Źródło: Lubimyczytac |
Autor: Dan Brown
Tytuł: Inferno
Wydawnictwo: Sonia Draga
Tłumaczenie: Robert J. Schmidt
Stron: 592
Data wydania: 9 października 2013
Tego autora chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Dan Brown znany jest między innymi z opisywanego dzisiaj "Inferno", chociaż jeszcze więcej sławy przyniósł mu drugi tom cyklu o Robercie Langdonie, zatytułowany "Kod Leonarda da Vinci". Z ciekawością śledziłem kolejne, pojawiające się o jego książkach opinie i byłem zaintrygowany sprzecznościami, które się w nich pojawiały. Same książki niby miały wysokie średnie oceny, jednak była jakaś nutka niepewności. Postanowiłem po nią sięgnąć, gdy nadarzyła się okazja zakupu tej książki za bezcen w Biedronce. Sam się wreszcie przekonałem jak to jest z tym "Inferno".
Robert Landgdon jest historykiem i światowej sławy specjalistą od symboli. Teoretycznie ustatkowany człowiek budzi się nagle w szpitalnym łóżku nic nie pamiętając z ostatnich godzin. Jeszcze większym zaskoczeniem jest fakt, że znajduje się we Florencji a nie w USA, tak jak to było jeszcze dobę temu. To nie koniec niespodzianek, gdyż w szpitalu tajemniczy napastnik atakuje profesora Langdona, a temu udaje się zbiec z młodą lekarką, Sienną Brooks. Oboje muszą wykorzystać cały swój spryt, aby zbiec prześladującym ich wrogom i dowiedzieć się cóż za tajemniczy pakunek profesor ma w swojej własnej marynarce.
Zachwyceni tą pozycją będą na pewno wszyscy, którzy liczą na barwne i szczegółowe opisy. Czytelnik może odnieść wrażenie, że dosłownie sam spaceruje uliczkami Florencji (między innymi Florencji). Równie bogate są opisy historyczne oraz różnego rodzaju ciekawostki, do których jednak warto podejść z dystansem - mnóstwo pomyj wylało się na autora za bardzo poważne przekłamania. Niestety ciężko odróżnić prawdę od fikcji, gdyż wszystkie opisy są dość... niszowe. W większości ich przypadków mało który przeciętny człowiek ma o nich pojęcie.
Bogata jest symbolika odnosząca się do najsłynniejszego dzieła średniowiecznego, włoskiego poety - Dantego Alighieri. Dzieło, o którym mowa to oczywiście "Boska Komedia". Niemalże całe "Inferno" opiera się na tym tryptyku i zawiera bardzo głęboką symbolikę używaną przez Dantego (ewentualnie przez interpretatorów jego dzieła). Dzięki temu można się znacznie przybliżyć do tego arcydzieła literatury i poznać nieco sposób myślenia ludzi w średniowieczu, jak również nabrać ochoty do przeczytania wszystkich stu pieśni. Akurat pod kątem tego poematu wszystkie informacje wydają się być prawdziwe, chociaż ciężko cokolwiek powiedzieć na temat biografii samego artysty. Historyk to ze mnie niestety marny. :)
"- No tak - przyznał Langdon, uśmiechając się znacząco. - Kto inny zna się tak na seksie jak banda stetryczałych osiemdziesięcioletnich prawiczków."
Niestety tak po prawdzie to te wszystkie bogate opisy i mnóstwo informacji to koniec bardzo dobrych wieści na temat "Inferno". Jako książka sensacyjna średnio do mnie przemówiła. Owszem, całą historia została wymyślona naprawdę świetnie i intrygi dobrze rozpracowane. Niestety w tym przypadku fabuła tworzy wydarzenia, a nie wydarzenia tworzą fabułę. Oznacza to nie mniej, nie więcej jak to, że autor na siłę tworzy historię tylko po to, by dopasować ją do założonego przez siebie schematu. Pojawiają się przez to sytuacje tak absurdalne i irracjonalne, że to jest po prostu osobna poezja. Wiele sytuacji jest tak bardzo naciąganych, że ciężko byłoby to nawet zamaskować pod postacią "ale panie, to je wytwór wyobraźni!" - no po prostu nie da się. Jedyne co można zrobić to siąść i gorzko zapłakać nad takim potraktowaniem utworu z takim potencjałem.
Najbardziej chyba naciąganą sytuacją i niesamowicie irytującą przez niemalże całą powieść jest coś, co można roboczo można nazwać "robocopem". Na pewno od razu zwrócicie uwagę na to - nie da się przegapić. Od razu rzuca się w oczy i sprawia, że człowiek czuje się, jakby dostał obuchem w głowę. Tutaj jednak więcej nie będę zdradzał - sami się dowiecie o co chodzi albo jeśli przeczytacie książkę, albo po prostu inne opinie. :) W wielu czytelnicy na to zwracają uwagę, a to właśnie ten motyw najbardziej pokazuje jak bardzo autor chciał, żeby mu cała fabuła wyszła tak, jak sobie to zaplanował.
"Z matematyką, równie bezwzględną jak prawa fizyki, nie da się dyskutować."
Przyczepić się również można do samego prowadzenia akcji. Przez większość książki wydarzenia są interesujące, chociaż bardziej przy lekturze trzyma człowieka bogata symbolika i mnóstwo ciekawostek. Akcja? A jakaś sobie gdzieś tam w tle jest. Coś tam sobie płynie. Czasem wkurzy naginaniem wydarzeń, ale ogólnie to bunkrów nie ma i tak dalej. Rozkręca się dopiero gdzieś na ostatnich dwustu stronach. Trochę kiepsko jak na praktycznie sześciuset stronicowy tom. No ale co zrobić. Dla końcówki rzeczywiście można się "przemęczyć" z akcją, bo te ostatnie dwieście stron rzuca nowe światło na całą książkę. Zresztą nie tylko na nią, ale również na współczesne wydarzenia na świecie. Zwraca uwagę na kilka problemów, łącząc je ze sobą i splatając tak, że nie wiadomo co tak naprawdę obecnie może być zagrożeniem dla ludzkości, a co może jej pomagać. To również jest bardzo mocna strona "Inferno", której nie można umniejszać.
Jak widać mam bardzo mieszane uczucia w stosunku do tej powieści. Z jednej strony bogate opisy, wprowadzające człowieka w świat najpiękniejszych zakątków Włoch, mnóstwo alegorii, historii oraz zwracania uwagi na współczesne problemy ludzkości. Z drugiej bardzo kiepsko dopracowany ciąg wydarzeń, kompletnie skopana konstrukcja wydarzeń oraz lekko zmodyfikowana akcja Schrödingera - nie wiadomo czy ona jest czy jej nie ma nawet po otworzeniu książki. Polecić nie polecę, najlepiej niech każdy oceni czy taka tematyka go interesuje i czy nie przeszkadza mu naginanie książkowej rzeczywistości do potrzeb autora.
Łączna ocena: 6/10
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Książki Dana Browna czytałem jeszcze w LO, czyli dobre 5 lat temu - wówczas bardzo mi się podobały i czytało się je bardzo dobrze. Inferno mam, kupione jeszcze krótko po premierze, ale co rusz jest coś innego do czytania i jakoś stale nie mam czasu na przeczytanie tej książki. Może po nowym roku zabiorę się za nią, tyle jej w sumie nie czytałem tego autora ;)
OdpowiedzUsuńMnie "Inferno" nie zachęciło do innych książek tego autora, zwłaszcza że wszystkie opinie zgadzają się w jednej kwestii - każda kolejna książka jest parafrazą kolejnej, w której zmieniony jest tylko motyw główny. :P
UsuńWłaśnie tak miałam skomentować:) Czytałam wszystkie powieści Browna - faktycznie opracował jeden schemat i posługuje się nim w każdej kolejnej powieści.
UsuńNie miałbym nic przeciwko temu, gdyby tylko nie było tylu irytujących mnie naciągnięć... :) Niestety niezbyt mi pasuje tworzenie wydarzeń, które mają pasować do fabuły, a są niesamowicie naciągane i absurdalne. :(
UsuńNom niestety jest jak pisze Emilia a szkoda, ponieważ tło fabularne jest często bardzo ciekawe i pozwala poznać czy to ważne dzieła, czy też obrazy i rzeźby oraz nowinki naukowe. Muszę przeczytać Inferno i się przekonać, ale sądzę że będę miał podobne jak Ty odczucia :)
UsuńCzytałam krótko po premierze i mnie się spodobała. Widziałam sporo opinii, że Dan Brown trzyma się utartego schematu, ale mnie to nie przeszkadza. Lubię postać Langdona i z niecierpliwością czekam na ekranizację. :)
OdpowiedzUsuńEkranizację z chęcią bym obejrzał - może być ciekawa choćby właśnie ze względu na piękno Florencji. :)
UsuńDan Brown to kolejny autor, po którego mam sięgnąć, ale czasami mi nie po drodze.. ale to też autor, który kiedyś na pewno trafi w moje ręce (tak jak Eco) więc spokojnie czekam na jego kolej, z nadzieją, że mnie zwali z nóg:)
OdpowiedzUsuńTeż miałem nadzieję na zwalenie z nóg - trochę się przeliczyłem, ale może Tobie bardziej się spodoba. :P
UsuńMam w planach :) Trochę żałuję, że nie kupiłam ostatnio w biedronce, ale zwyczajnie nie miałam kiedy do niej iść :( Ale co tam i tak prędzej czy później książkę przeczytam :D
OdpowiedzUsuńUuu, to masz pecha - dobrze mieć Biedrę pod nosem. :P
UsuńTu mnie zaskoczyłeś z tą akcją, bo w "Kodzie" i "Aniołach" to akcja była ciąga, przez co obie książki, mimo iż słusznej grubości, czytało się bardzo szybko. Langdona poznałem i polubiłem, i raczej mi już z głowy nie wywietrzeje nigdy. Nie czytałem ani "Inferna", ani "Zaginionego symbolu", chociaż te drugie spoczywa mi na półce od 2 chyba lat. Mimo wszystko dobra literatura i kontrowersyjna - jak się już pozna, którąś z przeczytanych przeze mnie to raczej nie dziwi po tym popularność autora.
OdpowiedzUsuńAle nie potrafię strawić ekranizacji. Dużo zmian i tak mnie nudzą, że wysiedzieć nie idzie. Zdecydowanie nie polecam, jak się już przeczytało.
Możliwe, że każdy po prostu potrzebuje czegoś innego lub jest przyzwyczajony do konkretnych schematów. :) Czytać się czytało płynnie, chociaż spodziewałem się po tej książce bardziej wartkiej akcji i pewniej poprowadzonej.
UsuńJeśli całkowitym przypadkiem trafią mi się pierwsze tomy to przeczytam, choćby dla porównania. Na pewno jednak nie będę na siłę chciał kupić i to po cenie rynkowej. :P
Ja prócz dwóch najnowszych książek, resztę kupiłem na grupach na fb za jakieś śmieszne kwoty 10zł za sztukę chyba i do tego jak nówki :) Warto się rozejrzeć, lub też odwiedzić biblioteki - podejrzewam, że większość będzie miała coś Dana Browna :)
UsuńNie korzystam z bibliotek - nie po drodze mi, nie chce mi się i do tego lubię "posiadać". :P W sumie gdyby nie Biedra i 8.99 zł to bym też "Inferno" nie nabył, bo ceny niestety są dość wysokie (a papier w moim wydaniu nie należy do wysokiego gatunku). Może mi się kiedyś gdzieś pokaże na Allegro, w promocji na jakiejś Taniej Książce czy innych Nieprzeczytanych, ewentualnie trafi się używka - wtedy się zastanowię. :P
Usuń"Kod" to akurat bez problemu dostaniesz za grosze. "Anioły" jakbyś się bardziej porozglądał pewnie też. Co do akcji, to po prostu logicznie myślę, że w "Infernie" jest tej akcji zdecydowanie mniej, bo w 2 pierwszych tomach tam się coś dzieje od początku do końca.
UsuńAkcja mi tak bardzo nie przeszkadza, zwłaszcza, że można na spokojnie pokontemplować opisy. :P Gorzej jest z naginaniem wydarzeń na potrzeby fabuły - tego nigdy nie zniosę. Tak po prawdzie tylko za to cztery punkty w dół ocena poleciała.
UsuńNa razie mam sporo planów, więc raczej poszukiwał sam nie będę. :D
Ja też póki do tego Browna się nie palę. Leży sobie "Zaginiony symbol" od kilku miesięcy i czeka, i czeka, i jeszcze kilka następnych sobie poczeka. :)
UsuńA ja mam ogromną słabość do Roberta! Naprawdę! Uwielbiam go i mogę o nim czytać i czytać! Jeśli chodzi o tej utarty schemat - prawda, ale jak coś się dobrze sprzedaje to zawsze bezpiecznej się tego trzymać niż iść w coś całkiem nowego. Faktem jest również to, że niektóre sytuacje to naprawdę całkowita abstrakcja, że już nie powiem o jednym z końcowych rozdziałów, dzięki któremu wcześniejsze wszystkie strony można wyrwać i wyrzucić! Ale trzeba też oddać, że nie spodziewałam się takiej intrygi, kapitalnej swoją drogą! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Jeśli masz na myśli to, co ja mam na myśli jeśli chodzi o wyrwanie stron to fakt - akurat ten pomysł był najgorszy, na jaki mógł wpaść. Przypomniał mi on moje pierwszej próby tworzenia opowiadań twórczych w podstawówce na języku polskim - i nie oznacza to, że moje opowiadania były dobre. :P
UsuńJeszcze nie miałam przyjemności czytać "Inferno", ale słyszałam, że jest dość rozczarowujące w porównaniu z poprzednimi częściami serii. Muszę znaleźć więcej czasu, żeby w końcu przekonać się na własnej skórze. ;)
OdpowiedzUsuń"Anioły i demony" oraz "Kod" to jeszcze całkiem przyjemne książki. Natomiast "Zaginiony Symbol"i właśnie "Inferno" to już raczej eksploatowanie tematu a raczej postaci do granic możliwości aby jak najwięcej z tego wszystkiego wydoić $. Ale i tak moim zdaniem "Inferno" lepsze od "Symbolu" ;)
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, że zacząłem źle, od dupy strony. :P
UsuńBardzo lubię twórczość D. Browna, jednak już w "Zaginionym symbolu" miałam wrażenie, że autora poniosła wyobraźnia, której wynikiem były absurdalne sytuacje, a R. Langdon stał się niezniszczalnym bohaterem, co to zabili go, a on i tak uciekł ;) "Inferno" ciągle czeka na przeczytanie, a ja boję się po nią sięgnąć w obawie o kolejne rozczarowanie, a raczej te mieszane uczucia, chociaż i tak mam sentyment do autora i niezmiennie go cenię :) Za "Cyfrową twierdzę", za "Zwodniczy punkt", za znany wszystkim "Kod..." - cóż będę musiała wreszcie zaryzykować i sama się przekonać, jak będzie tym razem :)
OdpowiedzUsuńCiekawa i wyczerpująca recenzja :)
Ja miałem - jak widać wątpliwą - przyjemność zacząć przygodę z tym autorem właśnie od "Inferno". Zarówno komentarze jak i opinie w internecie jednak zachęcają do sięgnięcia po pierwsze jego dzieła. Nie będę na siłę ich szukał, ale jeśli się trafią to mimo wszystko sprawdzę jak one wypadają na tle "Inferno". :)
Usuń