Następny miesiąc roku 2015 za nami, zaczynamy powoli wiosnę, którą widać już w wielu miejscach. Co prawda miejscami jeszcze coś przymrozi - zarówno za oknami, jak i w domach, z książkami, jednak odwilż jest już wyczuwalna. Niebawem sporo czasu zaczniemy spędzać poza domostwami, czasem z książkami w ręku w jakimś parku, czasem po prostu z przyjaciółmi i znajomymi - coś się w każdym razie zmieni. Zauważyłem w lutym tendencję do spadku formy nie tylko u siebie, ale także u wielu bloggerów, których regularnie czytam. Spadła zarówno częstotliwość wrzucania postów, jak i ilość przeczytanych książek. Tak jakby styczeń był motorem napędowym, jakby Nowy Rok przyniósł zupełnie nowe siły i możliwości. Nie wiem czy jest na to reguła, ja jednak mam nadzieję, że będzie mimo wszystko coraz lepiej.
Przechodząc do sedna, chciałbym zaznaczyć, że końcówka miesiąca została u mnie uratowana. Pamiętacie być może tragedie, jaką przeszedłem z "Krwią marzeń"? To była dla mnie jedna wielka masakra, która odciągała mnie od czytania. W końcu rzuciłem książkę w kąt, niech leży niedoczytana do końca czyichkolwiek dni, prawdopodobnie albo moich albo całego świata - zależy co wcześniej się skończy. Później miałem prawie tygodniową przerwę od jakiegokolwiek czytania, chyba że wliczamy w to jakieś etykiety części samochodowych i ceny na dystrybutorach paliwa. Jednak mimo wszystko w ciągu ostatniego tygodnia lutego udało mi się nieco nadgonić, dzięki czemu statystyki wyglądają następująco:
Pięć książek, z czego dwie w ostatnim tygodniu - tragedii na szczęście nie ma, chociaż jest i tak dużo gorzej niż w styczniu. Ogólne statystyki prezentują się w ten sposób:
Łącznie stron: 1506
Stron dziennie: 53
Przeczytanych milimetrów: 87
Wyświetleń bloga: ok. 2600
Nie liczyłem oczywiście tych nieszczęsnych dwustu stron z "Krwi marzeń" - nie ma sensu, tego nie można nazwać czytaniem, tylko torturami. Dorzuciłem dwie dodatkowe statystyki - każdy ma ich tak dużo, ja mam mało a w końcu lubię statystyki. :) Ogólnie mogę jeszcze do tego wszystkiego dorzucić, że w ciągu ostatniego miesiąca najwięcej wejść na mój blog odbyło się z bloga Booksofme World a najczęściej czytanym wpisem był post z LBA. No, ale to już tak na marginesie. :)
Gorzej niż w styczniu wyglądała także moja ogólna aktywność postowa - wklepałem Wam łącznie 12 postów, czyli wychodziłoby tak powiedzmy co trzy dni w zaokrągleniu - tak naprawdę wychodzi co 2.(3) dnia, ale ciężko to odnieść do rzeczywistości. Mimo wszystko kontynuuje serię "zDYCHAj ubogi języku" i regularnie udaje mi się wrzucać posty z cyklu "Bardzo chcę!". Jak na mnie jest to już duży sukces! Gorsza wiadomość to taka, że dalej nie mam loga do zDYCHAja, a za dwa dni kolejny wpis... Może coś wypłodzę, jak nie to jakoś będziecie musieli przeżyć. :)
Przyjemnie podsumowanie, a 5 książek to dobry wynik :)
OdpowiedzUsuńNa całe szczęście ostatni tydzień lutego uratował ten wynik. :P Tak to by kiepsko było... ^^
UsuńJa sądzę, że to nie jest zły wynik. W końcu liczy się jakość, a nie ilość.
OdpowiedzUsuńTo fakt, ale z nią też w tym miesiącu było krucho... :)
UsuńNieważne ile, ważne żeby czytać. Ja też nie zaszalałam za bardzo, szczególnie jak widzę osoby, które w lutym przeczytały po 15 książek, no ale.. praca licencjacka sama się nie napisze;)
OdpowiedzUsuńU nas na blogu liczba postów w lutym przekroczyła znacznie średnią, ale to tylko zasługa Kaś, która wpadła w czytelniczy ciąg. Ja niestety jeszcze do niedawna walczyłem z sesją i dopiero teraz jako tako powracam do czynnego udziału w blogosferze. ;p
OdpowiedzUsuń