środa, 24 czerwca 2015

"Ostrze Tyshalle'a" cz. II - Matthew Woodring Stover

"Ostrze Tyshalle'a" cz. II - Matthew Woodring Stover
Źródło: Lubimyczytac
Autor: Matthew Woodring Stover
Tytuł: Ostrze Tyshalle'a, część 2
Wydawnictwo: MAG
Tłumaczenie: Małgorzata Strzelec, Wojciech Szypuła
Stron: 496
Data wydania: 4 grudnia 2009


Druga część drugiej części (ależ poplątanie z pomieszaniem!) "Ostrza Tyshalle'a" za mną, a więc zakończyłem cały drugi tom. Udało się to po długich trudach, które jednak nie były spowodowane samą powieścią - po prostu jakoś czasu mi brakuje na czytanie i w ogóle na wszystko. Żałuję, bo jednak druga część "Ostrza Tyshalle'a" wymusza na czytelniku nieco więcej uwagi, gdyż porusza sprawy nie do końca oczywiste i łatwe w odbiorze. Jest zupełnie różna zarówno od pierwszej części, jak i od pierwszego tomu, "Bohaterowie umierają". W pewnym sensie jest lepsza, pełniejsza, dokładniejsza - i taką właśnie ją zapamiętam.

"Walka z władzą dalej się toczy, chociaż na nieco innym wymiarze oraz zupełnie obcych Hariemu zasadach. Michaelson rzucony jest w wir wydarzeń, w których starzy wrogowie czyhają na najdrobniejszego jego potknięcie i knują jak w najbardziej bolesny dla niego sposób zemścić się za wszystkie krzywdy, jakie im kiedykolwiek w życiu wyrządził. Ciężko jest uciec do tożsamości Caine'a i zabić ich wszystkich własnymi rękoma i nogami - zwłaszcza kiedy okazuje się, że nie do końca można wszystkim władać". Dokładnie tymi słowami opisałem pierwszą część drugiego tomu i nie sądzę, żeby był sens je zmieniać, gdyż jest to ciąg dalszy, opisany jedynie w nieco innej formie.

Z jednej strony książka ta jest podobna do "Ostrza Tyshalle'a" cz. I, a z drugiej diametralnie różna. Dalej ciągną się informacje na temat przeszłości stworzonego przez Stovera świata, wciąż dowiadujemy się o nowych faktach, biografiach postaci oraz powodach, dla których wszystko wygląda tak a nie inaczej. Z drugiej strony jest dużo mniej akcji samej w sobie, a mnóstwo przemyśleń oraz metafizyki. Zwłaszcza metafizyki. Szczerze powiedziawszy to nie spodziewałem się takiego rozwoju po przeczytaniu zwłaszcza pierwszej części całego cyklu, która wręcz ociekała akcją, brutalnością, krwią i flakami. Takie zaskoczenie jednak było dobre w moim odczuciu, gdyż dzięki temu jest pewien rodzaj przerwy - całość nie jest napisana na jedno kopyto i człowiek się na pewno nie znudzi czytając kolejne tomy. Pierwsza część drugiego tomu już wskazywała na to, że nie będzie monotonii, ale druga całkowicie to potwierdziła.

"Działanie przeznaczenia widać tylko wtedy, kiedy człowiek patrzy wstecz na swoje życie."

Niejako końcowe wydarzenia wywracają cały dotychczasowy świat do góry nogami - a w sumie chciałoby się rzec, że oba światy. Znowu widać mały przewrót w tym, jak będzie wyglądać kolejny tom, chociaż wszystko wskazuje na to, że będzie powrót do korzeni - dużo akcji. Jeśli jest to prawdą, to Stover okaże się jednym z najbardziej elastycznych pisarzy mieszających wiele stanów w jednej serii. Jak dla mnie bomba!

Warto pamiętać, że "Akty Caine'a" to nie jest książka dla osób lubiących zapalenie światła za pomocą magii i finezyjne pojedynki szermiercze - to mnóstwo krwi, brutalności, przemocy, agresji, ale także negatywnych emocji, smutku i strat. Wszystkie te elementy wprost wyzierają z każdej części książki, nawet z drugiej części "Ostrza Tyshalle'a", mimo że są one sformułowane w zupełnie inny niż dotychczas sposób.

Łączna ocena: 8/10


Książka bierze udział w wyzwaniach:

12 komentarzy:

  1. Nie wiem, czy byłabym zadowolona, gdyby było mniej akcji, a więcej metafizyki. Nie czytałam jeszcze części pierwszej, więc wszystko przede mną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że dla mnie nie było to przytłaczające ani odpychające, wręcz przeciwnie - fajnie autor to wszystko ze sobą zazębił i nie idzie się zanudzić. :)

      Usuń
  2. Ja zakończyłem swoją przygodę z "Aktami Caine'a" na trzecim tomie "Caine: Czarny Nóż". Dość długo nie mogłem zdobyć czwartego tomu, aż skończyło się na tym, że w obawie, że nie będę wiedział "o co chodzi" i będę musiał czytac wszystko od początku, "Prawo Caine'a"leży i się kurzy na półce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie teraz mam mały problem ze zdobyciem "Prawa Caine'a", dlatego robię małą przerwę w czytaniu całego cyklu - jak w międzyczasie jedną czy dwie książki inne przeczytam to pół biedy, nie pogubię się. :)

      Usuń
  3. Ta brutalność mnie trochę odstręcza, więc na razie sobie tę pozycję odpuszczę... ale może kiedyś... kto wie... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No czasem autor potrafił popłynąć z opisami, ale tragedii nie ma. :P

      Usuń
  4. Nie słyszałam o tej książce, ani - wstyd się przyznać - o autorze. Wydaje mi się jednak, że to może być całkiem niezła historia. Tylko trochę straszy, że to znów seria :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tylko pięć tomów łącznie i to pod kątem ceny bardzo przystępnych - pierwsze cztery dorwałem za 40 zł z przesyłką, czasem jedną książkę się tylko kupi. :P Czasowo też spoko wychodzi, bo wciąga!

      Usuń
  5. Hahha, wiesz, mnie ta wzmianka o krwi i brutalności właśnie ostatecznie zachęciła do sięgnięcia po tom pierwszy :) Takie finezyjne pokazy szermierki są dość nudne, kiedy ktoś nigdy nie ćwiczył szermierki i czasem połowy się nie rozumie, o ile autor nie potrafi tego dobrze opisać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W opisach walki szermierczej króluje według mnie R. A. Salvatore - dosłownie widzę wszystkie błyskawiczne ruchy, które opisuje! Tutaj jest więcej walki wręcz, ale można sobie wyobrazić pękające kości, trzaskające kręgi i wylatujące wnętrzności. :P

      Usuń
  6. Na półce leży pierwszy tom i tak do niego delikatnie podchodzę :D Mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu i nie zmarnowałam w Biedronce pięciu złotych :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście dałbym nawet 40 zł za każdą. :D Warte ceny! Oczywiście jeśli lubi się akurat taki typ literatury. :)

      Usuń