złość zbyt wielu dobrych obrazów nie było, ale w programie telewizyjnym dojrzałem perełkę - "Obcy: Przebudzenie". Akurat tej części chyba jako jedynej nie oglądałem (chociaż nie mam pewności co do "Obcy - decydujące starcie" - niby mi coś świta, znam fabułę, ale nie pamiętam, abym oglądał w całości). Nawet z Predatorami oglądałem, ciesząc się do tej pory z tłumaczenia lektorskiego frazy "What's with your face"!

To już czwarta i ostatnia z oficjalnego ciągu część filmów o krwiożerczych ksenomorfach z kosmosu. Oczywiście spoiwem łączącym ten film z wcześniejszymi częściami jest postać Ellen Ripley. Akcja dzieje się 200 lat po wydarzeniach z "Obcy 3" - Ellen została sklonowana dzięki najnowocześniejszej technice, a wraz z nią udało się sklonować Królową, którą nosiła w sobie. Obcego udało się wyciągnąć z wnętrza pani porucznik, a ona sama w wyniku połączenia DNA z materiałem genetycznym ksenomorfów zyskała nowe cechy. Królowa miała posłużyć jako początek hodowli obcej formy życia, jednak - jak można się było domyślić - nie wszystko poszło zgodnie z planem i cały statek kosmiczny stał się jedną, wielką pułapką.


Źródło: Film.org.pl
W "Obcy: Przebudzenie" znaleźć możemy wszystko to, co potrafiło urzec widza w poprzednich częściach. Akcji jest dużo, postaci jest dużo, śmierci także jest całkiem sporo a do tego mnóstwo ksenomorfów! No, może nie całe mrowie, ale na pewno więcej niż jedna czy dwie sztuki. Ponownie mamy do czynienia z ludźmi nieświadomymi zagrożenia oraz porucznik Ellen Ripley, która tym razem jest nieco "udoskonalona", jeśli można tak to ująć. Już na samym początku filmu dowiadujemy się jakie cechy udało się jej w pewnym sensie przejąć od rasy ksenomorfów poprzez zmieszanie materiału genetycznego. Spokojnie, nie będą to cechy pozwalające na kompletną nieśmiertelność pani porucznik, ani takie, dzięki którym z łatwością pokona każdego przeciwnika, jaki tylko stanie jej na drodze. Jakie to cechy? Spróbujcie dowiedzieć się sami - nie będę psuł Wam zabawy. :) Zwłaszcza, że jest to dość istotna informacja dla zakończenia, choć fani serii mogą się domyślić.

Film trzyma poziom swoich poprzedników. Cała seria jest ogólnie bardzo ciekawym fenomenem - cztery filmy zostały nakręcone przez czterech różnych reżyserów, a udało im się jakoś utrzymać podobny poziom. Być może trzecia część nieco odstaje od całej reszty, ale na pewno "Przebudzenie" warto polecić. Oprócz klasycznej masakry serwuje bowiem wątek próby okiełznania nieznanego, który niekoniecznie musi się powieść. Do tego pokazuje jak proste błędy mogą doprowadzić do tragedii, zwłaszcza jeśli nie zna się do końca natury tego, nad czym próbuje się pracować. Oczywiście bardziej złośliwi mogą w pełni podpiąć pod te wydarzenia dowolnych, ziemskich naukowców - w końcu często eksperymentują z czymś, o czym nie mają pojęcia - jednak widz z pewnością zauważy o jak proste błędy chodzi.

Jest to z pewnością warty obejrzenia obraz, który z powodzeniem można zaliczyć bez znajomości poprzednich części. Jeśli komuś nie przeszkadzają lekkie braki fabularne to nie musi robić sobie maratonu, chociaż polecam - nie będzie wówczas zdziwienia skąd ta kobieta tyle wie. Oprócz tego reżyser jak zwykle postarał się o więcej akcji niż zabarwienia fabularnego, a odniesień do przeszłości jest niewiele. Polecam każdemu fanowi filmów o obcych!

Łączna ocena: 8/10

10 komentarzy:

  1. Oglądałam i kiedyś mnie zachwycił ten film. Na razie jednak nie planuję powtórki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A poprzednie części też oglądałaś? :P Ja na razie też nie, bo mimo że to klasyka, to jednak nie do oglądania co chwilę - przynajmniej jak dla mnie. :)

      Usuń
  2. Według mnie różnica klas jest dosyć wyraźna między pozycjami 1 i 2 a 3 i 4, ale obejrzeć warto wszystkie części, bo to klasyka kina grozy i sf. Dwie pierwsze części widziałem tyle razy, że zliczyć nie idzie, a kolejne co najmniej 2-3 razy. Ogółem całą serię lubię, Alien, Predator, Alien vs Predador, Predators. (Każde kolejne filmy są już coraz słabsze i momentami budzący uśmiech politowania, ale zawsze chętnie oglądam. A te pierwsze filmy szczególnie.

    Czy tylko ja uważam, że te starsze filmy mają najlepszy klimat i można je oglądać mnóstwo razy, podczas gdy te najnowsze, często bardzo dobre, idzie jednak obejrzeć raz, maks dwa i na tym koniec? :)

    Osobiście oceniam Obcych tak:
    Obcy - 8. pasażer "Nostromo" - 9/10
    Obcy - decydujące starcie 10/10
    Obcy 3 6/10
    Obcy 4: Przebudzenie - 7/10

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko Ty tak uważasz. :P Alen vs. Predator 2 już mi tak trochę nie podchodził (chociaż kwiatek tłumaczeniowy był piękny!), ale tak to już jest z wieloma sequelami, prequelami i spin-offami - w pewnym momencie ktoś przegina pałkę. Mnie urzekła w pewnym sensie w czwórce kwestia "nowego" Obcego - nie jest to może szczyt oryginalności, ale w pewnym sensie nie polecieli po czystym schemacie powtarzania. A do tego czytając doniesienia z planu filmowego widać, że kombinowali. :P

      Wiele nowych jest robionych tylko dla efektów specjalnych - są one używane jako coś, co ma przejąć stery w filmie, a nie coś, co ma go urozmaicić. Fajnie, można sobie oglądać wybuchy i w ogóle, ale nie jest to na tyle interesujące, żeby można to było oglądać miliardy razy. :P

      Usuń
    2. Ja nie mam problemu z tymi dodatkami, pod warunkiem, że trzyma się to jakoś kupy i ma pewien akceptowalny poziom, a nie jest nakręcone od dupy strony tylko po to, żeby to było w jednym worku podpisanym ALIENS, żeby żerować na klasykach, które zarobiły fajnie i są mega znane.
      A wyleciał mi z głowy jeszcze Prometeusz. Oglądałeś też? Mam cholernie mieszane uczucia co do tego filmu, z jednej strony całkiem niezły film, nie głupi, dobrzy aktorzy (nawet bardzo!), efekty jak efekty wyszły też nieźle, ale z drugiej, moje oczekiwania były niemal całkowicie inne, bo o ile cztery poprzednie części oglądałem już po tym, jak się pojawiły, o tyle Prometeusza wyczekiwałem od początku pojawienia się informacji o chęci nakręcenia.
      Ma się teraz coś znowu pojawić w najbliższym czasie, chyba przyszłym roku, ale już będę z większym dystansem do tego podchodził.

      No właśnie, to ma głównie odbicie w technice i technologii, ale nie tylko. Też jak patrzysz na charakterystykę postaci, modę, ubiór, styl bycia aktorów, muzyka, oddanie roli, i ogółem taki klimacik inny. Ja lubię efekty specjalnie, nie powiem, czasem mam ochotę takiego odmóżdżacza np. w formie marvelowskiej puścić, po prostu, żeby się zrelaksować i zobaczyć, co to teraz można na tym ekranie pokazać. Ale zdecydowanie wolę, jak te efekty mają ułatwić przedstawienie jakiejś wizji, świata, postaci, czego do tej pory się nie dało zrobić.

      Usuń
    3. Prometeusza nie miałem okazji oglądać - ogólnie aż tak wielu filmów nie oglądam, zwłaszcza tych, które wyszły po 2010 roku. Teraz dopiero od niedawna staram się być w miarę na bieżąco i pójść chociaż raz w miesiącu do kina, telewizję mam ale rzadko używam, dlatego też czasem fajnie usiąść i coś obejrzeć, ale ogólnie jestem trochę do tyłu z nowszymi pozycjami. :) Zresztą głównie oglądałem i tak filmy z TOP100 na IMDB. :)

      Avengersi jednak mają fabułę, także też nie do końca jest tak, że to odmóżdżacz, przynajmniej według mnie - podobnie jak w przypadku choćby Transformersów. Za to np. 2012 to inna bajka. Efekty dla samych efektów. A z najbliższych ciekawostek to na pierwszy plan wysuwa się chyba najnowszy Terminator - nie miałem okazji go obejrzeć (w końcu świeżo co wyszedł a i tak jestem zabiegany w rodzinnym mieście aktualnie), ale też dla mnie to wielka niewiadoma. Czy wykorzystają współczesną technologię do "ułatwienia przedstawienia wizji", jak to trafnie ująłeś, czy polecą po bandzie i napchają tylko same efekty.

      Usuń
    4. To zobacz sobie w wolnej chwili, jeśli znowu Cię natknie na obejrzenie alienów, bo chętnie poznam Twoją opinię. Ja też nie oglądam tylu rzeczy, ile bym chciał. Staram się zawsze obejrzeć te najważniejsze, najbardziej wyróżnione w danym roku i skonfrontować swoje odczucia z tymi od opinii publicznej i krytyków. TV to u mnie w sumie służy w 90% za wyświetlanie filmów z pena albo odtwarzacza, pozostałe 10% to sport, jakiś przyrodniczy od czasu do czasu, i wiadomości. Też lubię pooglądać filmy z wysokimi ocenami, ale akurat nie IMDB, a na filmwebie. Większość obejrzane i mi się podobało.

      Tak, jasne, fabuła jest, ale Avengersi to akurat obecnie jeden z największych technologicznych osiągnięć, wiele dobrych aktorów, oryginalny scenariusz,wpakowano wiele kasy, jedynka mi się podobała bardzo, dwójki jeszcze nie widziałem. Ale mimo wszystko nie jest to kino, który wysila szare komórki, bardziej męczy i cieszy oczy tym, co się tam kolorowego prezentuje, a fabuła przy takim zlepku bohaterów jednak powinna się trzymać kupy. :) Najnowszego Terminatora też nie widziałem, ale pewnie będzie ok i tyle. Tu mam to samo, co z Alienami, 1 i 2 mistrzostwo, a kolejne, nowsze już po prostu dobre. Rola Patricka jako T-1000 genialna, klimatyczna i nie do podrobienia. :) Lubię technologię, nie ma opcji, podobał mi się cholernie Avatar, który wiele osób zjechało, ale najbardziej dziękowałem za technologie, jak pojawił się Władca Pierścieni - oglądałem już kilkanaście razy i nigdy mi się to nie znudzi, bo to idealny przykłąd na to, że technologia gra razem z fabułą z postaciami, muzyką i całą resztą. :)

      Usuń
    5. U mnie TV praktycznie niczemu nie służy - po prostu jest, jakiś tam pakiet kablówki wliczony w czynsz mam to niech sobie będzie. :) Czasem się jakiś film obejrzy i tyle, tak to stoi wyłączony.

      Z Avatarem się zgodzę, też mi się podobał, ale głównie ze względu na efekty, bo ten film akurat fajnie wykorzystał technologię dla samego pokazania efektu. Fabuła? Cóż, Pocahontas, ale i tak się fajnie oglądało. :)

      Jeśli będę miał okazję i przede wszystkim czas (z tym u mnie ostatnio coraz gorzej) to na pewno obejrzę - miałem go zobaczyć, ale tak odkładałem, odkładałem no i o.

      Usuń
    6. No właśnie, mam podobnie, jakby nie było tego sportu to ja praktycznie w ogóle bym tego tv nie oglądał, bo wiadomości rzadko, a jakieś nationale jeszcze rzadziej.

      Fabuła nie była zła, prosta, ale niegłupia. Mi to wystarczyło, bo film oglądałem do tej pory kilka razy i żałuję jak cholera, że nie poszedłem do kina, kiedy był boom, bo ja za wszelką cenę chciałem udowodnić sobie, że to badziew przereklamowany jest i do kina nie pójdę. Potem, po wielu miesiącach w końcu się zdecydowałem... i na kolejne Avatary już na pewno wbijam do kina. :D

      Ja kiedyś znacznie więcej filmów oglądałem, z czasem jednak nieco musiałem się ograniczyć. Właświie jakiś film to tylko przez weekend zobaczę, a i tak często nawet po seriale sięgam.

      Usuń
  3. Jeden z filmów przez, który nie mogłam przebrnąć :D

    OdpowiedzUsuń