Źródło: Lubimyczytac.pl |
Autor: S. J. Kincaid
Tytuł: Insygnia. Wojny światów
Wydawnictwo: Egmont
Stron: 472
Data wydania: 6 lutego 2013
Po dłuższej przerwie, podczas której siedziałem w kryminałach i thrillerach wróciłem do fantastyki, którą w sumie można nazwać sci-fi. Szczerze powiedziawszy sam nie jestem do końca przekonany do którego gatunku zakwalifikować pierwszy tom nowej serii pani Kincaid (swoją drogą niełatwo znaleźć jej pełne imiona, nawet na własnej stronie przedstawia się jedynie inicjałami, chociaż zbyt głęboko nie szukałem - bardzo do szczęścia nie jest mi to potrzebne). Ważne, że wreszcie dorwałem w swoje ręce książkę, którą przeczytałem od deski do deski z dużym zaciekawieniem i wchłonąłem praktycznie w niecałe dwa dni. Tym bardziej cieszy fakt, że dostałem ją w Auchan za 4,99 zł. :) Swoją drogą chyba muszę się wybrać na większe poszukiwania - nie jestem pewien czy oni tam w Auchan nie zmieniają tych tanich książek co jakiś czas, bo ceny nie są oznaczone na plakietkach z tytułami tylko zmieniają się kody kreskowe co jakiś czas. Jednak nie odchodźmy od tematu za bardzo i powróćmy do opisu tej ciekawej książki.
Bliżej nieokreślona przyszłość, trwa międzynarodowy konflikt - III Wojna Światowa. Ciężko ją jednak nazwać międzynarodową, gdyż tak naprawdę władzę sprawują wielkie korporacje, które walczą między sobą. Wszystkie bitwy rozgrywają się w kosmosie, gdzie walczą jedynie maszyny, sterowane przez ludzi - młodych nastolatków wybieranych spośród wszystkich narodów jako ci wyjątkowi. Tom Reines nigdy nie myślał o sobie w takiej kategorii, wręcz przeciwnie - zawsze tułał się od kasyna do kasyna ze swoim ojcem hazardzistą. Bardzo się zdziwił, gdy pewnego dnia podczas jednego z wielu seansów gier komputerowych, na których zarabiał, spotkał prawdziwego generała, który zaproponował mu nowe życie.
Książka ta nie jest typowym sci-fi - nie ma wszędzie robotów, futurystycznych pomysłów, innowacji, obcych czy innych charakterystycznych dla tego gatunku elementów. Owszem, są walki maszyn sterowanych zdalnie z Ziemi, jest pewien element urobotowienia gatunku ludzkiego, jednak dla mnie nie do końca jest to czyste sci-fi. Być może fani gatunku będą zawiedzeni, być może nie, ale jest to jednak coś innego. W pewnym sensie pozycja ta podchodzić może po prostu pod fantastykę, jednak też nie do końca. Sam nazwałbym to jakimś podgatunkiem, który może być na pograniczu jednego i drugiego typu. Co prawda samo sklasyfikowanie nie wpływa na odbiór książki, jednak wydaje mi się to warte wspomnienia.
Świat przedstawiony w powieści jest bardzo podobny do naszego obecnego, jedynie jest większy wpływ sieci na nasze życie. Różni się także politycznie, jednak pokazuje ewentualną możliwość, która może dotknąć rzeczywiście cały świat w przyszłości - zdominowanie przez korporacje. Kontrolowanie kluczowych zasobów takich jak pożywienie czy woda przez prywatne firmy może doprowadzić do zachwiania równowagi i przejęcia władzy, nawet jeśli będzie tylko za kuluarami. Wszystko staje się podporządkowane władzy korporacji - nawet wojska. A skoro korporacje to bogate firmy, to mają także pieniądze na rozwój technologii wojskowych. W tym właśnie momencie wkraczamy w akcję powieści.
Autorka bardzo dobrze dopracowała zasady działania nowych technologii. Dopracowała także hierarchię nowych jednostek wojskowych bazujących na obecnych oddziałach i wprowadziła zupełnie nowe USIF - United States Intersolar Forces. Fani militariów nie spotkają się tutaj ze szczegółowymi opisami maszyn, broni, stopni etc. - po prostu autorka daje do zrozumienia, że nad wszystkim panuje, nie zdarzają się dziury logiczne a opisy są wystarczająco wyczerpujące, aby było wiadomo o co chodzi, ale na tyle ubogie, aby nikt nie mógł zarzucić przerost formy nad treścią. Bardzo dobrze zostało także opisane szkolenie kadetów i wspólne życie, z naciskiem położonym na to, iż jednak są to nastolatkowie. Nie ma zbędnych, trudnych określeń, wrzucania zupełnie nowych, niezrozumiałych terminologii - wszystko bazuje na znanych nam, zwykłym, szarym ludziom tematach, które zostały nagięte na potrzeby książki. Kincaid fajnie też zbudowała nie tylko fabułę ale i całą akcję, prowadząc ją w sposób konsekwentny, regularny i stonowany. Cała historia jest bardzo wciągająca i choć można ją uznać za typową powieść młodzieżową, to powinna przypaść do gustu czytelnikowi w każdym wieku.
Nie mogę się doczekać kolejnej części, gdyż nie ukrywam, że zarówno świat jak i bohaterowie bardzo mi przypadli do gustu. Każdy z nich ma jasno określony charakter i osobowość, dzięki której jest wyrazisty. Wiadomo czego można się po nich spodziewać, człowiek się nie denerwuje śledząc ich przygody i nie doszukuje się co chwilę irytujących zachowań czy wypowiedzi, co bardzo cieszy i polepsza odbiór. Autorce udało się także dobrze przedstawić sztuczne zmiany osobowości, które niekoniecznie mogą należeć do łatwych w opisie i przede wszystkim płynnym zagnieżdżeniu ich w historii. Naprawdę, mówiąc kolokwialnie, odwaliła kawał dobrej roboty!
Polecam tę książkę każdemu. Dosłownie każdemu. Skończyłem ją czytać wczoraj, ale do tej pory jestem pod jej wpływem i ciężko mi przejść do kolejnej powieści. "Insygnia. Wojny światów" zostawiają w umyśle czytelnika pewien niedosyt, który chciałby wykrzyczeć w mózgu "czemu nie poczekałeś aż wyjdą wszystkie książki i nie przeczytałeś ich od razu, teraz musisz czekać!". Mam nadzieję, że Wam również książka zrobi taką sieczkę, ewentualnie poczekacie na wyjście wszystkich części. :)
Łączna ocena: 9/10
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Brzmi kusząco, tęsknię za takim science fiction. Jak już się zresztą ,,wyżaliłam" na blogu mam zamiar szukać ,,Autostopem przez Galaktykę" - może czytałeś?
OdpowiedzUsuńAutorem jest Douglas Adams (nakręcono film na jej podstawie).
Och, jak ja lubię książki po 4.99 :)
OdpowiedzUsuńAutorki nie znam, ale dzięki Tobie/ przez Ciebie (w zależności czy książkę znajdę w bibliotece albo księgarni) chcę przeczytać :P
Z reguły przesypiam moment, w którym mam ochotę na taką fantastykę (czy typowe sci-fi) i gromadzę mnóstwo innego rodzaju książek, a potem patrzę tęsknym wzrokiem na takie tytuły... Skoro tak polecasz, to zaopatrzę się (i może w ten moment trafi;)).
OdpowiedzUsuńSkoro aż tak polecasz, to zapisałam sobie jej tytuł. Jestem bardzo ciekawa, czy mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńPozycję kupiłam dawno temu za marne 4 zł, i nadal siedzi sobie na półce i czeka na swoją kolej, cieszę się z tej recenzji bo wiem, że mogę śmiało do niej zajrzeć by mnie pochłonęła :)
OdpowiedzUsuńPewnie nie zwróciłabym na książkę uwagi gdyby nie ta recenzja. Teraz jestem nią zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńKupiłem na wyprzedaży w Auchan już parę miesięcy temu. Dobrze wiedzieć, że to aż taka fajna książka. ;)
OdpowiedzUsuń