Źródło: Lubimyczytac.pl |
Autor: Anne McCaffrey
Tytuł: W pogoni za smokiem
Wydawnictwo: Książnica
Stron: 412
Data wydania: 27 czerwca 2007
Drugą część cyklu "Jeźdźców smoków z Pern" nabyłem dość szybko już po rozpoczęciu czytania pierwszej. Tak naprawdę na cykl ten natrafiłem przypadkiem - kupiłem o ile dobrze pamiętam przez Facebooka "Jeźdźców smoków" za grosze, a lektura sama siebie przedstawiła w dobrym świetle. Nabyłem jedną, nabyłem więc i drugą - po zakończonej lekturze ogłaszam wszem i wobec, że kupię następną i będzie to chyba pierwszy kompletny cykl, jaki w miarę szybko skompletuje, a który jest czymś dłuższym niż trylogia!
Siedem Obrotów po wydarzeniach z pierwszej części Weyry trwają w obronie całego Pernu przed spadającymi Nićmi. Między Władcami i Lordami powstają niesnaski, wiele problemów nie znajduje rozwiązania a nastroje wśród pospólstwa niekoniecznie są dobre. Dochodzi do wielu sprzeczek, pomówień oraz przykrych incydentów. F'lar, władca Weyru Benden staje przed bardzo nieprzyjemnym zadaniem próby zjednoczenia całej planety, a wykorzystać do tego może jeden sposób - całkowite pozbycie się Nici.
Czytając drugą część cyklu Anne McCaffrey można dojść do wniosku, że pisarz może w błyskawicznym czasie niesamowicie ulepszyć swój warsztat. Być może wniosek ten jest bzdurą, biorąc pod uwagę, że w przekładach ogromną rolę odgrywa tłumacz, jednak nie da się ukryć, że tłumacz skądś bierze taki a nie inny sposób przełożenia tekstu z języka obcego na nasz. O ile dobrze się orientuję tłumacz drugiej części jest inny niż pierwszej, także możliwe, że oba te czynniki nałożyły się na siebie, dzięki czemu otrzymaliśmy kawał dobrej literatury, zdecydowanie lepszej od "Jeźdźców smoków". Tekst czyta się o wiele przyjemniej, widać od razu, że autorka posiada lekkie pióro i potrafi zręcznie manewrować słowem. Naprawdę warto pochwalić zarówno styl jak i sposób budowania opisów. Ujęte zostały nawet tak nic nie znaczące szczegóły jak mimowolne gesty, pocierania karku, pociąganie nosem czy inne "czynności", które często wykonuje przeciętny człowiek, a na które nawet nie zwraca uwagi. Może to się wydawać trywialne, ale naprawdę ulepsza to jakość odbioru książki, gdyż widać, że autorka przykłada się do tego co robi i robi to najlepiej jak tylko umie.
Sama historia zbudowana jest podobnie do pierwszej części - nie ma niesamowicie wartkiej akcji z zapierającymi dech w piersiach zwrotami, lecz mimo wszystko całość jest dopracowana, nawet lepiej niż część pierwsza. Jest dużo mniej niedociągnięć, sporo niewiadomych, które znamy z "Jeźdźców smoków" zostało wyjaśnionych, czytelnik może także liczyć na dodatkowe smaczki. Autorka poruszyła także kwestię historii i rozwoju nauki, a właśnie w tych dziedzinach w wielu recenzjach pojawiało się najwięcej zastrzeżeń. Nie wiem czy już wtedy, kiedy po raz pierwszy wydano "W pogoni za smokiem" było to wynikiem negatywnych recenzji czy też po prostu taki był zamysł autorki, ale wiem jedno - jeśli taki schemat ma cały cykl, to ja jestem bardzo zadowolony już w tym momencie. Właśnie w ten sposób według mnie powinien wyglądać dobry cykl - powoli odsłaniać tajemnice i małymi porcjami karmić czytelnika faktami na temat świata przedstawionego.
Z czystym sumieniem mogę dać tej pozycji ocenę o jedno oczko wyższą niż jej poprzedniczce. Nie jest to jeszcze ideał, który wciąga od pierwszej strony i wyciska łzę żalu, że to już koniec na ostatniej. Nie jest to także niedościgniony wzór godny naśladowania, jednak jest to coś, co z czystym sumieniem można polecić i nie wyjść na bezguście. Można nawet spodziewać się podziękowań po poleceniu. Być może nawet obsypania srebrem. Na złoto liczę w następnych częściach.
Łączna ocena: 9/10
Łączna ocena: 9/10
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Nie mam pojęcia co sądzić o tej serii...Jeszcze to przemyślę...
OdpowiedzUsuńZawsze można osobiście się przekonać, co myśleć, w jakichś bibliotekach na bank te książki są także ryzyka nie ma. :)
UsuńNa pewno znajdę tą książkę w bibliotece i ją przeczytam :) zobaczę czy i mi się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej serii, ale wydaje się całkiem ciekawa, zapiszę sobie tytuł :) Muszę się z Tobą zgodzić, że ogromną rolę odgrywa tłumacz, sama studiowałam przekład i wiem, że gdyby dać dziesięciu osobom książkę do przetłumaczenia to każda by była inna, a trzeba to naprawdę lubić i mieć niezły warsztat żeby przełożyć książkę w taki sposób żeby odpowiadała oryginałowi, ale zarazem żeby była ciekawa :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy dobrze myślę, ale zawsze wydawało mi się, że tłumacz beletrystyki powinien jednocześnie być świetnym tłumaczem i filologiem polskim. Jednak w pewnym sensie przekład to jakby pisanie nowej książki, tylko po prostu nie tłumacz wymyśla fabułę. Warsztat jest tutaj równie ważny, co sama znajomość obcego języka. :)
UsuńCzytałam kilka książek pani McCaffrey i przyznać muszę że mi się podobały (sorki, zapomniałam tytułów). Tej jednak nie czytałam i mam nadzieję, że uda mi się skądś wygrzebać. Uwielbiam smoki i dlatego mnie zainteresowało.
OdpowiedzUsuńPolecam Ci też ,,Dzień Smoka" autorstwa Richarda A. Knaaka ;D
Czytałem, uwielbiam prozę Knaaka, robi świetne historie na bazie jeszcze lepszych światów Blizzarda. :P
Usuń