Kilka dni temu, po publikacji na moim blogu informacji o jednolitych cenach książek, zauważyłem coś ciekawego. Po pierwsze w łącznych wyświetleniach danego dnia przekroczyłem magiczną granicę 200 według statystyk bloggera. Czasem się zbliżałem do dwóch stów, jednak nigdy jej nie przekroczyłem. Sprawdziłem więc, który post wygenerował tyle wejść i przede wszystkim chciałem sprawdzić skąd. Gdzie był generowany ruch, czy uda mi się ustalić źródło. Łatwiej by oczywiście było z Google Analytics, ale nie wiedzieć czemu czasem potrafi fochy strzelić w moim przypadku. Nie jest mi to do szczęścia potrzebne, więc nie staram się znaleźć problemu. Być może gdzieś jest skrypt zdublowany albo coś - czort wie i niech na razie zostawi to tylko dla swojej wiadomości.
Zauważyłem po wejściu w statystyki postów, że najwięcej wyświetleń ma właśnie post o jednolitych cenach książek. Sprawdziłem więc jak wygląda pozycja w Google przy kilku frazach i ciekawe było to, że przez bodaj dwa dni mój wpis był na drugim miejscu przy wyszukiwaniu słowa kluczowego "jednolite ceny książek". Statystyki słów kluczowych Bloggera wypluły mi też kilka różnych wyszukań, po których czytelnicy trafili na mój blog. Co prawda według GA współczynnik odrzuceń był całkiem wysoki, o ile dobrze pamiętam to około 70%, jednak i tak nieźle mi się blog wypozycjonował na ten jeden post.
Ciekawsze jednak było dopiero przede mną. Sprawdziłem statystyki źródeł odesłań i jak się okazało oprócz mnóstwa niezidentyfikowanych wyszukań Google, na drugim miejscu były wizyty z sieci społecznościowych, a konkretniej z Facebooka! Sam nie posiadam fanpage'a, nie wiem nic o tym, żeby któryś z bloggerów coś moje wrzucał. Niestety nie zostały podane dokładne adresy (pewnie polityka prywatności czy coś), także musiałem sobie sam poradzić jakoś, jeśli chciałem odkryć skąd pochodzą wejścia. Nie udało mi się co prawda tego ustalić, ale odkryłem coś zupełnie innego, o czym nie miałem do tej pory pojęcia.
Wiedziałem o dwóch miejscach, w których ktoś udostępnił linka do mojego bloga na swoim profilu. Nie wiedziałem czy jakiś czytelnik nie wrzucił kiedyś tam, ewentualnie ktoś z bloggerów. Tak jak blogger mógłby wygenerować większy ruch, który bym zauważył, tak czytelnik udostępniający swoim znajomym raczej nie. Czasem widywałem nagłe skoki "zainteresowania" pod kątem odesłań z Facebooka, ale nie zwracałem na nie większej uwagi - nie były zresztą jakoś wybitnie duże. Teraz się chyba wyjaśniło skąd te nagłe "dopalanie". Otóż nawet nie wiedziałem, że kilku autorów, a nawet wydawnictwo i księgarnia udostępniały moje wpisy. Niektóre z nich musiały być specjalnie wygrzebane, ewentualnie sieć musiała być monitorowana alertami na konkretne słowa kluczowe, żeby je odszukać! Poniżej przedstawiam niecałą pierwszą stronę wyszukań:
Jeśli przyjrzeliście się dokładnie temu zrzutowi ekranu, to dostrzegliście dziwną konstrukcję zapytania. Służy ono do przeszukania konkretnej witryny pod kątem danego słowa kluczowego - taka wyszukiwarka wewnętrzna z wykorzystaniem jedynie Google. W ten sposób możecie sami sprawdzić, kto gdzie i kiedy udostępnił adres Waszego bloga na Facebooku! Podejrzewam, że w przypadku bardziej poczytnych blogów niż mój, wynik będzie baaaaardzo ciekawy. Przy okazji sposób ten możecie wykorzystywać do wyszukiwania interesujących Was wiadomości na konkretnych stronach. Składania polecenia wygląda następująco:
szukane_wyrażenie site:konkretna_strona
W moim przypadku:
zpiorem.blogspot.com site:facebook.com
Oczywiście równie dobrze możecie wpisać 50 twarzy greya site:merlin.pl aby wyszukać wszystko, co jest związane z tą frazą tylko na witrynie merlin.pl. No, ale trochę odpłynąłem od głównego nurtu... W każdym razie dzielę się z Wami tymi nowinami z dwóch powodów - pierwszy łechce moją ludzką próżność i dumę dzięki pochwaleniu się, że trochę jednak tych udostępnień mojej treści jest. Drugi z nich to chęć podzielenia się z Wami sposobem na "manualne" monitorowanie Waszych blogów na Facebooku - możecie sprawdzać gdzie się pojawiły Wasze wpisy i które są najbardziej popularne. Być może wiele osób będzie zaskoczonych wynikami, tak jak ja. :)
O, to teraz będę się bawiła w 'śledzenie' swojego własnego bloga i patrzenie kto na niego wchodzi i skąd :D
OdpowiedzUsuńCieżko tak dokładnie śledzić na bieżąco bez wspomagaczy od Google'a, ale i tak fajne narzędzie, nie? :P
UsuńZrobiłeś mi krzywdę. ;< Co prawda formułę znałam (jak to student, przeszukuję nią Chomika), ale nie wpadłam na to, żeby wykorzystać ją do szukania blogowych treści. Bawię się kilka minut i już powchodziłam w polemiki z autorami komentarzy pod udostępnieniami moich recenzji...
OdpowiedzUsuńWłaśnie myślałem czy nie podać przykładu z Chomikiem, ale jednak postanowiłem coś bardziej książkowego i "legalnego" wrzucić. :P
UsuńU Ciebie trochę gorzej z tego co widzę, bo na dzień dobry mnóstwo Twoich własnych postów wyskakuje, przefiltrować to trzeba, żeby było więcej sensu. :P
I tak coś tam poznajdywałam. Dalej chyba nie grzebię. :D
UsuńTeż odgrzebałem jeden Twój, w którym wdałaś się w polemikę. :D Naprawdę śmieszny komentarz tego kolesia.
UsuńWow, nie wiedziałam, że coś takiego istnieje. Dzięki bardzo za ten wpis. Zaraz będę sprawdzać ;)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że Ty zatoniesz w wynikach. :P
UsuńJak wielu rzeczy zwykły szaraczek nie wie :D Gdyby nie Twój post na pewno bym nie wiedziała, że można coś takiego sprawdzić ;) Na pewno sama się przekonam :)
OdpowiedzUsuńAleż proszę uprzejmie, niech mój post służy wraz z jego zawartością. :D
UsuńTrafiłam na ten post, bo jednego dnia trafiło mi się kilka razy więcej wyświetleń niż zazwyczaj i nie mogę znaleźć źródła tego ruchu. Narzędzie, które proponujesz, jest ciekawe, jednak niestety moje statystyki z bloggera nie pokazują jakieś szczególnego dodatkowego źródła wejść, więc nie wiem, gdzie szukać. A swoją drogą, zastanawiam się, dlaczego nie tworzysz fanpaga swojej strony? Czy to względy ideowe, wyraz nienawiści do fb czy ambicja wybicia się bez pomochy tego portalu? A może masz jeszcze inny powód?
OdpowiedzUsuńOd bodaj 2011 roku nie widać w ogóle większości zapytań od Google - na Bloggerze jedynie albo widać ogólnie określone odesłania od Google lub nie ma o źródle nawet zająknięcia, tylko widać w łącznych wyświetleniach. Bardziej tę blokadę słów kluczowych widać w Google Analytics, które bardzo polecam - statystyki bloggera to raptem garść danych przy GA. "Instalacja" nie jest trudna, a opisana została w miliardzie różnych poradników, także pozwolę sobie nie powielać schematu. :P Swoją drogą po "zainstalowaniu" może minąć nawet 48h zanim zacznie pokazywać dane, także się proszę nie martwić.
UsuńCo do pytania o fanpejdż - przez długi czas nie zakładałem mając wrażenie, że to za wcześnie. Tak naprawdę te 200 odsłon to zwyczajne wejścia, które wygenerować mogła jedna osoba, nie 200 unikalnych odsłon. Według mnie nie było to wiele i nie chciałem falsartować, że tak to ujmę. :)
Dziękuję za odpowiedź :) Jednak 200 odsłon dziennie to 6000 na miesiąc, trochę ludzi musi się przewinąć przez bloga. Chociaż, oczywiście, nie każdy, kto daną stronę lubi, zalajkuje ją. Życzę powodzenia we wszelkich działaniach marketingowych :-)
UsuńU mnie to raczej oscyluje w okolicach 3 500 na miesiąc - czasem są "słabsze" dni, czasem mocniejsze. :P Dzięki wielkie!
Usuń