Źródło: Lubimyczytac.pl |
Mamy 10. dzień lutego, więc zgodnie z obietnicą pojawia się kolejny odcinek z serii "Bardzo chcę!" - tym razem z nieco odmienną książką od dotychczasowych. Szczerze powiedziawszy w ciągu tego miesiąca, od ostatniego odcinka, do mojej biblioteczki z książkami, które z chęcią bym dorwał doszło sporo pozycji. Nie wszystkie co prawda dorzuciłem do "Chcę przeczytać" na moim koncie na portalu Lubimyczytać.pl, jednak wierzcie, że sporo się pojawiło. Wiele z nich to po prostu kontynuacje rozpoczętych cykli, w tym takie, o których trochę zapomniałem. Do tych pozycji należą między innymi "Legendy Świata Wynurzonego" L. Troisi czy choćby cykl Flanagana "Zwiadowcy", którego na razie przeczytałem raptem dwa tomy. Ciągle poluje na kolejne części "Jeźdźców Smoków z Pern", jednak problemem jest "Śpiew Smoków", którego nigdzie nie mogę dorwać w wydaniu Książnicy kieszonkowym.
Nie ma co jednak przedłużać marudząc na cykle, bo i tak zanim je uzupełnię to minie trochę czasu... Zwłaszcza, że dzisiaj pocztą przyszedł wygrany w konkursie "Rok Szczura" - pierwszy tom kolejnego cyklu, który ma wyjść spod pióra Olgi Gromyko. Dlatego tym razem skusiłem się na przedstawienie książki będącej pojedynczym tomem, który się rozpoczyna jak i kończy w jednej książce. Z tą pozycją spotkałem się po raz pierwszy na blogu Kaś i Sylwka, a ich recenzja bardzo mnie zaciekawiła. W połączeniu z opisem dostępnym na stronie wydawnictwa oraz portalu Lubimyczytać.pl doszło do tego, że po prostu bardzo chcę tę książkę dostać w swoje ręce - a wypożyczenie nie wchodzi w grę, nie w tym cyklu. :)
"Podczas gdy w samym środku drugiej wojny światowej poszczególne kraje skupiają się na walce na frontach, kilku tajnych agentów, specjalizujących się w technikach szpiegostwa psychologicznego, wyrusza w pościg. Tajemniczej komórce Panopticon zostaje powierzona niemal niewykonalna misja: dowiedzieć się, czy wunderwaffe – „cudowna broń” nazistów – naprawdę istnieje, i za wszelką cenę ją przejąć.
Tymczasem w Rzymie w tę niebezpieczną intrygę wbrew swojej woli wplątany zostaje pewien pisarz, zmuszony do zarabiania na życie jako medium…."
Prawda, że brzmi ciekawie? Sama książka określana jest jako thriller psychologiczny, czyli coś idealnego dla mnie. Nie czytam ich co prawda zbyt wielu, nieczęsto można spotkać coś takiego na moim blogu, ale uwielbiam je tak samo jak filmy - raz na jakiś czas, kiedy mam okazję w pełni skupić się na treści. Dorzucając do tego tematykę II Wojny Światowej mamy pozycję trudną, ciężką i dzięki temu bardzo interesującą. Bardzo mnie zaciekawił wątek paranormalny oraz wplecenie w to wszystko motywu wszechwładzy komórek wywiadowczych. Nie od dziś wiadomo, że - czysto teoretycznie - jeśli wywiad czegoś od kogoś chce, to to dostaje. Nie wiadomo w jakim stopniu książki i filmy opowiadające o pracy takich jednostek są realistyczne - zapewne mniej niż bardziej - jednak trzeba wziąć pod uwagę, że nawet jeśli metody opisywane w środkach przekazu artystycznego są wierutną bzdurą, to i tak efektowne.
Opinii jest niewiele - na samym portalu Lubimyczytac raptem jedna. :) To dodaje trochę niepewności, czym to dokładnie jest. Owszem, w sieci można znaleźć inne recenzje, jednak i tutaj jest ich niezbyt dużo i często są potraktowane bardzo po macoszemu. Tajemnica więc goni tajemnicę i to na dwóch płaszczyznach - realnej i twórczej. Dzięki temu moja chęć zapoznania się bliżej z tym tomem rośnie coraz bardziej.
Może ktoś z Was miał do czynienia z tym tytułem i ma coś do powiedzenia na jego temat? A może ktoś też się zainteresował? :)
Nie będę się szeroko wypowiadała, bo moją opinię znasz - powieść jest dynamiczna i dobrze skonstruowana, choć pewien niedosyt pozostawia. Zastanawiam się tylko, skąd wziąłeś tych szyderców do tytułu posta. ;p
OdpowiedzUsuńSzlag by to... Nie mam pojęcia, może mi się skojarzyło z "lożą szyderców", jaką tworzyliśmy w LO... :P Dzięki za zwrócenie uwagi!
UsuńTechniki szpiegostwa psychologicznego? Wunderwaffe? II Wojna Światowa? Brzmi naprawdę intrygująco, ale i tyleż intrygującą, co niepokojąco, bo może to też być coś słabego. Tak czy siak jak tylko przeczytałam Twój opis, przed oczami wyrośli mi komicy z Monty Pythona, biegnący przez okopy i czytający po niemiecku najśmieszniejszy żart świata...
OdpowiedzUsuńHah, nie no ja w ten sposób nie podszedłem. :P Właśnie sobie wyobrażam to bardziej profesjonalnie, chociaż perspektywa obejrzenia Twojej wizji w wykonaniu Monty Pythona jest niesamowicie kusząca. :P
Usuń