Źródło: Lubimy Czytać |
Autor: Christie Golden
Tytuł: World of WarCraft: Arthas. Przebudzenie Króla Lisza
Wydawnictwo: Insignis
Tłumaczenie: Dominika Repeczko
Stron: 368
Data wydania: 2 sierpnia 2017
Uniwersum Warcrafta to zdecydowanie jeden z moich ulubionych światów. Wiąże się z nim mnóstwo wspaniałych wspomnień, głównie związanych z grami ze stajni Blizzarda. Mam jednak również za sobą kilka książek opisujących historię Azeroth, Draenoru oraz innych krain, w tym między innymi jedną z pozycji napisanych przez Christie Golden - "World of Warcraft: Narodziny Hordy". Niemalże wszystkie kojarzą mi się bardzo dobrze, a niniejsza pozycja zdecydowania dołącza do tego grona. Czuję, że znalazłem swoją nową, ulubioną autorkę.
Młody paladyn, a zarazem następca tronu, Arthas Menethil, musi stawić czoła zbliżającemu się niebezpieczeństwu. Plaga nawiedza Lordaeron, a książę rusza ze swoją przyjaciółką, Jainą Proudmoore do wiosek oddalonych od stolicy, aby zbadać, co zagraża jego ukochanej krainie. W ten sposób rozpoczyna się historia Króla Lisza - niegdyś potężnego, kochającego i dobrego człowieka. Płonący Legion jest cierpliwy, a jego generałowie zrobią wszystko, aby dokończyć rozpoczęte przez Ner'zhula. Oto prawdziwa historia członka zakonu Srebrnej Dłoni.
Lektura innej książki Christie Golden, "Narodziny Hordy", nastawiła mnie bardzo pozytywnie do twórczości autorki. Miałem duże oczekiwania w stosunku do "Arthas. Przebudzenie Króla Lisza" i muszę przyznać, że moje oczekiwania zostały zaspokojone. Powieść jest bardzo podobna do wspomnianej wcześniej historii powstania Hordy i walki Orków z Draenei. Ma ten sam klimat, świetnie oddający świat Azeroth - w nim bowiem rozgrywa się cała fabuła. Styl autorki powoduje pełne wczucie się w świat przedstawiony i wręcz obcowanie z bohaterami. Ci z kolei praktycznie w pełni odzwierciedlają charaktery z gry - w końcu nie można zapomnieć, że droga, którą przebył Arthas jest dziełem firmy Blizzard.
Tutaj jako zapalony fan Warcrafta III powinienem trochę ponarzekać. Wszystkie te kampanie, które Christie Golden postanowiła choć w małym kawałku zawrzeć w książce (mimo to w głównej mierze skupia się na jednej z nich), można było rozpisać ze szczegółami. Problem w tym, że wyjść wtedy by mogła trylogia. Czasem jednak chciałoby się przeczytać nieco więcej o pewnych wydarzeniach. Zawiedziony byłem brakiem opisu sceny zniszczenia Dalaranu, która jest w mojej opinii jedną z ważniejszych w całej grze i na ówczesne czasy jedną z najlepiej wizualnie skonstruowanych. Tyle tylko, że są to jedynie moje własne przemyślenia, z którymi nie wszyscy muszą się zgadzać. Mimo, że czuję pewien niedosyt, to te niuanse nie wpływają na moją ogólną ocenę - w końcu historia Arthasa jest tak obszerna, że po prostu trzeba z czegoś zrezygnować.
To, czego nie dowiemy się z gry to zawartość pierwszej części powieści, która podzielona jest na łącznie trzy części. Na samym początku bowiem poznajemy dzieciństwo Arthasa, księcia Lordaeronu i przyszłego władcę tego królestwa. To z pewnością coś, czego chciałoby się dowiedzieć wielu fanów uniwersum Warcrafta. Jakim człowiekiem był młody paladyn, w jaki sposób przebiegało jego dzieciństwo oraz jak poznał choćby Jainę Proudmoore. To właśnie tutaj klimat jest najlepiej przedstawiony - sielskie życie w Lordaeronie, po zakończonych wojnach z orczymi klanami, kiedy królestwu niemalże nic nie zagraża. Można niemalże dotknąć budynków w Dalaranie, poczuć że idzie się ramię w ramię w rycerzem Światłości. Niesamowite przeżycia.
"Arthas. Przebudzenie Króla Lisza" to również nieco inne podejście do tłumaczenia. W przypadku poprzedniej książki denerwowało mnie to mieszanie - część słów nieprzetłumaczona w ogóle, zachowane nazwy własne, a część przerzucone na język polski. W tej powieści tłumaczka starała się w miarę konsekwentnie tłumaczyć niemalże wszystko. Co prawda sam jestem przeciwnikiem tłumaczenia nazw własnych akurat w świecie Warcrafta, jednak staram się być obiektywny i muszę przyznać, że o wiele lepiej to wygląda w takiej formie, niż przy kompletnej mieszaninie. Kilka nazwisk czy przydomków pozostało bez tłumaczenia (jak np. Jaina Proudmoore), jednak w większości nazwy zostały przekształcone na język polski.
Tak naprawdę jestem mega zadowolony z lektury, nawet pomimo tego, że w niektórych miejscach mi czegoś zabrakło. Takie książki z uniwersum Warcrafta, jakie pisze Christie Golden mógłbym rzeczywiście czytać wręcz całymi dniami. Rozbudzając oczywiście przy okazji swoją chęć do ponownego zagrania w gry! A to też jest pewien wyznacznik jakości autorki - skoro potrafi przywołać wspomnienia związane z jedną z najbardziej rozpoznawalnych historii w świecie gier strategicznych! Gorąco polecam "Arthas. Przebudzenie Króla Lisza" wszystkim fanom produkcji Blizzarda, jak również fanom fantastyki. Obie grupy będą mogły czerpać niezwykłą przyjemność z lektury książki.
Łączna ocena: 8/10
Lektura innej książki Christie Golden, "Narodziny Hordy", nastawiła mnie bardzo pozytywnie do twórczości autorki. Miałem duże oczekiwania w stosunku do "Arthas. Przebudzenie Króla Lisza" i muszę przyznać, że moje oczekiwania zostały zaspokojone. Powieść jest bardzo podobna do wspomnianej wcześniej historii powstania Hordy i walki Orków z Draenei. Ma ten sam klimat, świetnie oddający świat Azeroth - w nim bowiem rozgrywa się cała fabuła. Styl autorki powoduje pełne wczucie się w świat przedstawiony i wręcz obcowanie z bohaterami. Ci z kolei praktycznie w pełni odzwierciedlają charaktery z gry - w końcu nie można zapomnieć, że droga, którą przebył Arthas jest dziełem firmy Blizzard.
Tutaj jako zapalony fan Warcrafta III powinienem trochę ponarzekać. Wszystkie te kampanie, które Christie Golden postanowiła choć w małym kawałku zawrzeć w książce (mimo to w głównej mierze skupia się na jednej z nich), można było rozpisać ze szczegółami. Problem w tym, że wyjść wtedy by mogła trylogia. Czasem jednak chciałoby się przeczytać nieco więcej o pewnych wydarzeniach. Zawiedziony byłem brakiem opisu sceny zniszczenia Dalaranu, która jest w mojej opinii jedną z ważniejszych w całej grze i na ówczesne czasy jedną z najlepiej wizualnie skonstruowanych. Tyle tylko, że są to jedynie moje własne przemyślenia, z którymi nie wszyscy muszą się zgadzać. Mimo, że czuję pewien niedosyt, to te niuanse nie wpływają na moją ogólną ocenę - w końcu historia Arthasa jest tak obszerna, że po prostu trzeba z czegoś zrezygnować.
"Mal'Ganis tu jest, no i dobrze. Niech se odmrozi demonią dupę w tej dziczy."
To, czego nie dowiemy się z gry to zawartość pierwszej części powieści, która podzielona jest na łącznie trzy części. Na samym początku bowiem poznajemy dzieciństwo Arthasa, księcia Lordaeronu i przyszłego władcę tego królestwa. To z pewnością coś, czego chciałoby się dowiedzieć wielu fanów uniwersum Warcrafta. Jakim człowiekiem był młody paladyn, w jaki sposób przebiegało jego dzieciństwo oraz jak poznał choćby Jainę Proudmoore. To właśnie tutaj klimat jest najlepiej przedstawiony - sielskie życie w Lordaeronie, po zakończonych wojnach z orczymi klanami, kiedy królestwu niemalże nic nie zagraża. Można niemalże dotknąć budynków w Dalaranie, poczuć że idzie się ramię w ramię w rycerzem Światłości. Niesamowite przeżycia.
"Arthas. Przebudzenie Króla Lisza" to również nieco inne podejście do tłumaczenia. W przypadku poprzedniej książki denerwowało mnie to mieszanie - część słów nieprzetłumaczona w ogóle, zachowane nazwy własne, a część przerzucone na język polski. W tej powieści tłumaczka starała się w miarę konsekwentnie tłumaczyć niemalże wszystko. Co prawda sam jestem przeciwnikiem tłumaczenia nazw własnych akurat w świecie Warcrafta, jednak staram się być obiektywny i muszę przyznać, że o wiele lepiej to wygląda w takiej formie, niż przy kompletnej mieszaninie. Kilka nazwisk czy przydomków pozostało bez tłumaczenia (jak np. Jaina Proudmoore), jednak w większości nazwy zostały przekształcone na język polski.
Tak naprawdę jestem mega zadowolony z lektury, nawet pomimo tego, że w niektórych miejscach mi czegoś zabrakło. Takie książki z uniwersum Warcrafta, jakie pisze Christie Golden mógłbym rzeczywiście czytać wręcz całymi dniami. Rozbudzając oczywiście przy okazji swoją chęć do ponownego zagrania w gry! A to też jest pewien wyznacznik jakości autorki - skoro potrafi przywołać wspomnienia związane z jedną z najbardziej rozpoznawalnych historii w świecie gier strategicznych! Gorąco polecam "Arthas. Przebudzenie Króla Lisza" wszystkim fanom produkcji Blizzarda, jak również fanom fantastyki. Obie grupy będą mogły czerpać niezwykłą przyjemność z lektury książki.
Łączna ocena: 8/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz