Źródło: TUTAJ |
Autor: Dariusz Pawłowski
Tytuł: Arcanus Arctica
Wydawnictwo: Novae Res
Stron: 278
Data wydania: 2014
"Arcanus Arctica" to kolejny debiut, który miałem okazję ostatnimi czasy czytać. Kolejny również wydany przez Novae Res. Mogę powiedzieć z kompletnie spokojnym sumieniem, że jest to najlepszy debiut, jaki miałem okazję czytać od dłuższego czasu. Ta książka stanowi kolejną powieść, która potwierdza zasłużoną, wysoką pozycję tego wydawnictwa w Polsce.
Dariusz Pawłowski stworzył sensacyjny thriller polityczny, jeśli mogę tak zakwalifikować tę powieść, zagnieżdżony w głębokim PRLu oraz w równie głębokim mrozie Arktyki. Kilka wątków, sprytnie splecionych ze sobą tworzy barwną opowieść o morderstwie popełnionym na stacji badawczej należącej do naszej ojczyzny oraz o przewrotach i walkach o władze. Te dwie na pozór całkowicie odrębne sprawy łączy jeden człowiek, ale nie ma co zdradzać fabuły.
Książka od samego początku przykuwa - epilog, którym raczy nas autor pełen jest mistycyzmu i nadziei na świetną książkę, pełną przemyśleń. Tego drugiego co prawda nie ma, jednak pierwsze wrażenie nie okazuje się złudne. Czytając kolejne strony odnosi się wrażenie, jakby miało się do czynienia z doświadczonym pisarzem. Nie mogę absolutnie nic zarzucić opisom, dialogom, konstrukcji, stylowi i ogólnemu językowi "Arcanus Arctica". Z równą przyjemnością czytam takich klasyków jak King czy Pratchett, którzy w swoim dorobku mają całe tony wydanych tytułów i doszli do pisarskiej perfekcji. To jest zdecydowanie ogromny plus, który też rzutuje na pozytywny odbiór książki.
Nie można również autorowi odmówić budowanie napięcia i akcji. Jest świetnie zrównoważona z mniej porywczymi fragmentami, dzięki czemu cała akcja nie pędzi na złamanie karku. Powieść czyta się z zaciekawieniem, ale bez zbędnego zastanawiania się co stało się w międzyczasie. Z początku czytelnik może odnieść wrażenie wszechogarniającego chaosu wątków, jednak jest to wrażenie mylne. Po chwili można zrozumieć z łatwością tok rozumowania autora, a do tego wiele spraw pozostawia w domyśle, także nie można czytać tej pozycji jako zwykłe czytadło, przy którym nie trzeba myśleć.Chyba jedynym minusem jest jej długość. Powieść ma kilka wątków, bardzo ciekawych zresztą, dlatego chciałoby się, aby tych stron było więcej. Na szczęście Dariusz Pawłowski nie ucinał niczego ani nie skracał zbytnio, także wbrew pozorom wszystko jest spójne i sensowne.
Zdecydowanie mogę polecić "Arcanus Arctica". Co prawda nie czytałem tej pozycji z zapartym tchem, jednak na pewno była interesująca i wciągała. jej długość, na którą uskarżałem się w poprzednim akapicie jednak można przekręcić na pozytywny aspekt - szybko się ja czyta i nie trzeba się martwić, że zabraknie czasu kiedy będziemy na interesującym momencie.
Łączna ocena: 8/10
dużo pracy przede mną najpierw muszę wszystkich przetransportować :) dziękuję :)
OdpowiedzUsuńJestem dość skutecznie zachęcona :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że fabuła jest spójna. Jeśli będę miała okazję to przeczytam.
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńChciałabym Cię serdecznie zaprosić do udziału w moim nowym autorskim czytelniczym wyzwaniu pt. KLUCZNIK.
W skrócie - polega ono na czytaniu książek posiadających zaproponowane comiesięczne hasła-klucze, czyli kluczniki.
Na zakończenie wyzwania przewidziane są nagrody.
Szczegóły tutaj: http://recenzjeami.blogspot.com/2014/03/wyzwanie-czytelnicze-klucznik.html
Pozdrawiam!
Czuję się zachęcona. Na pewno sięgnę.
OdpowiedzUsuńSzanowny Panie. Nie wiem, jak można napisać recenzję, która jest w rzeczy samej dość pobieżną opinią, w której nie zwraca się uwagi na oczywiste mankamenty tej publikacji. Po pierwsze, i tak naprawdę nieistotne, chciałbym zauważyć, że książka nie ma epilogu, lecz prolog. Po drugie, jeżeli nie ma Pan nic do zarzucenia „opisom, dialogom, konstrukcji, stylowi i ogólnemu językowi Arcanus Artica” to, doprawdy, nie wiem, co na takie dictum mogę odpowiedzieć. Opisy są płaskie i powtarzalne (wszyscy ciągle piją herbatę), dialogi są miejscami sztuczne, a bohaterowie, zamiast mówić za siebie, służą jedynie do wypowiadania swoich kwestii. Konstrukcja jest dość chaotyczna, a styl… No cóż, pełen powtórzeń i dziwnych wyrażeń („wrota bramy” to mój ulubiony przykład z całego multum innych), mówiąc eufemistycznie, nie zachwyca. Warto również zwrócić uwagę, że, zgodnie z Pana słowami, porównanie Pawłowskiego i Kinga odnosi się do – kolejna opinia – przyjemności płynącej z lektury, a nie samej jakości tekstu. Proszę spojrzeć na Christine czy Carrie – na wyeliminowane tam przysłówki (to dlatego Kinga czyta się tak lekko!), na bogactwo języka i na stopniowo budowane napięcie. Tego u Pawłowskiego nie ma. Pisze Pan, że „czytelnik może odnieść wrażenie wszechogarniającego chaosu wątków, jednak jest to wrażenie mylne”. Moim zdaniem, to nie jest mylne wrażenie – autor po prostu nie zapanował nad tym, co chce powiedzieć. Jeżeli za tą wielością wątków kryje się głębsza myśl, będę szczerze wdzięczny za jej wskazanie. I ostatnia rzecz – zakończenie. Nie chciałbym zdradzać fabuły, ale jeżeli nie uważa Pan, że jest ono, delikatnie mówiąc, naciągane, to jestem już niemal całkowicie pewny, że czytaliśmy dwie, zupełnie różne książki.
OdpowiedzUsuńDziękuję za opinię. :) Niestety nie jestem językoznawcą i krytykiem sztuki, który patrzy na książkę przez pryzmat szukania w niej błędów, niedociągnięć, dogłębnego sprawdzania języka, którym została napisana. Nie wyszukuję takich rzeczy jak źle użyte zaimki osobowe akcentowane anie nie zastanawiam się, jakie zabiegi gramatyczne zostały wykorzystane, aby czytało się przyjemnie. Nie jestem również profesjonalistą, który zjadł wszystkie rozumy świata. Gdybym nim był, to nie pisałbym bloga, tylko za grube pieniądze recenzował nowe książki. Na całe szczęście nie ciągnie mnie do tego, ponieważ wówczas było to rzemiosło. Ja zwyczajnie czerpię przyjemność z czytania książek - niekoniecznie idealnym w każdym stopniu. Dla mnie King miejscami ma cholernie ciężkie opisy, jest ich za dużo, chaos również występuje. Mimo wszystko lubię jego twórczość, chociaż to lekkich ona nie należy.
UsuńMa Pan prawo do własnej opinii na temat tej książki i do niezgodzenia się z moją recenzją. Jeśli zadałby sobie choć odrobinę trudu i zajrzał do innych moich recenzji debiutów, to zauważyłby Pan jaki mam do nich stosunek. Niestety widać, że jedyne co Pan zrobił to przeczytał ten tekst powyżej, założył że jestem w pełni profesjonalnym recenzentem (o czym świadczy Pana ledwo skrywane oburzenie na całą formę, w jakiej została napisana, opisana jako dość pobieżna opinia). Bardzo jest przykre, kiedy głos zabierają osoby, które w ogóle nie zaznajomią się z tematem. Nie zajrzą głębiej, nie sprawdzą czy przypadkiem to nie miało właśnie tak być.
Nie będę Pana dalej wyprowadzał z błędu - jeśli będzie miał Pan ochotę to zapozna się z innymi moimi "dość pobieżnymi opiniami", zobaczy Pan dlaczego one są napisane w taki a nie inny sposób oraz dlaczego nie zwróciłem uwagi na wszystkie mankamenty, które Pan przytoczył. :)
Jeśli szuka Pan niesamowicie szczegółowych recenzji na poziomie, jaki reprezentują krytycy literaccy otrzymujący grube pieniądze za jedną recenzję, to niestety chyba powinniśmy się pożegnać, a adres mojego bloga powinien na stałe zniknąć z Pana historii przeglądarki. :)
W moim odczuciu to dobra książka.
OdpowiedzUsuńPomijając nie zawsze trafną stylistykę czy nieco przydługawe zdania (nie jest tego dużo, ale zawsze jest) myślę, że to ciekawa i nieźle przemyślana książka z wciągającą fabułą.
Czytało mi się ją bardzo przyjemnie i zgadzam się z Autorem recenzji co do oceny.
8/10 to ocena jak najbardziej trafna dla tej książki.
Zwłaszcza biorąc pod uwagę, iż jest to debiut. Osobiście nigdy debiutu nie będę oceniał tak jak książki pisarza, mającego na swoim koncie kilkanaście publikacji. To zupełnie inna liga. Nigdy nie wiadomo czy warsztat pisarski się nie polepszy i nie przebije wielu znanych i cenionych autorów.
UsuńPrzeczytałam ją całkiem dawno, ale to przyznać trzeba, że pozostała w mojej pamięci.
OdpowiedzUsuńNiesamowita pozycja, cieszę się, że Tobie też się podobała.
Usuń