Źródło: Lubimy Czytać |
Autor: Piotr Tymiński
Tytuł: Wołyń. Bez litości
Wydawnictwo: Novae Res
Stron: 488
Data wydania: 15 marca 2017
Tematyka Wołynia była wielokrotnie poruszana zarówno w literaturze, jak i filmie. Niewątpliwie jest ona bardzo ciężka zarówno dla twórców, jak i odbiorców. Osobiście nie boję się sięgać po takie pozycje, jednak zawsze pozostaje pewna obawa podczas konstruowania opinii. W przypadku książki autorstwa Piotra Tymińskiego jest to o tyle cięższe, że czytelnik otrzymuje stonowaną, rzetelną i zbilansowaną konstrukcję. Na pewno mogę napisać na samym wstępie, że lektura była warta poświęcenia każdego czasu.
Stanisław Morowski poznał niemalże na własnej skórze czym skończył się jeden z pierwszych ataków Ukraińskiej Armii Powstańczej na Polaków zamieszkujących Wołyń. Rok 1943 był dla niego początkiem długiej tułaczki, ciągłych walk oraz uciekania przed śmiercią. Z jednej strony nacjonaliści, z drugiej niemiecki okupant, a z trzeciej niestały i podstępny sowiecki "sojusznik".
Przyznam się bez bicia, że spodziewałem się jednego z dwóch scenariuszy. Pierwszym z nich miała być powieść pełna rzetelnie przedstawionej historii (w końcu sam autor jest historykiem), jednak opakowanej w bardzo kiepską otoczkę fabularną. Drugi z nich zakładał sytuację odwrotną - ciekawie poprowadzoną część fabularną. Okazuje się, że moje nadzieje na połączenie obu scenariuszy i wybranie z nich tych najlepszych części okazały się być spełnione. Już od pierwszych stron można poczuć, że Piotr Tymiński ma lekkie pióro, a do tego zna doskonale i potrafi odwzorować ówczesne ludzkie zachowania, przyzwyczajenia czy nawet składnię języka. Naprawdę warto to docenić i podkreślić - zarówno fakty jak i fabuła zostały ze sobą świetnie skomponowane.
Autor nie przebiera w słowach i nie próbuje stonować wydarzeń, które miały miejsce w Wołyniu, w latach 1943 - 1944. Nie stara się również łagodzić obrazu żadnej ze stron. Ukazuje w dość brutalny sposób rzeź, jaką z jednej strony zgotowali ludności polskiej podczas czystek etnicznych nacjonaliści ukraińscy, a z drugiej dwulicowi sowieci. Można by rzec, że niemiecki okupant najlepiej wypada na tle wszystkich wydarzeń, jednak i tutaj autor wskazuje na niuanse oraz motywy, którymi kierowało się dowództwo oddziałów odpowiedzialnych za ziemię wołyńską. Ukazuje również Polaków, którzy z początku starali się jedynie bronić, jednak szybko doszli do tego, że najlepszą formą obrony jest atak. Nie gardzili pomocą Ukraińców, którzy nie zgadzali się z morderczymi i barbarzyńskimi zapędami swoich nacjonalistycznych braci. Dla mnie, laika który z historią jest na bakier, jest niezwykle istotnym elementem. Uwiarygadnia książkę jako obiektywny obraz tamtych wydarzeń, który nie demonizuje wszystkich przedstawicieli narodu ukraińskiego.
Tak naprawdę w pewnym momencie zapomina się wręcz, jaką tematykę książka porusza. Przestaje się pamiętać o jej tytule i patrzy się na nią jak na dobrą powieść historyczną, w której wydarzenia oraz ich tło jest fikcyjne. Jedynie co chwilę pojawiające się nazwy "UPA", "banderowcy" czy "sowieci" przypominają z czym czytelnik ma do czynienia. Świadczy to o dobrym warsztacie Piotra Tymińskiego, który stworzył powieść poruszającą nie tylko osoby znające doskonale historię tamtych wydarzeń. Nie odczuwa się podczas lektury ciężaru Wołynia, który często jest widoczny w tego typu dziełach. Na pewno stanowi to ogromny plus, ponieważ można z lżejszym sumieniem podejść do lektury i o wiele więcej z niej wynieść.
Przychylić się niestety muszę do wielu innych opinii, że ciężko jest się w jakikolwiek sposób zżyć z postaciami przedstawionymi w książce "Wołyń. Bez litości". Wydają się być robotami, które są kompletnie pozbawione uczuć i wykonują jedynie szybkie obliczenia, a na ich podstawie podejmują decyzje. Brakuje widocznych uczuć, które targają bohaterami zarówno podczas pierwszych wydarzeń, jak i późniejszej tułaczki. W kilku miejscach autor podjął próby opisu rozterek czy przemyśleń, jednak jest ich zdecydowanie za mało. Można powiedzieć, że jest to taka zadra w gładkiej skórze książki. Dość mocno daje się to niestety we znaki i trochę psuje całokształt dzieła. Niestety obawiam się, że z tym się nic nie zrobi, więc trzeba to przeżyć, jeśli ktoś chce się nacieszyć całą powieścią.
Świetnie widać ogromne różnice pomiędzy tym, w jaki sposób wówczas prowadzono działania wojenne (zarówno regularne, jak i partyzanckie), a jak obecnie. Autor ukazał, jakie fortele można było wykorzystywać w trakcie II Wojny Światowej, które obecnie by praktycznie nie mogły przejść. Niby jest to dość oczywiste, że powinno się w pełni dostosować zawartość książki do czasów, w jakich się operuje wydarzeniami, ale w przypadku tej książki jest to dopracowane wręcz do maksimum. A przynajmniej można odnieść takie wrażenie - w końcu jeśli chodzi o historię, to jestem laikiem. Nie podejmę się więc oceny wartości merytorycznej całego tła wydarzeń. W każdym razie jest to nie pierwszy i nie ostatni element, za który należy docenić Piotra Tymińskiego. Można je wymieniać bardzo długo, ponieważ pod kątem merytorycznym "Wołyń. Bez litości" stoi na naprawdę wysokim poziomie.
Powieść może i nie pozbawiona dość istotnych wad, ale wciąż warta w mojej opinii przeczytania. Widać ogromną pracę autora, która sprawia, że pozycję tę czyta się naprawdę świetnie. Doskonałe przygotowanie od strony merytorycznej gwarantuje czytelnikowi dużą wartość edukacyjną i uświadamiającą. Strona fabularna również jest dobrze przygotowana, trzeba się jednak postarać, aby wyciągnąć jakieś psychologiczne obrazy postaci. Ten element niestety kuleje, a szkoda - w końcu to jedna z ważniejszych rzeczy, o których ludzie chcieliby się dowiedzieć. W jaki sposób mogli się czuć Polacy, którzy tworzyli wówczas oddziały obronne, a których rodziny zginęły na ich oczach zabite w bestialski sposób. Mimo wszystko cała reszta wręcz zachęca do lektury. Jeśli ktoś chciałby przeczytać dobrą pozycję opowiadającą o wydarzeniach rzezi wołyńskiej, to zdecydowanie powinien sięgnąć po książkę Piotra Tymińskiego.
Łączna ocena: 8/10
Przyznam się bez bicia, że spodziewałem się jednego z dwóch scenariuszy. Pierwszym z nich miała być powieść pełna rzetelnie przedstawionej historii (w końcu sam autor jest historykiem), jednak opakowanej w bardzo kiepską otoczkę fabularną. Drugi z nich zakładał sytuację odwrotną - ciekawie poprowadzoną część fabularną. Okazuje się, że moje nadzieje na połączenie obu scenariuszy i wybranie z nich tych najlepszych części okazały się być spełnione. Już od pierwszych stron można poczuć, że Piotr Tymiński ma lekkie pióro, a do tego zna doskonale i potrafi odwzorować ówczesne ludzkie zachowania, przyzwyczajenia czy nawet składnię języka. Naprawdę warto to docenić i podkreślić - zarówno fakty jak i fabuła zostały ze sobą świetnie skomponowane.
Autor nie przebiera w słowach i nie próbuje stonować wydarzeń, które miały miejsce w Wołyniu, w latach 1943 - 1944. Nie stara się również łagodzić obrazu żadnej ze stron. Ukazuje w dość brutalny sposób rzeź, jaką z jednej strony zgotowali ludności polskiej podczas czystek etnicznych nacjonaliści ukraińscy, a z drugiej dwulicowi sowieci. Można by rzec, że niemiecki okupant najlepiej wypada na tle wszystkich wydarzeń, jednak i tutaj autor wskazuje na niuanse oraz motywy, którymi kierowało się dowództwo oddziałów odpowiedzialnych za ziemię wołyńską. Ukazuje również Polaków, którzy z początku starali się jedynie bronić, jednak szybko doszli do tego, że najlepszą formą obrony jest atak. Nie gardzili pomocą Ukraińców, którzy nie zgadzali się z morderczymi i barbarzyńskimi zapędami swoich nacjonalistycznych braci. Dla mnie, laika który z historią jest na bakier, jest niezwykle istotnym elementem. Uwiarygadnia książkę jako obiektywny obraz tamtych wydarzeń, który nie demonizuje wszystkich przedstawicieli narodu ukraińskiego.
Tak naprawdę w pewnym momencie zapomina się wręcz, jaką tematykę książka porusza. Przestaje się pamiętać o jej tytule i patrzy się na nią jak na dobrą powieść historyczną, w której wydarzenia oraz ich tło jest fikcyjne. Jedynie co chwilę pojawiające się nazwy "UPA", "banderowcy" czy "sowieci" przypominają z czym czytelnik ma do czynienia. Świadczy to o dobrym warsztacie Piotra Tymińskiego, który stworzył powieść poruszającą nie tylko osoby znające doskonale historię tamtych wydarzeń. Nie odczuwa się podczas lektury ciężaru Wołynia, który często jest widoczny w tego typu dziełach. Na pewno stanowi to ogromny plus, ponieważ można z lżejszym sumieniem podejść do lektury i o wiele więcej z niej wynieść.
Przychylić się niestety muszę do wielu innych opinii, że ciężko jest się w jakikolwiek sposób zżyć z postaciami przedstawionymi w książce "Wołyń. Bez litości". Wydają się być robotami, które są kompletnie pozbawione uczuć i wykonują jedynie szybkie obliczenia, a na ich podstawie podejmują decyzje. Brakuje widocznych uczuć, które targają bohaterami zarówno podczas pierwszych wydarzeń, jak i późniejszej tułaczki. W kilku miejscach autor podjął próby opisu rozterek czy przemyśleń, jednak jest ich zdecydowanie za mało. Można powiedzieć, że jest to taka zadra w gładkiej skórze książki. Dość mocno daje się to niestety we znaki i trochę psuje całokształt dzieła. Niestety obawiam się, że z tym się nic nie zrobi, więc trzeba to przeżyć, jeśli ktoś chce się nacieszyć całą powieścią.
Świetnie widać ogromne różnice pomiędzy tym, w jaki sposób wówczas prowadzono działania wojenne (zarówno regularne, jak i partyzanckie), a jak obecnie. Autor ukazał, jakie fortele można było wykorzystywać w trakcie II Wojny Światowej, które obecnie by praktycznie nie mogły przejść. Niby jest to dość oczywiste, że powinno się w pełni dostosować zawartość książki do czasów, w jakich się operuje wydarzeniami, ale w przypadku tej książki jest to dopracowane wręcz do maksimum. A przynajmniej można odnieść takie wrażenie - w końcu jeśli chodzi o historię, to jestem laikiem. Nie podejmę się więc oceny wartości merytorycznej całego tła wydarzeń. W każdym razie jest to nie pierwszy i nie ostatni element, za który należy docenić Piotra Tymińskiego. Można je wymieniać bardzo długo, ponieważ pod kątem merytorycznym "Wołyń. Bez litości" stoi na naprawdę wysokim poziomie.
Powieść może i nie pozbawiona dość istotnych wad, ale wciąż warta w mojej opinii przeczytania. Widać ogromną pracę autora, która sprawia, że pozycję tę czyta się naprawdę świetnie. Doskonałe przygotowanie od strony merytorycznej gwarantuje czytelnikowi dużą wartość edukacyjną i uświadamiającą. Strona fabularna również jest dobrze przygotowana, trzeba się jednak postarać, aby wyciągnąć jakieś psychologiczne obrazy postaci. Ten element niestety kuleje, a szkoda - w końcu to jedna z ważniejszych rzeczy, o których ludzie chcieliby się dowiedzieć. W jaki sposób mogli się czuć Polacy, którzy tworzyli wówczas oddziały obronne, a których rodziny zginęły na ich oczach zabite w bestialski sposób. Mimo wszystko cała reszta wręcz zachęca do lektury. Jeśli ktoś chciałby przeczytać dobrą pozycję opowiadającą o wydarzeniach rzezi wołyńskiej, to zdecydowanie powinien sięgnąć po książkę Piotra Tymińskiego.
Łączna ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję autorowi, Panu Piotrowi Tymińskiemu!
0 komentarze:
Prześlij komentarz