Tak mnie ostatnio naszło na sprawdzenie niektórych pozycji moich postów w wynikach wyszukiwania Google. Popatrzyłem, trochę analizowałem i dalej potwierdza się teoria o ogromnym dopaleniu pozycjonującym platformy Blogger - w końcu należy do Google'a. Jak widać trzymanie się kilku prostych zasad rzeczywiście daje bardzo pozytywne rezultaty i to długofalowe, bez konieczności stosowania czasochłonnych czy kasochłonnych metod i praktyk. Już pisałem dwa razy o tym, jak wyglądają niektóre moje wyniki w przypadku książki "Ametysta 7 Wymiar" tutaj oraz "Cywilni Wojownicy" tutaj. W obu przypadkach pokazywane były wyniki krótkookresowe, które ukazywały szybkość działania Bloggera pod tym kątem. Tym razem wrzucę Wam dla porównania kilka różnych wpisów, zarówno takich, które niedawno wrzuciłem, jak i tych sprzed roku. Część to książki świeże, część znane szerszej publiczności. Z oczywistych względów nie próbowałem odszukiwać bardzo szerokich haseł jak np. "Rekrut" - mogą one bowiem oznaczać książkę, ale równie dobrze zupełnie coś innego, łącznie z firmami wydającymi kupę kasy na pozycjonowanie ze względu na walory ekonomiczne.
Przede wszystkim musicie wiedzieć, że jedyne moje zabiegi, jakie stosuje to zabiegi dotyczące bezpośrednio posta. Odpowiedni tytuł, nagromadzenie konkretnych słów w konkretnej formie w treści, odpowiednie hiperłącza, zarówno prowadzące na zewnątrz jak i wewnątrz bloga etc. Nie bawię się w żadne katalogowanie (nie licząc dorzucenia kiedyś tam bloga do jednego spisu blogów, typowo blogerskiego) czy preclowanie, budowanie piramid SEO etc. Myślałem kiedyś (czyt. na początku roku 2014) nad tym, ale stwierdziłem, że mi się nie chce, nie ma sensu a poza tym po jakimś czasie zauważyłem, że Blogger sam robi robotę za mnie - trzeba tylko wiedzieć jak nim pokierować. :)
Na dzień dobry zaczniemy od starych tematów, czyli "Ametysta 7 Wymiar" oraz "Cywilni Wojownicy" - oba te tytuły siedzą w pierwszej dziesiątce wyników wyszukań - mój blog jest więc dość silnym przeciwnikiem nawet dla wydawnictw czy księgarni. :)
"Cywilni" są trochę w tyle, ale dalej siedzą twardo w TOP10 i o to chodzi! Z bardziej znanych książek, które znane są większej ilości osób wymienić można w tym przypadku "Ogród Kości" autorstwa Tess Gerritsen - czwarte miejsce to dla mnie nawet szok.
Dość szybko do przodu wysforował się także "Samotny poligamista" przeczytany przeze mnie w maju, a nie jest to wbrew pozorom jakiś kompletny noname. Podobnie sprawa się ma z "33 dni prawdy", które szybko poleciały w topkę wyszukiwań.
Dużym sukcesem okazała się informacja o plagiacie popełnionym przez pana Franciszka Kacyniaka, która to już następnego dnia była w TOP3, o czym informowałem na swoim fanpejdżu fejsbukowym. Aktualnie wciąż jest na trzecim miejscu, wyprzedzając wykop.pl :)
Jak widzicie mimo tego, że mój blog nie ma tysiąc unikatowych wejść dziennie oraz nie może pochwalić się trzycyfrową liczbą stałych, zarejestrowanych w dowolnym systemie fanów to i tak potrafi wybić się bardzo wysoko w wyszukiwaniach. Google to potęga - ktoś może wejść przypadkiem i od razu wyjść, ale może odkryć w ten sposób nowy, fajny dla niego blog. Sam tak odkryłem parę sztuk - głównie z dziedziny IT - i wracam do nich często. Warto dlatego dbać o swoją pozycję, jeśli tylko jest taka możliwość.
Nie piszę tego posta jednak tylko po to, żeby się pochwalić. Nie chcę krzyczeć "o patrzcie jaki jestem pr0, umiem SEO, lol zordon iks de oneone" - to są próbki tego, co można osiągnąć. Jeśli chcecie wiedzieć jak to osiągnąć to przelejcie 100 zł na konto o numerze... nie no, żart, przelejcie tylko chęć poznania paru sztuczek i przede wszystkim sposobu, w jaki mogłyby być opisane. W odmętach internetu są miliardy różnych poradników SEO oraz SEM, często i gęsto przeplatanych mnóstwem technicznego żargonu, historii rozwoju algorytmów robotów indeksujących oraz mnóstwem informacji, które w większości z Was raczej by nie zainteresowały, a może i przytłoczyły (tak jak mnie przytłoczyłaby historia paznokci hybrydowych oraz skład chemiczny każdego kleju czy z czego to się tam klei).
Myślałem o czymś w rodzaju cyklu Blog Książkowy w praktyce u Ami czy Blogowe Pogotowie na Maialis.pl - rzecz jasna jako jeden samotny wpis, coby nie robić konkurencji i nie powielać schematów. :P Coś na zasadzie "5 prostych zasad, dzięki którym będziesz królem/królową Google" a w środku jedynie na co warto zwrócić uwagę podczas pisania posta, bez zagłębiania się dlaczego. Być może jednak część osób będzie chciała to trochę rozgryźć i rozkminić dlaczego tak się dzieje a nie inaczej i same suche porady "zrób tak i tyle" nie będą tak atrakcyjne jak "zrób tak, ponieważ...". Gdzie jednak osadzić granicę pomiędzy "o, więc tak to działa" a "yyy, w jakim języku on gada?" (specjalne pozdrowienia dla Oxfordki :P) - oto jest pytanie.
To żem Wam dowalił arta na niedzielne popołudnie - szacun dla wytrwałych, którym chciało się to wszystko przeczytać! Jak już tyle wytrzymaliście, to byłbym wdzięczny za jakieś podpowiedzi, jak Wy byście to ewentualnie widzieli i z czego byście byli zadowoleni. :)
Ja bym chętnie przeczytała, bo się na tym kompletnie nie znam - mogę podszkolić z HTML'u, ale pozycjonowanie to dla mnie czarna magia ;)
OdpowiedzUsuńAle z technicznymi szczegółami czy bez, samo "rób tak i tak, ale nie pytaj dlaczego się tak dzieje"? :P
UsuńDla mnie to też czarna magia:) Jak dla mnie, to "rób tak i tak, ale nie pytaj dlaczego się tak dzieje":D
Usuń"Myślałem kiedyś (czyt. na początku roku 2014) nad tym, ale stwierdziłem, że mi się nie chce, nie ma sensu a poza tym po jakimś czasie zauważyłem, że Blogger sam robi robotę za mnie - trzeba tylko wiedzieć jak nim pokierować. :)" <--- powiedz mi jak bo nadal nie mogę do tego dojść. Nawet może być odpowiedź we wpisie którym planujesz.
OdpowiedzUsuńA co do samego pozycjonowania może być ze szczegółami chociaż i tak w praktyce wyjdzie dokładne zrozumienie i uwierzenie, że tak to naprawdę działa :)
http://czytadelnia-joan.blogspot.com
Tak w razie czego to ja szpecem wielkim też nie jestem, znam parę sztuczek - głównie podstawy - które w przypadku bloggera w zupełności wystarczają. :P Zresztą i tak nikt nie zna w pełni algorytmu Google'a a w stosunku do samego Bloggera można tylko część zasad przyjąć. :D Sam algorytm się ostatnio zresztą zmienia w sposób dość znaczący.
UsuńJa z chęcią poczytam co robić i dlaczego tak się dzieje. Nie znam się na tych rzeczach, więc musisz koniecznie o tym napisać!
OdpowiedzUsuńNaskrobię jak tylko mnie wena najdzie! :P
UsuńKoniecznie napisz! Wiem, że mogę sobie szukać po całej sieci, ale u Ciebie jest gwarancja, że nawet jeśli nie zrozumiem lub nie zadziała na mojej stronie, przynajmniej będzie się dobrze czytało :)
OdpowiedzUsuńBTW: Twój fanpage nie jest jedynym o tej nazwie, nie ma natomiast fanpege'a o krótkiej nazwie "z piórem". Wadą stanu obecnego jest to, że "Twoje" lajki mogą polecieć tam, zaletą, że "ichnie" lajki mogą polecieć do Ciebie, jeśli ktoś się nie zorientuje. Jeżeli rozważasz zmianę nazwy fanpage'a, pośpiesz się, bo jak uzbierasz 200 lajków, zmiana będzie wymagała naprawdę dużego zachodu, a może i kosztów. Chyba, że będziesz zmieniał po dwusetce i zrobisz instrukcję - wtedy z niej skorzystam ;)
Zauważyłem już, że istnieje, tego się nie przeskoczy niestety a nie chcę mieć innej nazwy niż nazwa bloga - lepsza rozpoznawalność. :P Każdy kto trafi na bloga ma narzędzia fejsbukowe do trafienia na mój, a jak ktoś trafi przypadkiem zamiast na tamten to na mój, to szybko zauważy pomyłkę - będą inne posty, inne osoby, inne adresy. :D
UsuńTrudno, może kiedyś i tak znajdę poradnik, jak w dostatecznie łatwy sposób zmienić nazwę fanpage'a 200+ ;-) Chociaż... Być może jak zmienisz nazwę domeny na zpiorem.pl, pomyślisz nad zmianą nazwy fanpage'a na "zpiorem.pl" ;)
UsuńPożyjemy zobaczymy, a wbrew pozorom nie jest trudno zmienić nazwę na 200+, tylko trzeba dobrze umotywować dlaczego. To taka ochrona przed "sprzedażą" fanów, głównie się czepiają o bardzo różniące się nazwy, jak na przykład chciałbym zmienić z "Z piórem wśród książek" na "Z piórem" to by raczej problemów nie robili - najlepiej oficjalną drogą do nich się dobić po prostu. :P
UsuńA domena jak na razie nie leży w polu moich zainteresowań, fajnie wygląda, dobrze brzmi, daje prestiż, ale mimo wszystko są to koszty. Pierwszy rok to śmieszne pieniądze, ale później jednak trzeba się liczyć z nieco większym wydatkiem. :P
Ok. Nie znalazłam dotychczas sposobu, który na to pozwala bez zmieniania lokalizacji na USA i instalowania specjalnego programu (dopiero wtedy aktywuje się przycisk umożliwiający wysłanie formularza). Lub - druga opcja - ponoć jeśli się kiedyś kupi u nich płatny zasięg, opcja wysłania "podania" również zostaje odblokowana.
UsuńAle tak czy inaczej nie jestem na 100% pewna, czy zmiana się opłaci, więc póki co nie zmieniam lokalizacji ;)
Odnowienie domeny kosztuje 50zł na rok; jakprzyjdzie taki rok, w którym nie dam rady tego zapłacić, będę żebrać u swoich czytelników ;) Jak się dołoży do tego jeszcze hosting, wychodzi drożej, ale można mieć bloga na blogspocie z domeną .pl
Niemniej oczywiście nie twierdzę, że domena .pl jest konieczna. W moim przypadku znaczna większość użytkowników jest spoza blogosfery, więc mnie akurat to blogspot wadziło, ale to indywidualna kwestia.
Do zmniejszenia kosztów hostingu polecam zagraniczne hostingi, darmowe, takie jak np. nazuka.net - pełne nielimity, jedynym problemem są wyświetlające się reklamy, jednak nie tak agresywne jak w polskich darmowych i ograniczonych przestrzeniach. :P Zresztą mnóstwo osób ma poinstalowane AdBlocki. :D
UsuńA co do samej zmiany nazwy fejsa, to fakt kapkę trzeba się nagimnastykować z tymi formularzami i dodatkami umożliwiającymi jego napisanie, ale z drugiej strony przynajmniej jest pewność, że wszystko zadziała i fejs nie zablokuje strony - bo sam zmieni jej nazwę. :D
Natknęłam się w sieci na posty antyadblockowe. Jestem sceptyczna wobec ich przesłania, ale wynika z nich, że jeśli kilkanaście procent odwiedzających stronę ma włączonego adblocka, to już tragedia dla prowadzących stronę. Szczerze nie spodziewałam się, że grupa NIEużywających Adblocka może przekraczać 20%.
UsuńW każdym razie w obliczu takich danych, wolę pozostać bez reklam na blogspocie, dopóki nie uznam, że przeniesienie się na własną domenę mi się opłaci.
Ale dzięki za informację, nie miałam pojęcia o darmowych hostingach. Może skorzystam kiedyś do testowania :)
Raczej bym to podciągał pod jakieś parędziesiąt procent - wówczas może rzeczywiście znacząco zmniejszyć się przypływ gotówki z reklam. :) Poza brakiem kasy właściciele stron nie mają żadnych problemów związanych z adblockiem, najwyżej więcej kasy idzie na programistów, którzy montują blokady na korzystanie z niektórych części serwisów dopóki nie wyłączy się adblocka. Na mnie działa to jak czerwona płachta na byka i staram się na taką stronę nie wrócić.
UsuńWłaściciele stron mogą podziękować innym stronom, które mają agresywne i nachalne reklamy. Ja ich nie chce i wiele osób też ich nie chce. Można np. jak serwis Lubimyczytać.pl ładnie poprosić o wyłączenie adblocka (jak ktoś nie ma a nie wie jak proszą to informuję, że zamieszczają niezbyt denerwujący baner z kotkiem i prośbą ładnie wkomponowaną w layout serwisu). Jak ktoś tak grzecznie podchodzi to ja nie widzę problemu, żeby wyłączyć adblocka na ich stronie, zwłaszcza że same reklamy też są u nich zamieszczane z głową - niech zarobią, nawet kliknę sobie od niechcenia którąś! :)
Blogspot ma też parę dodatkowych bonusów, przydatnych zwłaszcza w początkowej i średniej fazie prowadzenia bloga, które pomagają promować bloga w pewnym sensie. :) Tylko pamiętaj, żeby testować zagraniczne! :P Nie żebym miał coś do polskich, tylko po prostu polski darmowy hosting to epoka paleolitu przy XXV wieku zagranicznych hostingów. :(
Też chętnie poczytam o takich poradach. Sam się zastanawiałem, jak zrobić, by moje wpisy były dla szerszej publiczności, a nie tylko dla tych, którzy mnie obserwują. Liczę, że nabierzesz chęci na poprowadzenie czegoś takiego. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na cykl.
OdpowiedzUsuńNigdy nie interesowałam się na którym miejscy są mojej posty, ale teraz wejdę na poradnik.
Taki bajerek. Chętnie o tym poczytam. :D W sumie nie zwracałam uwagi na to, gdzie są moje posty w google, ale chętnie zgłębię te tajniki czarnej magii. :)
OdpowiedzUsuńO rety, przydałoby się ;) ja to z informatyką jestem na bakier :D
OdpowiedzUsuń